Głupia
Głupia
Czy nie uczyła cię matka
Że nie rozmawia się z nieznajomymi
Że nie ufa się bezgranicznie
W każde kłamstwo
Posypane pudrem
Głupia
Błędów popełniasz
Z każdym rokiem więcej
Na torcie zamiast świeczek
Szydercze sto lat
Wyśpiewane przez hulający wiatr
Głupia
Z temblakiem na wiecznie
Zwichniętym optymizmie
Permanentna trzpiotka
Nie nauczysz się nigdy
Głupia
Bądź dzielny
Bądź dzielny
Przeciwstaw się samemu sobie
Cóż stać się może gdy spróbujesz
Wiele a może właśnie nic
Proszę cię bądź dzielny
Zależy mi na tym jak jeszcze nigdy
Napiszę ci to na serwetce
Która leży obok porannego dzień dobry
I na poduszce nieopodal dobranoc
Pośród milczących godzin dnia
Pełnych krakania nadmiernych oczekiwań
Proszę cię bądź dzielny
Nie mam cię na wyciągnięcie ręki
Jednak gdy spotkam cię znów
Proszę pokaż mi prawdę
Chcę zobaczyć
Jak bardzo byłeś dzielny
Popatrz co mi zrobiłeś
Popatrz co mi zrobiłeś
Wymówki zatkały tętnice
Rzuciłam się pod czas
Który galopuje nie pytany
Popatrz co mi zrobiłeś
Odbijam się od ścian
Nie pomna własnych słów
Nie chcę być tu sama
Popatrz co mi zrobiłeś
Próbuję walczyć lecz nie mam szans
Krzyk odszedł już tak dawno
Nie mam dla siebie już nadziei
Popatrz co mi zrobiłeś
Wziąłeś mnie za kogoś zupełnie innego
Teraz płacimy za niedokładność
Popatrz co zrobiłam sobie sama
Na lewej stronie list zakupów
Na lewej stronie list zakupów
Zapisuję myśli i przekonania
To tak ważne by nie zapomnieć
Jakie prawdy prowadzą ku mecie
Póki co wszystkie stare przypomnienia
Spoczywają na dnie codzienności
Pomiędzy gumą do żucia a kluczami
Przekładam je z miejsca na miejsce
Obiecując sobie wziąć do serca
Nakreślone niedbale powinności
Kiedyś zrobię porządek z całym bałaganem
Lecz jeszcze nie teraz
Powtarzam to sobie latami
Boję się mierzyć z samą sobą
Określoną na rewersie codzienności
Odwlekam więc nieuniknione
Nieuniknione nie odwleka jednak mnie
Niestety
Chyba powinnam mocniej oddychać
Chyba powinnam mocniej oddychać
Możliwe że dlatego spadam
Kanonem bezdechów oplecione krzyki
Może jeśli powiem sobie: „stop”
Rozpostarte ramiona zaczepię o spadochron
Póki co muszę rozmyślać
Niczego od siebie nie oczekiwać
Zegar na ścianie pokazuje godzinę
Zawsze spóźnioną o te kilka lat
Możliwe że dlatego spadam
Zamknę oczy licząc bez pośpiechu
Od trzystu sześćdziesięciu pięciu do zera
Świat skończy się z blaskiem fajerwerków
Będziesz jedyny który stoi poza
Pisany nie dla mnie
Choć zaakceptowałam wszystkie zgody
Możliwe że dlatego spadam
Zanurzona w bezsilności po czubki marzeń
Wszystko stracone
Kamila Ciołko-Borkowska
urodzona w 1985r. na Mazurach, gdzie spędziła całe dotychczasowe życie. Nieuleczalna optymistka. Zakochana w słowach, tak pisanych, jak i mówionych. Nieidealna matka i żona. Wielka fanka pasztetu i rękodzieła. Pisarka przed debiutem. Swoją twórczością dzieli się na blogu oraz w audycji radiowej Bibliotekarium.pl. Uczestniczka warsztatów Biura Literackiego „Pracownia otwarta wierszem” 2018.