Krytyka literacka. Poezja, proza, literatura współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Wilk w owczej skórze
Przemysław Głuchowski

            Lars Berge, Dobry wilk. Tragedia w szwedzkim zoo, tłum. Irena Kowadło-Przedmojska, wyd. Czarne, Wołowiec 2019.

 

            

 

            Na wybiegu była sama wśród swoich podopiecznych, bez telefonu i instrumentu służącego samoobronie; ci przezorni wnoszą odstraszacz psów lub zwykły kij, który w wyjątkowej sytuacji posłuży im do obrony przed zwierzętami – w razie ataku lepiej, aby chwyciły kawałek drewna niż rękę, którą mogą rozszarpać z łatwością. Ona miała autorytet, a przynajmniej silną wiarę, że ma go wśród zsocjalizowanych wilków, którymi się opiekowała. Jeżeli nie czułaby się wystarczająco pewnie na wybiegu, gdzie w każdej chwili mogło okrążyć ją osiem dorosłych wilków, nie powinna się tam znaleźć. Wilki wyczuwają każdą słabość, to drapieżcy doskonali.

            Choć w ostatnim czasie Karolina była świadkiem ich niespokojnego zachowania – jeden nawet ugryzł ją w dłoń – nie przeczuwała, że wydarzy się najgorsze. Bez obaw weszła na ogrodzony teren przeznaczony na projekt „Bliski Kontakt z Wilkiem”. Niestety był to jej ostatni kontakt z tym zwierzęciem. Nie wiadomo co dokładnie tam się wydarzyło, jednak znany jest bezpośredni sprawca i ofiara: wilk i człowiek. Ale to nie jest takie oczywiste, jak się wydaje, ponieważ tę relację sprawcy i ofiary z łatwością można odwrócić. I tu sprawa się komplikuje. Kto tak naprawdę jest winny? Po lekturze Dobrego wilka Larsa Berge udzielenie odpowiedzi na to pytanie nie jest już takie łatwe.

            Zoo Kolmården z widokiem na zatokę Bråviken w Szwecji jest głównym miejscem rozgrywającej się akcji reportażu Larsa Berge, szwedzkiego dziennikarza, dokumentalisty i scenarzysty. Berge zgodnie z kierunkiem wytyczonym przez strukturę współczesnego kryminału traktuje zbrodnię wyłącznie jako punkt wyjścia, w tym wypadku do snucia opowieści o stanie współczesnego społeczeństwa szwedzkiego w kontekście relacji człowieka z naturą. Zagłębiając się w narrację, krok po kroku, jak po nitce do kłębka, możemy prześledzić zmiany postaw ludzi wobec zwierząt i przyrody w ogóle – w tej historii śmierć kobiety stanowi kropkę nad „i”. Autor prowadzi dziennikarstwo śledcze i robi to w sposób wnikliwy, niczym detektyw posiada tablicę ze zdjęciami podejrzanych i odchodzące od nich sznurki do potencjalnych tropów. Kolekcjonuje szczegółowe materiały i na ich podstawie przybliża historię powstania zoo i kierunek zmian, jakie obrało, co jest nie bez znaczenia, ponieważ postawiona diagnoza – swoją drogą nihil novi, ot co – nie jest optymistyczna. Ogród zoologiczny Kolmården zmienił się w maszynkę do zarabiania pieniędzy a wilk stał się jej najcenniejszym towarem. Walor ekonomiczny wilka przysłonił zarządzającym ogrodem niebezpieczeństwo, na jakie narażeni byli pracownicy, zwłaszcza tzw. rodzice wilków, czyli ich opiekunowie oraz zwiedzający wpuszczani do zagrody zwierząt [sic!].

            Z lektury w mniejszym stopniu dowiemy się o samym ataku wilków na ich przewodniczkę, możemy zadowolić się jedynie próbą rekonstrukcji opartą na domysłach. Zapoznamy się jednak z analogicznymi wydarzeniami z innych ogrodów zoologicznych. Zsumowanie tych wątków przez autora prowadzi do konkluzji, że atak w  Kolmården był do przewidzenia. Nie wiedzieć czemu Lars Berge przedstawia jedną interpretację tragedii w szwedzkim zoo. Brakuje jakiegoś „jednocześnie”, o którym Ryszard Kapuściński wspomina w Lapidariach i, które traktuje jako obowiązek w omawianiu wybranego zagadnienia. Berge odwołuje się do funkcjonowania w środowisku naturalnym watahy wilków i toczących się wewnątrz niej walk. Zasada jest taka, że jeden wilk może zmienić hierarchię panującą w grupie, ale przedtem musi zmierzyć się z wilkiem przewodzącym stado. Jeżeli takiemu osobnikowi się nie uda, może opuścić watahę i zająć inne terytorium – w ogrodzie zoologicznym jest to niemożliwie z powodu ograniczonego miejsca. Karolina, jako „rodzic” – tak nazywa się opiekuna wilków – w żółtych ślepiach swoich podopiecznych prawdopodobnie widziana była jako przewodniczka. Wilk, który chciał umocnić swoją pozycję zaatakował ją, a pozostałe zwierzęta ze stada ruszyły jego śladem. To założenie sugeruje, że wilk nie odróżnia człowieka od wilka, że Homo sapiens może stać pełnoprawnym Canis lupus. To akurat nie powinno nas dziwić, potrafimy być wilkiem dla drugiego człowieka, choć to przysłowie, spopularyzowane przez Tomasza Hobbesa, bardziej uwłacza zwierzętom niż ludziom. Warto jednak wziąć pod uwagę, że wilki mogły traktować człowieka jako ciemiężyciela, wobec którego chciały się zbuntować i zyskać wolność. Trudno jednak nie popaść w nadinterpretację, jak pisał sam Heidegger natura staje się krajobrazem w oczach człowieka, to znaczy że staje się subiektywnie ludzka – odnaturalniona. Warunki, w którym przyszło żyć zwierzęcym bohaterom Larsa Berge, były odnaturalnione.

            To co szczególnie uderza w Dobrym wilku. Tragedia w szwedzkim zoo, to ukazanie dwóch skrajności w postępowaniu ludzi wobec tytułowego zwierzęcia. Początkowo w Szwecji, czyli w XIX wieku, wilk był piętnowany, traktowany jako zagrożenie i największy szkodnik, i z tego powodu został praktycznie wybity na tamtejszych terenach. To co budziło lęk, najłatwiej było wyeliminować. Już w XX wieku – w drugiej połowie, w 1965 otworzono park Kolmården – nastąpiła zmiana. Rozrastały się miasta i rodziła większa świadomość związku człowieka z naturą. Niestety zmiany te nie zaszły w dobrym kierunku. Dzikie zwierzęta chwytano i próbowano oswajać w ogrodach zoologicznych. Przestały budzić zagrożenie, strach przed nimi zmienił się w chorobliwą troskę. Tym razem człowiek nie chciał walczyć z naturą, ale dążył do jej podporządkowania. Obie postawy skrajne i negatywne stawiają człowieka w centrum swojej pychy.

            Reportaż Larsa Berge to kawał rzetelnej pracy dziennikarskiej, z której dowiadujemy się, że człowiek zatrzymał się w ślepej uliczce ignorancji i nie pojął elementarnych zasad natury. To z czym spotkamy się, chwytając książkę, to próba najwierniejszego odtworzenia faktów – przemyśleń autora jest mało, ale nie jest to zarzut. Z pewnością autem tej pozycji jest podjęta tematyka, czyli relacja człowieka z naturą, zwłaszcza teraz, gdy w tle naszego codziennego życia – a może nawet już nie w tle? – mają miejsce anomalie klimatyczne i sytuacje skrajnie brutalnych zachowań wobec zwierząt, za które nie każdy bierze odpowiedzialność. Z książki powinien być zadowolony każdy, kto choć w najmniejszym stopniu przejawia wrażliwość wobec drugiej żyjącej i czującej istoty.

 

 

Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

 

 

Przemysław Głuchowski (ur. 1991 w Szydłowcu) – absolwent studiów socjologicznych i filozoficznych UMCS. Pracownik Działu Wydawniczego Warsztatów Kultury w Lublinie. Publikował w Kulturze Enter, Malkontentach oraz Helikopterze. W wolnych chwilach czyta albo pisze. Zdarza mu się też marnować czas. Pasjonat filozofii J. P. Sartre’a.

PODZIEL SIĘ

Do góry