Dramat współczesny.

Wyjście z formy
Arkadiusz Aulich

Osoby:

 

 

Jim

 

Rafał

 

Ryszard

 

Andrzej

 

Edward

 

Janusz

 AKT I

 

              

                                                                    SCENA I

 

 

     Scena jest oddzielona od widzów „szklanym ekranem”. Na środku sceny stoi stół i kilka krzeseł. Przy prawej ścianie stoi łóżko i barek z alkoholem i wieszak na ubrania. O ścianę oparty jest obraz – „szał uniesień”. Na podłodze rozrzucone są książki. Pomieszczenie nie ma drzwi ani okien.

 

JIM: Gdzie ja jestem?( przebudził się. Rozgląda się dookoła. Mówi w języku anglojęzycznym.)

 

ANDRZEJ: Nie znam angielskiego. (leży w łóżku i patrzy w sufit.)

 

RAFAŁ: A czy to ważne. (siedzi na krześle i próbuje skoncentrować się na czytaniu tomiku wierszy pt. sezon w piekle.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

RYSZARD: Edward, studiowałeś, to może znasz angielski?

EDWARD: Znam tylko francuski. (przerywa czytanie książki o małej parowej lokomotywie.)

 

ANDRZEJ:  Ja znam bułgarski!

 

RYSZARD: A po co nam twój bułgarski?! Teraz zostałeś z tym bułgarskim jak głupi ciul i próbujesz go nam wcisnąć! A w ogóle to, co my tu robimy?

ANDRZEJ: Przynajmniej znam język obcy!

 

RYSZARD: Nie ma się czym chwalić. Język bułgarski jest tak nam obcy jak Stalin i Putin.

ANDRZEJ: Jaki Putin?

RYSZARD: Nieważne.

 

RAFAŁ: Oto jest pytanie. A ja wam powiem, że nawet nie wiem, czy kiedykolwiek istniałem. (przerywa na moment czytanie.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

EDWARD: Panowie, co my tu robimy? (oderwał się od czytania. Wodzi wzrokiem po pokoju.)

 

 

 

ANDRZEJ: Sam chciałbym wiedzieć! O! Leżą tu książki!. (podniósł się z łóżka. Podszedł do leżących książek. Zaczął sprawdzać tytuły.)

 

EDWARD: Co to za książki?(kieruje pytanie do Andrzeja. )

 

ANDRZEJ: Ciekawe tytuły; „Zabić ciotkę”, „Siekierezada”, „Sezon”, „Amerykańska noc”, „Poboki”, „Furia instynktu”(odkłada je na bok.)

 

RYSZARD: Nie ocenia się książki po okładce!

ANDRZEJ: Mam dobrą intuicję!

 

EDWARD: Czy wy nie rozumiecie?! Nas tu nie powinno być!!!

RAFAŁ: Nie przejmujcie się mną.(zapala papierosa od strony filtra.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

EDWARD: Dlaczego mamy się nie przejmować ?(przerywa czytanie.)

 

RAFAŁ: Bo mnie nigdy nie było.(zaciąga się papierosem.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się.(siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

EDWARD: Wzrok  mam jeszcze dobry.

ANDRZEJ: Panowie, znalazłem jakiś scenariusz.

RYSZARD: I co z tego?

ANDRZEJ: Tu są nasze imiona!

RYSZARD: Dawaj!!!(poderwał się z krzesła i energicznym ruchem wyrwał scenariusz.)

 

EDWARD: I co?

RYSZARD: Zgadza się. Co tu jest do cholery grane!!!(cisnął scenariuszem o podłogę.)

 

EDWARD: Pokaż! (zbiera kartki scenariusza z podłogi.) Rzeczywiście!

RAFAŁ: Jaki jest tytuł ? I czy ja tam jestem?(nie odrywa wzroku od czytania.)

 

EDWARD:  Tytuł: Wyjście z formy.

RYSZARD: Co za idiotyczny tytuł. I niby bohaterami tego scenariusza jesteśmy my wszyscy?

RAFAŁ: To dziwne, bo mnie nigdy nie było.

RYSZARD: Denerwuję mnie to twoje gadanie. „Nigdy mnie nie było….nigdy mnie nie było” (przedrzeźnia Rafała.)

 

EDWARD: Ze scenariusza wynika, że wszyscy znikniemy. (spogląda na  mężczyzn.)

 

ANDRZEJ: Ja protestuję. Nie chcę, by ktoś decydował za mnie, czy będę żył, czy nie!!!

RYSZARD: Przecież i tak jesteś martwy! Bodajże od 1958 roku.(spogląda wymownie na Andrzeja.)

RAFAŁ: A co to za autor?(nie odrywa wzroku od czytania.)

 

EDWARD: Nie ma podanego.

 

ANDRZEJ: Autor tego scenariusza to jakiś sadysta i grafoman.

EDWARD: A skąd wiesz?!

RYSZARD: Co bronisz go?!

EDWARD: Nie… przecież nawet go nie znam.(wzrusza ramionami.) A scenariusz można zmienić!

ANDRZEJ: Myślisz!?

 

EDWARD: Zawsze można spróbować.

RAFAŁ: Ja i tak jestem martwy. (zapala kolejnego papierosa od strony filtra. Zaciąga się. Zakłada nogę na nogę.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: A tamten na co patrzy?(wskazuje na Jima.)

 

RYSZARD: Na obraz z nagą babą na koniu.

ANDRZEJ: A co tu robi obraz z nagą babą!?

RYSZARD: A co masz do nagiej baby?

ANDRZEJ: Nic… ale, czy to ma jakiś sens?

RYSZARD: A co ty taki filozof się zrobił? Baba jak baba. Czy musi mieć sens? Niech sobie będzie, byle nie gadała. A może wolisz, by nagi facet świecił oczami?!

EDWARD: Panowie, przerwę wam tę inteligentną dyskusję. Osobiście zastanawiam się nad datą i miejscem.

ANDRZEJ: Mianowicie?

EDWARD: Ze scenariusza wynika, że jest rok 2021. W dodatku jesteśmy młodzi.

RAFAŁ: Ja się czuję staro.(zaciąga się dymem z papierosa.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

ANDRZEJ: Oczywiście to jest dziwne! Jak się stąd wydostać tu nie ma drzwi, tylko ten cholerny ekran.

RYSZARD: A skąd mam wiedzieć. Może Amerykanin coś wymyśli.

 SCENA II

 Wszyscy podchodzą do Jima, który wpatruje się w obraz. Razem z nim przyglądają się nagiej kobiecie. Obserwują ją  z różnych perspektyw z prawej z lewej strony z góry z dołu. Gładzą palcami po niej.

 

 

RYSZARD: Zabierz od niej te łapy !!(uderzył Andrzeja w dłoń.)

 

ANDRZEJ: Zgłupiałeś!!! Jesteś zazdrosny o obraz!!!(puka się w czoło.)

 

EDWARD: Panowie, trochę powagi!

ANDRZEJ: Rysiek spójrz! Amerykanin całuje obraz.

RYSZARD: A niech całuje!(machnął ręką.)

 

RAFAŁ: Ja też chcę! (odpycha Jima i zaczyna całować obraz.)

 

JIM: „Rozpal we mnie ogień” (podśpiewuje piosenkę w języku anglojęzycznym.) 

 

EDWARD: I tak cię nikt nie rozumie.(klepie  Jima po plecach.)

 

ANDRZEJ: Zupełnie wam odbiło! (puka się w czoło.)

RYSZARD: To hormony! A ten obraz jest bardzo realistyczny. Np. ten palec u stopy. (śmieje się.)

 

ANDRZEJ: Ta…ale bez przesady!

 

EDWARD: Rysiek, zaśpiewaj nam coś.

RYSZARD: Przecież ja śpiewać nie umiem!

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (ironizuje. Siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

EDWARD: Próbuję zmienić bieg wydarzeń scenariusza i rozładować emocję.

RYSZARD: Aha!

EDWARD: Przecież grałeś w kapeli rockowej.

ANDRZEJ:  To nie jest ten Rysiek.

EDWARD: Nie!

ANDRZEJ: Ten jest z Grudziądza.

EDWARD: Gdzie to?

ANDRZEJ: Słaby byłem z geografii. Za to z picia wina na czas byłem najlepszy! (dumnie wypina pierś.)

EDWARD: To jak Rysiek!

ANDRZEJ: Ten z Grudziądza?

EDWARD: Nie, ten z Chorzowa!

 

ANDRZEJ: Aha…

 

RYSZARD: Co to za idiotyczna rozmowa!(puka się w czoło.)

EDWARD: Cholera!!! Nic się nie zmieniło. Nawet jest to, że w tym momencie sprawdzam scenariusz!

 

RAFAŁ: Może Amerykanin ma jakiś pomysł.

EDWARD: Z nim się raczej nie dogadamy.

RYSZARD: Stąd i tak nie ma wyjścia. Same ściany i ten cholerny ekran (sprawdza pomieszczenie. Wpatruje się w ekran.)

 

JANUSZ: E tam…(siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: Może jest coś lub ktoś po drugiej stronie ekranu. Rafał ty takie rzeczy potrafisz rozbijać i przez nie przechodzić.

RAFAŁ: Nie przypominam sobie.

JANUSZ: E tam…teraz to się naprawdę zgrywasz!(siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

                           

 

                              Amerykanin bierze krzesło i rzuca w ekran.

 

JIM: Mogę wszystko. Przecież jestem królem jaszczurów! (mówi w języku anglojęzycznym.)

EDWARD: Jednak Amerykanin coś rozumie. W przeciwieństwie do nas.

 

                      

                             Rzucone krzesło przeleciało przez ekran.

 

 

JIM: „Przebij się na drugą stronę”. (podśpiewuje piosenkę w języku anglojęzycznym.)

 

 

RAFAŁ: Znam skądś tę piosenkę! (zaciąga się dymem z papierosa.)

 

JANUSZ: E tam… (ironizuje. Siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

RYSZARD: Jednego krzesła mniej. Ciekawe kto z nas będzie teraz siedział na podłodze.

ANDRZEJ: Odnoszę wrażenie, że po drugiej stronie ktoś nas obserwuje!

EDWARD: Życie to nie teatr.

ANDRZEJ: I tu się z tobą nie zgodzę! Wszyscy jesteśmy aktorami, a życie to wielka scena. Gramy na ile nam starczy czasu i talentu

RYSZARD: Twój czas już minął! Bodajże zaraz po odwilży!

ANDRZEJ: Będziesz wypominał mi moją śmierć aż do końca życia!?!

RYSZARD: To są fakty! (machnął ręką.)

 

ANDRZEJ: W dupie mam takie fakty!

RYSZARD: Z tego, co pamiętam, to ty zawsze miałeś wszystko w dupie!

 

EDWARD: Panowie trochę kultury!

RAFAŁ: A mi tu dobrze.

 

RYSZARD: A dlaczego ci tu dobrze?

RAFAŁ: O nic nie muszę się martwić. Mam dach nad głową. Pełny barek i dużo papieru by  zapełnić go myślami. (siedzi na krześle i zaciąga się dymem z papierosa.)

ANDRZEJ: Przynajmniej jeden z nas jest zadowolony.

RYSZARD: No dobra. A może ktoś mi powie, co się stało z krzesłem.

ANDRZEJ: Zniknęło!

RYSZARD: Tyle to i ja wiem!

EDWARD: „Są rzeczy w niebie i na ziemi, o których…..”

RYSZARD: Co ty mi tu klasyków cytujesz!!! Daj mi odpowiedz! (przerywa w pół zdania.)

EDWARD: (wzruszył ramionami)

 

 

 SCENA III

  Mężczyźni wpatrują się w ekran jakby byli zupełnie zahipnotyzowani. Amerykanin śpij w łóżku

ANDRZEJ: To jego chrapanie doprowadza mnie do irytacji!

RYSZARD: Może by tak go uśmiercić.

EDWARD: Też mi pomysł.

 

RYSZARD: Jeden Amerykanin w tę czy w tamtą. To przecież bez różnicy.

RAFAŁ: A kto by się tego podjął?!

RYSZARD: Andrzej ma doświadczenie w tych sprawach.

ANDRZEJ: Co Andrzej!!! Chyba zwariowałeś!!! Zejdź ze mnie!!!

RYSZARD: A ciotka?

ANDRZEJ: Jaka ciotka?!

RYSZARD: Nie zgrywaj głupiego!

ANDRZEJ: Naczytałeś się jakiś surrealistycznych opowiastek!

RYSZARD: Musisz  przyznać, że literatura ma moc oddziaływania.

ANDRZEJ: Bez przesady!

EDWARD: Na szczęście chrapanie ustało. (ociera czoło.)

RAFAŁ: A ja czekałem na pierwszą krew!(zaciąga się dymem z papierosa od strony filtra.)

EDWARD: Tego i tak byście nie zrobili.

RAFAŁ: To metafora.

RYSZARD: Jaka metafora?

RAFAŁ: No… ta krew!

ANDRZEJ: Będziecie w nieskończoność ciągnąć o tej krwi! Trzeba się wydostać z tego miejsca.

RYSZARD: Bredzisz!

ANDRZEJ: Czemu?

RYSZARD: Czemu..czemu….czemu…!!! Bo nie wiadomo, co nas może spotkać na zewnątrz.

RAFAŁ: Może jakaś plaga Egipska.

RYSZARD: Właśnie!

RAFAŁ: Albo jakiś wirus.

RYSZARD: No… może być.

ANDRZEJ: To chcecie spędzić tu resztę swojego marnego życia?! (wskazuje na pomieszczenie.)

 

RAFAŁ: Mi się tu podoba. (rozgląda się dookoła.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się.(siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

RYSZARD: Marny to jesteś ty!

ANDRZEJ: W końcu się cholera doigrasz!!! (podchodzi do Ryszarda i patrzy mu prosto w oczy.)

 

RYSZARD: Grozisz mi!! Nie z takimi miałem do czynienia!( śmieje się.)

ANDRZEJ: Śmiej się … śmiej… Zaraz podrę ten grafomański scenariusz!!!

RYSZARD: Śmiało!! A może ja to zrobię..(podchodzi do scenariusza leżącego na stole.)

 

  

  

       Ryszard  drze scenariusz. Doskakuje do niego Edward i próbuje go powstrzymać. Reszta mężczyzn obserwuje ich poczynania.

 

 

EDWARD: Przestań!!!

 

RYSZARD: Nie przestanę!!! (odwraca się plecami od Edwarda.) 

EDWARD: A jak po podarciu scenariusza wszyscy znikniemy!

RYSZARD: Mam to w głębokiej dupie!!!

 

ANDRZEJ: A to ci niespodzianka!(spojrzał wymownie na Ryszarda.)

 

RAFAŁ: Mnie i tak nigdy nie było.(zaciąga się dymem z papierosa od strony filtra.)

 

JANUSZ: E tam… zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

EDWARD: I co zrobiłeś!! (spogląda na Ryszarda. Próbuje połączyć podarte kartki.)

 

RYSZARD: Zostaw to!!! Jakoś nie zniknęliśmy!  To wszystko to są fantasmagorie. (wytrącił kartki z ręki Edwardowi.)

 

 

 

 

 

                                                             SCENA IV

 

       

 

        Przebudził się Jim.  Podchodzi do barku otwiera butelkę z jakimś alkoholem i częstuje mężczyzn. 

 

RAFAŁ: Swój chłop! (zaciąga się dymem z papierosa i popije alkohol.)

 

JANUSZ: Tym razem masz rację. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Sączy alkohol. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: Amerykanin ma wyczucie.

 

EDWARD: A chcieliście go niedawno uśmiercić.

RYSZARD: E.. nie ważne. (machnął ręką.)

JIM: Wam Polakom brakuje luzu. Zdrowie!!( mówi w języku anglojęzycznym.)

 

ANDRZEJ: Co powiedział ?

 

EDWARD: Zrozumiałem tylko „zdrowie”.

ANDRZEJ: No to zdrowie!!

 

 

      Mężczyźni stukają się szklankami życząc sobie wszystkiego najlepszego. Ściskają się po przyjacielsku. 

 

 

RYSZARD: Jim otwórz jeszcze jedną butelkę! ( uderza dłonią o własny łokieć.)

 

ANDRZEJ: Patrzcie! Rozumie! (wskazuje na Jima.)

 

EDWARD: Będą jeszcze z niego ludzie! Ma zadatki na bycie Polakiem.

JIM: Nie rozumiem?! (podchodzi z butelką. Mówi w języku anglojęzycznym.)

 

JANUSZ: E tam. Zgrywasz się. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Sączy alkohol. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

RAFAŁ: E tam. To intuicja! (machnął ręką.)

ANDRZEJ: Wy obydwaj macie chyba już dosyć. (wskazuje na Rafała i Janusza.)

 

RAFAŁ: Czemu?

 

ANDRZEJ: Mówicie od rzeczy!

JANUSZ: E tam. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Sączy alkohol. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: O! A nie mówiłem.

JIM: Panowie więcej luzu! Zdrowie!!! (mówi w języku anglojęzycznym.)

EDWARD: Panowie słuchajcie! Wypiliśmy już trochę. Mamy więcej odwagi. W takim razie zaryzykowalibyśmy przejście na drugą stronę.

RYSZARD: Więcej luzu! (klepie Jima po plecach. Jim zachłysnął się alkoholem. Upadł na kolana. Nie może złapać powietrza.)

 

RAFAŁ: Lekarza!!!Sztuczne oddychanie!!!

 

JANUSZ: E tam. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Sączy alkohol. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: Nie będę robił mu usta usta! (spogląda na Ryszarda.)

 

RYSZARD: Nie patrz na mnie!

ANDRZEJ: To twoja sprawka!

      

              Jim leży na podłodze. Nie może złapać powietrza. Twarz ma całą siną.

 

EDWARD: Czyli wszystko na mojej głowie! (Próbuje go reanimować. Jim poczuł się lepiej.)    

 

RYSZARD: Będzie żył! (podchodzi do Jima i chce ponownie klepnąć go w plecy. Mężczyźni jednym chórem krzyknęli „NIE !”)

 

JIM: W porządku! Dosyć! (mówi w języku anglojęzycznym. Siada na krześle. Ociera czoło. )

 

RYSZARD: Dobrze…dobrze!

RAFAŁ: Pęka mi głowa od tego alkoholu! (Siada obok Jima.)

 

JANUSZ: E tam… bywało gorzej. (siedzi na rogu łóżka z założoną nogą na nogę. Pali papierosa. Sączy alkohol. Poprawia okulary co rusz spadające z nosa.)

 

ANDRZEJ: Panowie może byśmy pomyśleli o opuszczeniu tego lokalu!

 

RYSZARD: Zgadzam  się z „Andrzejową moją Bursą”

ANDRZEJ: Tylko bez nazwisk proszę!

RYSZARD: Bardzo przepraszam!

EDWARD: O! Alkohol podziałał na was przyjacielsko.

RYSZARD: Nie przesadzajmy! Koleżeńsko!

EDWARD: To i tak duży postęp. Andrzej ma rację!

RAFAŁ: Tylko jak?!

 

EDWARD: Pamiętacie co z krzesłem zrobił Amerykanin? (wskazuję na ekran i Jima.)

 

RYSZARD: A jak to chcesz zrobić?

 

EDWARD: Zwyczajnie. Jeśli krzesło przeleciało na drugą stronę. Pamiętacie pewien film.

 

ANDRZEJ: Mianowicie?

 

EDWARD: „Ucieczka z kina wolność”

 

RYSZARD: Coś sobie przypominam! To z takim znanym aktorem. Bodajże miał na nazwisko Kos.

ANDRZEJ: Kos ?! Jesteś pewny?!

 

EDWARD: Golas!

RYSZARD: Nie! Golas.

EDWARD: To w końcu jak?!

RYSZARD: Chyba Gołas. (drapie się po głowie.)

 

ANDRZEJ: A nie… Gajos?!

EDWARD: Panowie… czy to ważne!! Ważne jest to, że aktorzy tego filmu byli w podobnej sytuacji co my.

 

ANDRZEJ: Racja!!! Oni przeszli przez ekran!(łapie się za głowę.)

 

RYSZARD: To był tylko film! (wymownie spogląda na rozmówców.)

 

EDWARD: Moim zdaniem trzeba zaryzykować!(kręci głową na tak.)

RYSZARD: Nie wiemy co jest po drugiej stronie! A jak się zmaterializujemy?! (drapie się po głowię.)

ANDRZEJ: Myślisz?!

RYSZARD: Nie znam się na tym. Jestem humanistą, ale…może!

EDWARD: Wszyscy jesteśmy humanistami.  Myślę, że trzeba zaryzykować!

                                                             SCENA V

 Mężczyźni podeszli do szklanego ekranu trzymając się za ręce. Wpatrzeni hipnotycznie w jego wielkość.

 

 

EDWARD: Panowie powodzenia!!! (spogląda na mężczyzn.)

 

ANDRZEJ: Poczekaj!!!(ociera czoło.)

 

RYSZARD: „To już piach nasz ostatni ?”(ociera łzy.)

 

JANUSZ: E tam… (klepie po plecach Ryszarda.)

 

RYSZARD:  Tylko ostrożnie z tym klepaniem!

JANUSZ: E tam…

RAFAŁ: Przypomniałem sobie!!! Kiedyś faktycznie przechodziłem przez szyby. (uśmiecha się.)

JANUSZ: E tam.(ironizuje.)

RAFAŁ: Panowie do zobaczenia po drugiej stronie. (macha do mężczyzn i przechodzi przez ekran.)

 

JIM: „Przebij się na drugą stronę”(nuci piosenkę w języku anglojęzycznym, i bierze przykład z Rafała.)

 

EDWARD: Przechodzę! (uczynił znak krzyża.)

 

RYSZARD: Przechodzimy?(spogląda na Andrzeja i Janusza.)

 

JANUSZ: E tam…

RYSZARD: Jak chcecie! Do zobaczenia! (przeszedł na drugą stronę.)

 

ANDRZEJ: To ja też.(przeszedł.)

JANUSZ: (przełknął ślinę.) E tam...(machnął ręką i zrobił to co reszta.)

 

 

 

                     „….TO POETA W ZAŚWIATY WYBIŁ SIĘ NA CZCZO…”

a

a

Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy. Arkadiusz Aulich.

a

Arkadiusz Aulich urodził się w 1979 roku. Poeta, dramaturg, malarz abstrakcjonista, animator kultury. Określa siebie jako; anarchistę, nihilistę, nonkonformistę, pacyfistę, outsidera, libertyna. Posiada w dorobku trzy tomy wierszy: Dom czystych myśli („Miniatura”, Kraków 2018), Odmienne stany świadomości („Liberum Verbum”, Wrocław 2019). Skądinąd ( „Kwadratura”, Łódź 2021). Publikował w czasopismach literackich: „Szuflada”, „Wydawnictwo j”, „Eprawda”, „Helikopter”, „Obszary Przepisane”, „Epea”, „Czas Literatury”, „ Afront”, a także w antologii  „Przewodnik po zaminowanym terenie 2” („OPT”, Wrocław 2021). Uczestnik projektu –„Multipoezja”, wyróżniony w kilku turniejach jednego wiersza. Zafascynowany kaskaderami literatury, poetami przeklętymi, literaturą beat generation. Rockową muzyką psychodeliczną. Zainteresowany także teorią poznania, czarnym romantyzmem, postmodernizmem w sztuce i kulturze. Malarstwem; surrealizmem, ekspresjonizmem, symbolizmem, abstrakcjonizmem, awangardą, pop – art. Poezją śpiewaną.

PODZIEL SIĘ

Do góry