dolina łez
.
walczę w dolinie
pod oczami śmietników
walczę za legion by
woda z rzeki
rozbiła naczynie
i popłynęła w świat to
działa na mnie jak
komiksy ze spider-manem
czy hips dont lie shakiry
.
.
.
kryształ
.
dzieli się na pół
nieważne w kredensie po babci
czy na szorstkim blacie
kryształ zawsze płynie jak brudny potok
a potem podbijają siłacze i krzyczą
wy kurwy jebane od pół roku była czysta
zerwane ogonki przypominają zerwane zawleczki
w odpowiedzi słyszą szczerze smutne sorry
.
.
.
wiszę w ptasim pałacu w prefekturze kioto
.
z nudów sprawdzam czas lokalny
w hong kongu estonii i chicago
w chile londynie i sankt petersburgu
chwilowo wpadłem w ciąg
ratuj mnie kto może
język mam cięty
nożami higonokami
raczę się tanim tytoniem
i wszystkiego mam po trzykroć
na rozmazanym zdjęciu
scyzoryk szarlotka i góra niefuji
odtworzę to wolnej chwili
.
.
.
chōnin
.
mam
tryb że usiądziesz
usiądź proszę
w powietrzu ciągoty
wiatr ukierunkowany
na zachód przywiewa mi my
myślę że góra fuji smakuje
jak owocowy mentos
myślę że to rozgryzłem
boję się gdy
wymawiasz słowo na sz
a moje imię to szarość
w głowie rodzi się plan
wychodzę na miasto
wracam z pakietem
ale jak chudy pies
jestem zawsze
niezadowolony
ze zdobyczy
.
.
.
kryształ 2
.
zajechane czteroletnie maleństwa
służą do pracy praca im nie służy
gdy o tym myślę przypominają mi się
nici zerwane w ciemnych uliczkach
gdzie iskry sypią się
jak kryształ
dojdziesz stąd do dzielnicy szafranu
kolendry płaska twarz mówi
ja tak wolę tak wybrałem
dla takich jak ja ważniejsze było
przypisanie gatunków ptakom
.
.
.
ivy league
.
palce ciągle mają sprawne
urodzili się by spłonąć na słońcu
jest w tym pewien luz rozumiesz
boję się noży więc chodzę
z jednym w kieszeni a pieprzyk na
ręku umiejscawia mnie w jednym
rzędzie z bohaterami i zbrodniarzami
„oni się przecież tacy nie rodzą”
mój blok jest moim zamkiem
wyrywa im się czasem z zaszytych otworów
ivy league rozsiana po półpiętrach
łamie drzewa jak kości łamie się sama
choć muszę przyznać że z dumą
noszą popiół na szortach
jeden nawet przestraszył się że oślepł
więc nie otwiera już oczu
.
.
.
.
Szymon Domański
(ur. 1997) – publikował między innymi w Helikopterze, Kontencie, Malkontentach, Stonerze Polskim, Wydawnictwie J. Dwukrotny finalista pracowni drugiej książki wierszem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie, chłonie miasto.