BDSM
nie przestrzegałem ścisłej diety
cud się nie wydarzy
najwyżej obejdziemy niczym
przejdziemy aromatem nieba
w gębie prawie identycznym
z naturalnym zgnilizną szczoteczki
po paście do zębów nie dochowałem
wierności ustalonemu menu (patrz wyżej)
więc nie zauważę utraty smaków
których nie znam
żywiłem raczej obawy
niż nadzieje autopsji
dorodne lęki zazdrośnie strzegą piaskownicy
reszta jest zbyt krucha aby knuć na boku
rozbita na atomy by zawiązać spisek pasji
jak bicz zwis męski z piasku
merowing onassis lub trinity
i tak niedopieszczona że oddech myli
z huraganem myśli a to co oddycha
dusi pod przykrywką orgii
CZASY NA WYNOS
poza miejsca i akcje
w papierowych torbach
ładniejszych od największej
kolekcji motyli na wolności
nie ma chwil do stracenia
szare kartonowe pudła
bez końca jak były
na początku
teraz winę ponosi każda siatka
czy komórka szpiegowska żaden
nadruk nie usprawiedliwi folii
z naszej obecności
DOPAMINA
przekład idzie z góry przełóż
dół rany jeśli miałeś go po
lewej obróć na prawo
gdyby wisiał albo leżał przy prawie
pracy niech je oleje
teraz stepuj słowo wstępu zawsze
ustępując oprawcy
lewa zewnątrz
lewa w środku
jakbyś czytał pierwszy raz
instrukcję odezwę czy
suchy rozkaz ziarno
oko strona mizia oko wydma sromu widmo
a ty dziewczynko pośliń palec odchyl
rozklej wargi i spróbuj ustalić
która której bardziej dopomina powrotu
jak miękkiej obwoluty
ETOS PROCY
z nas i on po gruszki
jak za dawnych upadały upadną i oni
golem
gollum
golfiarze
pole wpadnie w dołek
da w ID
goli AT
& T
wszywanie zamków
obieranie jabłek
błyskawiczny poler bereł
anarchia całą dobę
brak kobiecej ręki
ma dla monarchii
wymiar absolutny
WIDIA
korbowód
ten i inne nie lepsze powody do skoordynowanych pląsów
dąsania korowodami najjaśniejszych skorowidzów
w korodującej i promieniującej radem radzie
wyrodnych dobrowolnych wybroczyn
czyj był wybór
czy inny szkodnik opatrzony kodem łacińskiej nazwy
aby nosił ją dumnie jak idiotyczny pancerzyk na miękkie
gotowe rozlać w każdej chwili ciało czuje niewinny
winnemu trzeba zadać imię anonimowa wina wsiąka
w grunt nim zdąży zaboleć później długo odbija
czkawką szuka alternatywnych źródeł wysychania
szczątki nigdy nie są bezpieczne
wiertła płacząc w niekończącym tańcu tłamszą zamsz mszalnych
czerni maź płaszczących się warstw zrzuconej w pośpiechu
miliardów lat wierzchniej odzieży sezonowych mód
— – trwaj imprezo – —
zostań miss samogwałtu tu i zawsze wszędzie teraz skroplony
orgazm latające tankowce zabiorą dokąd tylko sięga cmentarz
złoże kruszcu szyby piekła nieznanych żołnierzy węglika spiekanego
Próba biogramu:
zawsze bałem ważenia; najlepszy redaktor nie wykroiłby ćwierci smacznej postaci, a mnie musi wystarczyć ciężkostrawna całość – Maciej Kubasik –
1975 – urodzony w Gliwicach; 1982 – posłany do szkół ku rozczarowaniu matki skończył jako filozof – 2001 UŚ – a nie upragniony lekarz; 1994/1996 – miał kaprys zostać reżyserem, dwa razy przeszedł pierwszy etap selekcji, ale jest odludkiem, więc zabłądził w drugim; skoro zgubił, próbował poezji – 2002 Legnica – Artur Burszta diagnozuje: polszczyzna będzie Ci wdzięczna za złamanie pióra;
po dwudziestu latach przerywam milczenie ciekaw, czy nie zapomniała i zamierza zemścić; nie posiadam zwierząt, które przy okazji mógłbym policzyć w poczet przyjaciół; dla równowagi dwa odważniki – żona i córka; zarabiam na życie sprzedając podręczniki, bo się na nim i na niczym martwym nie znam;