Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

2020 (VII)
Zbigniew Machej

 

 

VII

Wczoraj w nocy Czesi wreszcie odblokowali mosty
na granicznej rzece Olzie, choć Śląsk nadal
nie jest bezpieczny ani po tej ani po tamtej stronie
granicy. Rano bez maseczki przeszedłem przez Most
Wolności, zajrzałem na c.k.dworzec kolejowy,
na rynek i przez Wietnam, Most Przyjaźni i Wenecję
wróciłem do domu. Dziś z powodu galopującej epidemii
Czesi zamknęli kopalnie akurat kiedy Polacy
na Śląsku po drugiej stronie granicy je otworzyli.
Czeskim politykom niby łatwiej podejmować decyzje
biopolityczne, bo nie mają kampanii wyborczej.
Po tej stronie rzeki mija kolejny tydzień walki
na nazwiska, banery, kolory, spoty, pyskówki,
przepychanki i napisy na kijach. Ani dnia bez
drobnych cierni. O czym milczymy, kiedy milczymy
o miłości? W kampanii wyborczej nie ma zgody
co do seksualizacji miłości i epidemizacji seksu.
Słodki, lecz trochę gorzkawy jest Twój śpiew
o pierścieniach Saturna, o, Tanerélle. To Twoja
odpowiedź na ogromnę potrzebę czułości.
Moje trzecie oko zamienia mnie w słuch,
który się wpatruje w Twój taneczny ruch.
Są tęsknoty immanentne i są transcendentne,
egzotyczne, transoceaniczne. Ponad wielorybami,
rekinami i ośmiornicami, które nie są wytworem
ziemskiej ewolucji. Niemcy stworzyli roboty- ptaki.
Komputery komunikują się ze sobą w tajemnicy
przed ludźmi, drony zachęcają do noszenia
maseczek. W głębi Chin dżuma przeskoczyła
ze świstaka na człowieka. Czy jakiś wirus
może zaatakować samoreplikujące się roboty?
Drony komunikują się ze sobą w tajemnicy
przed człowiekiem. Wirus przeskakuje z człowieka
na tygrysa. Tygrys wyskakuje na miasto, gdzie
zaległa cisza wyborcza. Elektorat przegranego
kandydata staje się padliną wyborczą, którą trzeba
zakopać, zaorać. Nie ma demokracji,
kiedy tzw. media publiczne szczują
na jednego z kandydatów, a w kampanii
jego konkurenta angażuje się aparat państwowy.
Ślimak nie pasuje do lilii. Drewno z wycinanych
pod pozorem sanitarnym lasów będzie spalane
w elektrowniach w charakterze biomasy. Pomrowy
będą tępione w ogródkach. Struś nie pasuje
do wieloryba, ale nie wchodzą sobie w drogę.
Nad oceanem przelatuje kometa
z gęstym, jasnym warkoczem i specjalnie
dla obserwatorów z Europy Środkowej pozuje
w towarzystwie srebrzystych obłoków. Langsam
und Trübe. Kometa leci jak w czołówce
„Młodego papieża”, ale nie ma młodego
papieża, który by mrugnął do nas okiem.
Kometa jednak zaraz odleci,
a nam po wyborach osiem gwiazdek zaświeci.
Gdzieś w pobliżu, w naszej galaktyce,
nietypowy biały karzeł pędzi z prędkością
600 000 km na godzinę, osobliwa reszta
z wybuchu supernovej. Nie pamiętam
o takich galaktycznych anomaliach,
wychodząc rano na przechadzkę nad rzekę,
do trzeciego jazu. W niedzielę rano promenuję
nad Olzą od mostu do mostu, od mostu do jazu,
najchętniej po czeskiej stronie. To jest moje
nabożeństwo do-rzeczne. W Parku Sikory
nad stawem porośniętym kożuchem nenufarów,
stanęła mi na drodze wielka, ciężka kaczka
o czarnych skrzydłach i białej szyi. Znów
zanosi się na deszcz i rośnie niepokój siewców.
Skoro jednak padało na św. Medarda,
to musiało potem padać codziennie przez
co najmniej 40 dni. Co ma żuczek do wiatraka?
Tak czy inaczej kąkol będzie oddzielony
od pszenicy dopiero w czasie żniw. Life could be
so sweet on the sunny side of the street.
Ale ludzie zostali stworzeni, by harować
w kopalniach. Normalność to szaleństwo,
do którego przywykliśmy, także w kopalniach,
w tunelach bez słońca, bez promieniowania,
w schronach, dokąd trzeba będzie zejść, aby przeżyć.
Tymczasem na powierzchni na przemian dwa dni
słoneczne i dwa dni burzliwe z siwym deszczem.
I nowe ogniska epidemii po tej i po tamtej stronie rzeki.
Czy jesteśmy w stanie pomóc biblijnemu Bogu?
Czy jednak biblijny Bóg istnieje gdzieś poza Biblią?
Jesteśmy na kursie kolizyjnym z obłokiem G,
który znajduje się między nami i środkiem
galaktyki. Wlecimy w niego za mniej niż
5000 lat, może nawet jutro. A kobiety nadal
będą bardziej kochać swoje dzieci niż mężów,
będą kochać swoje mieszkanie, a nie mężczyzn.
Lato jest burzliwe w sensie ścisłym, dosłownym,
meteorologicznym. I wciąż o wiele za mało
zachorowań, by zyskać zbiorową odporność.
Trochę śmierdzi, minister zdrowia przypomina
o obowiązku zasłaniania nosa i ust na stadionach.
Jest czas na wiele słów i jest czas na sen.
Śnię o subtelnej, tanecznej retoryce
twoich doni, o, Tanerélle.
Jakie to szczęście, że mosty są otwarte
i można wejść do wody po drugiej stronie
rzeki. Jak fantastycznie migoce nurt
w letni, słoneczny poranek. Chodzenie
wzdłuż rzeki to wielka, majestatyczna,
pradawna przyjemność. Tak jakby
przypominała mi coś, o czym już dawno
zapomniałem. Dziś na Olzę wypłynęli
nawet miejscowi wodniacy na swoich dętych,
poduszkowych, czerwonych łodziach.
Nie mogłem oprzeć się rzece i wszedłem
po kolana w jej zaskakująco czysty, zimny,
szybki nurt.Ta ciężka, czarnobiała kaczka,
którą widziałem przed tygodniem,
to była nurogęś. W środku nocy zbudził
mnie hałas taki jakby kombajn lądował
na dachu naszej kamienicy, pomyślałem,
że to może wreszcie przyleciało UFO,
ale to tylko śmigłowiec ratunkowy
przymierzał się do lądowania na dachu
pobliskiego szpitala. Roboty mają problem
z chwytaniem klamki u drzwi. Tak łatwo
nie dostaną się do naszego mieszkania.
Ale fala cyberataków na bankomaty jest,
podobno, coraz wyższa. Jesteśmy głupsi
niż myślimy. Za kilka lat sztuczna inteligencja
wyrzuci nas na śmietnik. Wszechświat
jest rzekomo hologramem, dwuwymiarową,
błyskawicową falą, w której lecimy
zupełnie niepozorni łapiąc pozór
trzeciego wymiaru. Czy hologram
wszechświata ma jakąś homologację?
Już trzecia w tym roku sonda
odleciała na Marsa. Najpierw chińska,
potem arabska, teraz amerykańska.
W agencji kosmicznej Zjednoczonych Emiratów
w większości pracują młode kobiety,
ich średnia wieku to 28 lat.
Po co jednak lecieć na Marsa, gdzie
nie ma pięknych kobiet, oceanów,
puszcz, gór, rzek, fantastycznych
zwierząt i tajemniczych miast?
Zwłaszcza, że magnolie kwitną
w tym roku już po raz drugi.
Na Marsie nie muzyki. Steel
on the skyline/Sky made of glass.
Po co tam lecieć? Lepiej się skupić
na cudach Ziemi. Zwłaszcza, że przyrasta
fala rekordowych zakażeń. Jeśli coś
przytrafiło się w przeszłości, wkrótce
może wydarzyć się ponownie.

 

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

 

 

Zbigniew Machej (ur. w 1958 r. w Cieszynie) – poeta, autor wierszy dla dzieci, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Ukończył polonistykę i religioznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” w 1980 r. Ogłosił czternaście zbiorów wierszy, m.in.: Smakosze, kochankowie i płatni mordercy (1984), Legendy praskiego metra (1996), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz Mroczny przedmiot podążania (2014)W 2019 roku opublikował tom krótkich próz pod tytułem Antidotum noctis. Współpracuje z „Literaturą na Świecie” i „Przekrojem”. W 2017 r. wydał przełożone z czeskiego Pieśni duchowe Georgiusa Tranosciusa (nagroda „Literatury na Świecie”), a w 2020 r. Pojęcia podstawowe Petra Krála. Ze słowackiego przełożył tom wierszy Cicha ręka. Dziesięć elegii Ivana Štrpkinominowany w 2009 r. do nagrody Europejski Poeta Wolności. Przekładał także wiersze dawnych poetów angielskich –  Thomasa Traherne’a i Johna Clare’a.

PODZIEL SIĘ

Do góry