Wiem, gdzie system ma swoje słabości. W które miejsca warto uderzyć.
Kategoria: Bez kategorii
Pomóż mi umrzeć. Oni już i tak mnie nie wyleczą.
nocą na przełęczy podpalam
ogniska
i nie jest to ich jedyna fanaberia
Całkiem poetycka końcówka.
Co było sztywne, nabrało giętkości,
co miękkie, zesztywniało, zmienione w sześciany.
Ale od czasu do czasu robili to, ponieważ zmysł dotyku, którego im tak brakowało, był zbyt wielką pokusą, aby w ogóle z niego zrezygnować.
budzi światło
trzykrotnym pianiem kogutów
Możesz pisać albo oddać krew
wypnij swoją słodką dupę
nie jestem tą tylko tamtym
motywem muzycznym
co z tym, który nocą
śpiewa we mnie
nakładam kotu jedzenie z puszki on miaucząc autentycznie mnie wzmacnia
Mógłbym napisać podanie o zwrot mienia.
olej z prezerwatywy
znalezionej w krzakach
Idę z palcami mgłą pokrwawionymi.
jaki lubię alkohol?
Takiej prostoty, takiego rozumku chcę.
naleciałości językowe, do czego doszło
jaką mam krótką linię życia
Kurz fruwa w promieniach.
płyną sobie rzeczułką skrzydełka much, psi ogon i inne
oka
nie mam wyrobionego zdania
w sprawach najważniejszych
zamknięty cmentarz
otwiera się za płotem
Bo tak to już jest (choć nie jest), że cmentarze najmniej są tym, czym są, czyli stanem obecnym, natomiast są przede wszystkim tym, czym nie są, wszystkim, co poza nimi.
Ona się uśmiechnęła
Skserowane cielsko stron
Jeśli możecie i chcecie, pomóżcie.
różniły je tylko komentarze
Rozumiem molo po molowemu
ściągniemy cię z najwyższej drabiny
Żadnej konwersacji,
wymiany uśmiechów
i poglądów.
Ja cię mamusiu odczaruję, wezmę różdżkę i odczaruję.
Zero zamiaru snu po stronie córki
i zero po stronie syna.
jasne nie wystarczy wierzyć w siebie i zapieprzać sukcesu nie starczy dla wszystkich
Bania była pozytywna i awersja minęła.
Poeta dzieli się wierszem z innymi poetami.
wytnij z gazet ojca i matkę
Każdy ma taki kartel,
na jaki nie zasłużył.
wynosimy z domu co nam w ręce wpadnie
wszystkie bóle świata w zderzeniu z łożem śmiertelnym
i mamy przepis na bestseller
wolno przerzucam ciężką czarną ziemię
szybko odrzucam skojarzenie z grobem
Po ostrzyżeniu głowy przychodzi kolej na wypalenie włosków w nosie i uszach. Jeszcze omiecenie karku.
Polska ma bogatą kulturę i biednych artystów, przecież to logiczne.
W prozie Gaugera nijakość autochtonów zachowuje osobliwą ciągłość z nijakością ludzi Zachodu.
Pamiętam, jak pokłóciłem się z babcią o Jimiego Hendrixa.
Mój brzeg jest urwisty i stromy
sama samotność nie boli
każdy ma swoje niebo
I to jest właśnie pewna cena, którą się płaci za, w pewnym sensie, bezkompromisowe życie.
Kowalski dostał przepustkę na wieki
Czas i świat niewiele nas obchodziły.
Obowiązywała pełna konspiracja – pod groźbą dostania w mordę nie wolno było wychodzić z budynku.
I tak właśnie, zupełnym przypadkiem, zostałem królem parkietu.
w końcu napaść na bank a potem żyć
Czy proroctwo Lianke jednak wypełni się?
bo oto złamali cię, złamali nawet Sarminiego
Na końcowym przystanku czekał młody mężczyzna.
A jeśli będzie następna część,
czmychnie nam poprzednia całość.
Moja chińska przyjaciółka czasem do mnie dzwoni,
pracuje zdalnie, nie wychodzi z domu,
pracowałaby w mieście, lecz jest kwarantanna
widzę deszcz z góry
moje sny gwoździe
ciężkie jak butle z gazem
kiedyś byliśmy dobrzy
można spokojnie wrócić
do domów usiąść przed telewizorem i wysłuchać
komunikatu o odwołaniu.
Deszcz, to wspaniale!
Co do szans wykroczenia poza „prozę życia”, anonsowanych w wierszu Perspektywy otwierającym rozdział Po mroku Rafała Różewicza, to nie są one optymistyczne
powietrze cierpliwie unosi głosy ptaków
dzwonię do nich daremnie
boję się kupić kalendarz na nowy rok
bo to przecież tylko film akcji był
Straszliwie piękna jest ta chwila
Dodekafonia, proste
opowiadania o miastach
u stóp Karkonoszy
Konduktorka
bez ruchu stoi na peronie, we mgle.
„Hello darkness, my old friend”
Z jakiegoś powodu w świat płynie bełkot
Widzisz księżyc i chce ci się wyć do księżyca, ale jakoś inaczej.
Miłosierdzie i krew, i pot, i żółć, i ocet.
Ulica bez ciebie
jest inna niż ulica z tobą.
jego zasada jest prosta zakroczna płasko
wykroczna na pięcie ręce przy sobie
Widziałam tylko ich oczy w lustrze.
Miłość nie lubi kombinezonów, których nie musi nosić.
Mogłam patrzeć. Chciałam patrzeć. Chłopcy przy tym żartowali w niezrozumiały dla mnie sposób.
Wszystkie te chwile znikną w czasie, tak jak sól w wodzie.
zamiast słów
Nic dziwnego, że TAMCI wtedy zdobyli władzę! Skoro głosowali na NICH jeszcze więksi idioci. Tacy jak WY!
boję się że wszyscy w końcu umrą
umiem powiedzieć dopiero po szesnastu wersach
„Tylko żebym, Boże, do końca wytrzymał, nie wymiękł. Już niedługo”.
W Klątwie chciałem opisać proces, który toczy się przez pokolenia.
„Klątwa”, debiut prozatorski Roberta Eresa, już dostępna na naszej stronie.
Czytelnia miała swoje zasady. Żadnych kobiet.
To my z tego lasu chyba nigdy nie wyjdziemy.
Śmierć się przechadza wzdłuż ogrodzenia, nic sobie nie robiąc z zaostrzonych sztachet. Pies jej niestraszny i dwa wilcze doły. Już odbija się w szybach, w łazienkowym lustrze.
rośnie karmiony naszym strachem
Oby dni przynosiły jak najmniej smutku.
Ulica jest pusta i pusta, przestało być ciepło
Załóżmy, że uda ci się zmienić swoje życie.
Zaraza zaczęła się jeszcze tego samego popołudnia od Julka.
Nic już więcej nie chcę powiedzieć.