W poezji jest go katastrofalnie mało!
Autor: admin
po jednej stronie odeszło,
po drugiej nie przyszło.
Chodzić po ostrzu tępych słów
Bawiliśmy się w konie wystarczały dwa patyki
dotknij daj się please dotknąć
5 minut później prawie uciekł mi bus
Ciągle boso
moje wyludnione spojrzenie
Kanion zaczął drastycznie się zwężać i szarzeć.
zobaczyłam kości naczynia
Zaraz, zaraz, ale tak właściwie kto jest tu prawdziwy?
po cholerę rzucać kamieniami w księżyc?
Druga część rozmowy.
Pierwsza część rozmowy.
o całym bożym świecie zapomnisz
Prezentujemy fragmenty ostatniego tomu Autorki
Z okna nie widzę wojny, pokoju też nie
patrzę światu w zimne zanadrze
kiedyś zdechniemy przez śliczne buzie
przeciekał ci przez zstępnicę a następnie czakrę podstawy
Zatonę jak statek
Jak przeklęty statek
Bezpański pies układa ciało do snu.
I zaczynasz traktować tekst jako ciało
postanowiliśmy to zakończyć
jak te wiersze są zrobione metrycznie
Chłopaki przytakują, a ja myślę, że wolę go zabić sama.
Trochę dłużej
Trochę czulej
Zwyczajna spowiedź powinna się przeto zamienić w zapowiedź.
algorytmy nie są sprawiedliwe
ale walczą o naszą wolność
słownik nie zna końca
Z daleka dolatuje skrzyp
dźwigów, które wcześniej rozpoczęły pracę.
Oblizywać palce klejące od taniego dżemu truskawkowego
Spotkanie z Agnieszką Kłos i Mirką Szychowiak, poetkami, rezydentkami Fundacji Wisławy Szymborskiej.
Po szóste – wojna
Trzeba wejść na najwyższy drapacz chmur i sieknąć z karabinu maszynowego po gwiazdach.
będę handlowała swoim brzuchem
całkiem spoko opcja ta egzystencja
nie pamiętam straszniejszej nocy w moim życiu.
Kolega-kaloryfer hałasuje, zagłusza wybuchy. Śpij już.
Piszę do was z dni trosk
białe korytarze schną po codziennym
rozlaniu krzepkiej krwi
Absolutny debiut
pamięć merda ogonem
Janusz Styczeń we wspomnieniu Tomasza Hrynacza
Zmarł Janusz Styczeń
Mam na myśli „Blackstar” Davida Bowie.
wszyscy złamani przez wojnę
w gruz je wali człowiek, homo sapiens dziki
Dlatego wybuchło tyle konfliktów
To jakbyś umarł, to ja twoją urnę położę na półce z książkami pomiędzy Cioranem a Miłobędzką.
W dzieciństwie przez długi czas miałem natrętny sen, że nie dożyję wieku chrystusowego.
damy się nimi zbombardować
patrzę na ciebie dziewczyno
na własnego ciała wytrzymałość
co może zrobić jeden zły człowiek na szczycie stu czterdziestu milionów
a miały być pust wsiegda
Żyjecie? Ja już w Polsce.
Biedny. Wieniedikt.
weź mnie za rękę i chodźmy na łąkę
nóż ma być bezszelestny a jego połysk giętki
Obecna inwazja jest przedsmakiem prawdziwej
katastrofy.
a to z kolei przypomina wojnę, ale nie tamtą, bo ta to raczej rozbój w biały dzień (po co są dni?) o miejsce dla siebie na ostatnim skrawku niewypalonej ziemi
wypatrzyliśmy pierwsze w tym roku przebiśniegi
daremne przekleństwa przeciw
ludzkiemu świństwu
w końcu została statystyka
plastikowy dym
którym trujemy z oszczędności
zamiast skakać z balkonu
w przypływie radości
wokół trwa akurat kolejna wojna światła
swój kij składam w twoje ręce
potrafię być delikatny i dokładam starań
Poof! Poof! Poof!
Jednocześnie definiuje źródła antydemokratycznej grozy: kryzys nowoczesności, samotność, niewiedza, bezradność.
Mam 32 lata i lekki autyzm.
Czy zatem pozostaje nam pogodna rezygnacja?
zwilżasz winem perfekcyjnie wykrojone usta
Nie mieszczą ci się pięty, stoisz na gównie
bez paginy
Zmarł Jarosław Marek Rymkiewicz
dzień zaczyna i kończy się ciemnym niebem
Obierki, wydmuszki, strużyny, fusy.
Tu czarne jest czarne, a białe jest białe.
Z wody powstałeś, więc staniesz się w końcu pustynią.
Tylko tyle mogę i uważam, że tylko to ma sens.
mieszkać, gdzie nikt nie mieszka
Otwiera się właz, kończą się rozmowy.
pośród krowich czaszek zbudował
(…) poezja Alana Migonia jest buntownicza.
przez dwa tygodnie nie wyrzucać nic
Zerżnąłem z Ciebie, Panie
Dotyka miękko szarej twarzy.
W drodze na Suchą Górę
po alejce obok jedzie kask i rower
nie zostało zbyt wiele czasu
lista regularnie i metodycznie wydłuża się
siwiejemy razem
W ciekawości bez horyzontu