Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

Katarzyna Fabisiewicz
Wiersze

NUDA

 

Przeciągający się kryzys weny twórczej jest
odmianą stołecznej nudy. niczym. bardziej
szlachetnym niż to sobie dotąd wyobrażałam.
Stanem rzeczy trochę sztucznym i jednak wielkim
rozczarowaniem.
Leżeniem na kanapie w czystym pokoju po którym
nie przewracają się stosy kartek z przekreślonym i
podziurawionym tekstem czy puste butelki ooo
niech tam — po winie, suche skórki od chleba
z kurzem i pajęczyną.
To rodzaj znużenia, myślenia bez myśli, rysowania
tej samej kolorowanki czy spotkania z człowiekiem
ambitnym w działaniu, które nazywam społeczną
powinnością, który ma bogów. I nie wątpi – ziewam.
A myślałam, że będę jak Jancio Wodnik pod chatą
ubogacać pejzaże swoim rozczarowaniem z duszy,
niezdolnością odczuwania i utratą zdolności łudzenia
się. czasem zasłyszanym.

 

 

 

PUNKT POBRAŃ

 

W tym punkcie za rok podniosę kropkę znad
i. wszystko umrze. zanim. Wytrę Boga
z czubków nosa i rzucę w dąbrowy kościół.
podaruję sobie bajkę. niechcący zapalę i zgaszę
dusze całodobowe. zbyt łatwo usprawiedliwię
cudze ciało. nie wytłumaczę co zrobię ze swoim.
poetom absolutnym. ułożę stos z ich samouwielbienia.
uniżenie położę się na wznak w ciasnych poziomach
podplagiatowych, bo albo piszę albo ginę. albo jedno
i drugie. a jednak zejdę. Odarta, wyrżnięta o kant gąbki
lirycznej w obstawie gwardii szewachcarskiej.
Z kropką.
centralnie położoną
nad kładką
poziomo patroszonego jajnika.
c e l u j

 

 

 

FANTAZJONIŚCI

 

Co chcielibyście tak naprawę poczuć w smakowaniu
herbaty? czyż nie: nagle zaspokojoną ambicję, ustępującą
depresję, skrajną rozkosz końcową aktu cielesnej miłości?
Żywe wystawy w gabinetach-herbaciarniach i aromatyzowane
trupy figur woskowych łatwo oddalić od siebie, wystarczy się
do nich nie zbliżać.
Domniemam niewinności tych zmysłów oddając im świat.
skupiam w swoim dziele chorobliwego pobudzania własnej
wrażliwości sposoby dziwaczne i przesadne — subtelnieję
do środka. Nieistnienie zwane w wierszach pustką
to wybór pejzaży z morza lodu, okno w celi,
przymykanie oczu w ciemnym pomieszczeniu
jednocześnie szeroko otwartych na przedświt
rezygnacji. i dociera do nas. to samo widzenie
senne wędrowca nad przełomem.
Nic się wzajemnie nie posiada i nie przenika.
bezużyteczne urny twarzowe wypełnione
aromatami wyobraźni: dotykają się wzrokiem,
zajmują przerwy w utopi i rysy w przeczuciach.
to lubią,
to moje – nic,
mojenic
lubią to

roztajać się w swoich marzeniach.

 

 

 

POCZYTAJ MI

 

Do mnie nie mógł należeć świat
jak i do niego. ładni tacy. z tym czymś
w oczach. skazani. zanim dopadła nas
śmierć i zjadły jaskółki – łuki brwiowe.
Na każdy kaprys byłeś ojcem moim.
córką byłam ja. nie rozmawiamy. nigdy
nie rozmawialiśmy w przerwach pomiędzy
wierszami nauczyłeś się pleść warkocze.
ja plotłam trzy po trzy. matki zadziwione
o bezgłośne kłótnie. zawsze stały z boku.
Wierzyłam, że niedługo wrócisz,
kupisz słodko oraz w okrutne kłamstwa
dotyczące zwierząt nie do uratowania.
Matko, matko, matko!
On czyta
poczytaj mi mamo
– jak ojciec.

 

 

 

POEZJODRAMAT

 

Powinnam była siedzieć, czekać powinnam.
cisza przegrała i zgrała stare taśmy. Słowa
zleciały z górki, jadem podszyte pierdółki.
Powinnam była postawić tamę pokory.
Stłoczyć w sobie-katedrze wielkie piątki.
zamknąć drzwi jaskółce, zadudnić po nawach
głuchym dźwiękiem ciężkiej sztaby milczenia.
Omieść poetycki gwałt zbiorowy. Titty twister i
lincz w kukurydzy zmodyfikowanej psim swędem.
Zagrajcie mi w tym pustkowie. Poeci grajcie tu!
tu, tu tu tan chamon z głową pomiędzy nogami
i kołkiem osikowym w sercu.
I tak mnie powróciłeś w ulęgałek łono,
gdzie pachną dzieci i zupa na stole.

 

 

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

Katarzyna Fabisiewicz mieszka w Ostrołęce.

PODZIEL SIĘ

Do góry