Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Grzegorz Tomicki
Wiersze

Sygnały

 

Im dalej w las, tym więcej drzew,
a mniej nas. W połowie drogi
na Suchą Górę niewiele już

ze mnie zostało. Kilka westchnięć,
jedno miłosne zaklęcie. Dwa grube,
daremne przekleństwa przeciw

ludzkiemu świństwu, kurestwu.
I przeciw własnemu. Wyszedłem
z domu i nigdy do domu

nie wrócę. Odkąd wdepnąłem
w grzybnię, nie tyle wymieniam
sygnały ze światem żywych,

co przekazuję je dalej.

 

 

 

Bezimienna i Nieistotna

 

Żyłem kiedyś jak inni,
różne zajęcia mnie pochłaniały
i różnie byłem robiony,

ale to już skończone.
Obecnie zajmują mnie skały.
Chodzę na zmianę

na Bezimienną i Nieistotną,
aby w drodze powrotnej
o nich zapomnieć. Mam

pilne sprawy do omówienia
w rudawskich ostępach,
ale ich nie pamiętam.

„Heads-up!”. Jak czytam
w mailu. „Niedługo staniesz się
niewidzialny dla nowych ludzi”.

Takie czekają mnie cuda.

 

 

 

Niewidzialność

 

Podobno niedługo stanę się
niewidzialny dla nowych ludzi,
a oni dla mnie. Przy Czerwonej

Jaskini pod Rudziankami czuję się
jakoś dziwnie. Taka modalność.
Jakbym na gwałt potrzebował stałości

albo zmienności. Trudno powiedzieć,
więc nawet nie myślę. Tymczasem
ratują mnie proste czynności. Lektura

mchów i porostów, oglądanie góry
od strony dziury, tąpnięcia stóp.
W jaskini z cichym szelestem

uwijają się rdzawe liście. Może to
krew jakiegoś boga przez małe b.
A może obfitość rzeczywistości

i jej ukryty róg.

 

 

 

Dziki Wąwóz

 

Dopiero po wyjściu z Dzikiego Wąwozu
dociera do mnie, że widziałem w nim
lilię złotogłów, co otwiera wszystkie drzwi,

diabły odsyła do diabłów oraz robi
za ciało doradcze w zakresie relacji.
Nieczęsta okazja. I poniewczasie

łapię się na tym, że coraz mniej myślę
o ludziach (podobno staję się niewidzialny),
zaś lilia ze złotą głową kiwa się na łodydze

nie tylko zawsze o czasie, ale i nienadaremno.
Z okazji jak zwykle nie skorzystałem, za to
na postoju w Barcinku myślę o tym,

skąd w ludziach tyle złości. I dlaczego każdy
czuje się ważny, skoro wszyscy są martwi.
A może to nie lilia była, tylko zwykły

niecierpek gruczołowaty?

 

 

 

Szachownica

 

To koła mojego roweru wyżłobiły dolinę,
aby mógł w niej popłynąć potok. I płynie
jak z ust. Ale ile się trzeba najeździć,

natrudzić, aby dać wodzie upust. I sobie
jako potocznej osobie. W dolinie bolą
mnie naraz wszystkie złości, ale nagle

ustają. Miało mnie tutaj nie być,
a jestem i nie upadam. Pochylam głowę
nad małym blokiem granitu, który pękł

w pół i obnażył złożony z kwadratów
wyraźny wzór szachownicy. Ze wzoru
wynika, że to jest żyła aplitu zastygła

w granicie. Takie jest życie.

 

 

Grzegorz Tomicki. Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

 

GRZEGORZ TOMICKI

– poeta, muzealnik, doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Opublikował tomy wierszy: Miasta aniołów (Bydgoszcz 1998), Zajęcia (Kraków 2001), Pocztówki legnickie (Katowice 2015), Być jak John Irving (Łódź 2017) Konie Apokalipsy (Wrocław 2021) oraz monografię naukową Po obu stronach lustra. O twórczości Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego (Szczecin-Bezrzecze 2015). Pracuje w Muzeum Przyrodniczym w Jeleniej Górze. Włóczy się po górach i lasach.

PODZIEL SIĘ

Do góry