Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

Katarzyna Zwolska-Płusa
Wiersze

połóg

 

synowi

na początku ból przechodził przeze mnie
jak śrut nocnej ciszy, jak google żart.
nie o mnie, to o głos się rozchodzi, maleńki.
(głos, który śpiewa: od usteczek do sutka
droga krótka. złap mnie, jeśli potrafisz).

ból toczy się jak szklana kulka od gardła
do odbytu. jestem monadą, maleńki. nie mogę
się wypróżnić. nie mogę się otworzyć.

jestem kłębuszkiem, mamusiu. nie mogę się
rozsupłać, muślinowy, wciąż przezroczysty.

śnię, że prababki podają mi ciebie do piersi.
sama nie potrafię. ale one mówią: jesteś jak
my. i jeszcze: to właśnie jest życie.

 

 

 

adam

 

potrzebuję bliskości – powiedziała. a wtedy ziemia
rozstąpiła się jak brzuch po laparotomii. i rzekł pan:

tworzysz mi się w wyobraźni, a to trochę obrzydliwe.
po porodzie stałaś się krajobrazem, którego nie chciałbym
eksplorować. taka wyeksploatowana przez trójkę małych
ludzi, homunkulusy różowe jak kule z piosenki beaty kozidrak.
jest mi niedobrze. jest mi niedobrze z tobą, od kiedy zebrałem ziarno.

 

 

 

zapalenie

 

był kwiecień, kiedy mój brat umierał
na zapalenie płuc.
miało być inaczej.
miało być tak:
ma szesnaście lat i podkrada ojcu fajki –
ja ci, kurwa, dam palić!
albo – ja ci, kurwa, dam popalić!
wszystko jedno.

był styczeń, kiedy mój syn
nie dostał pozwolenia na śmierć.
widzę brata jak stoi przy metalowym
łóżeczku, odcina niezliczone rurki pępowin
i mówi: śmierci nie będzie.

mógłby być też tutaj, gdy siedzę nad kartką
przy zapalonej lampce „led”. mógłby zaglądać
do dzieci, mógłby mówić: czuwam, pisz spokojnie,
nie pali się.

 

 

 

zawsze płaczę przy lambadzie

 

ten, który doprowadził mnie niegdyś do płaczu, sam odszedł płacząc
kaoma – lambada

jak nazywa się ten instrument, który robi smutek?
wygląda jak maszynka do mięsa albo makaronu.
dzieli na części to, czym się żywią (tak, dajesz im to
w częściach – jest więc część zmysłowa, zawodowa,
macierzyńska, artystyczna).

gdy kobieta jest pokawałkowana, to płacze,
rusza biodrami jakby chciała odejść, ale tak
naprawdę pływa (freud pisał, że syreni ogon
to tęsknota za fallusem).

skąd mógł wiedzieć, że jak lambada będzie hitem,
na osiedlu domków przy plaży mężczyzna zrani
dziewczynkę i uczyni z niej syrenkę śliską jak narząd.
a teraz zapamiętaj: raz, dwa trzy, ruch bioder.

i płyń.

 

 

 

dlaczego nie piszę wierszy filozoficznych,
tylko takie o ciele i dziecku

 

z filozofią jest tak, że nigdy nie zapłakałam
nad husserlem, ale nad rozlanym skrzepem
to owszem.

 

 

 Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo

 

Katarzyna Zwolska-Płusa, rocznik ‘86. Żona, mama, nauczycielka, tutorka szkolna i akademicka. Redaktorka Babińca Literackiego. Dwukrotnie zaproszona do „Pracowni Po Debiucie” Biura Literackiego (w 2017 z projektem prozatorskim „Magnolie”, w 2018 z poezją). Laureatka nagrody im. J. Zielińskiego za najlepszą książkę poetycką roku 2017 oraz XIX Award World Poetry Day UNESCO 2019. Poezję publikowała między innymi w „Dwutygodniku”, „Fabulariach”, „Helikopterze”, „Migotaniach”, prozę w „Nowych Peryferiach”, „Fabulariach”, „Drobiazgach”. Mieszka w Częstochowie.

PODZIEL SIĘ

Do góry