Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo. fot. Róża Bierut

Małgorzata Osowiecka
Wiersze

Delikatnie

.

To będzie ostre,
to będzie tłuste,
to będzie ssać,
to wybuchnie,
to cię przeczyści,
to cię oskalpuje,
to będzie kula w łeb,
to będzie rzeźnia,
to będzie pierwsze na TripAdvisor,
po tym się nie poskładasz
i przeprosisz cały świat.

Wiesz, że kozy białe rodzą się w Polsce?
Wiesz, że one są miękkie i się wołają w swoim języku,
odpływają, gdy śpiewasz i lubią za uchem?

.

.

.

 

 

Sansara

 .

Ptaki tu żywią się kośćmi zmieszanymi z prażonym jęczmieniem,
a zmarli w oczekiwaniu na mokshę przybierają pozycję embrionu.

Jeśli zje cię sęp, nie staniesz się nigdy krową, muchą ani duchem,
będziesz leżał na himalajskich drzewach, a my będziemy podpalać
te stosy jak liście tytoniu w atramentową noc, nie przejmuj się,

zakurzone świty przyjmują wszystko: części ciał naszych ojców i żon,
a Ganges czeka na śliczne, różowe dzieci, ich świeże dusze,
które uwalniają się podczas uderzenia czaszką o bruk.

W oczekiwaniu na koniec przybrałem ze strachu pozycję embrionu,
patrzyłem na astra dahana z tarasu nad rzeką, chyba nawet
właśnie umarłem, a pielgrzymi pili wodę i proch,
pili mnie jak słodki nektar.

.

.

.

Noce ofiarne

 .

Wychodzą oglądać górny brzeg słońca, bo ta noc jest stanem przewlekłym,
na który bierze się D3, dużo nafty się pali i pije tłuszcz wieloryba,
wtedy mamy borderline: wyrzuć do kosza słońce, jego ostatnie chwile,
jak ulubione danie, którego nie toleruje twój układ pokarmowy.

Jest styczeń. Przez okna liżemy światła kocich oczu albo polujemy na zorze,
przyprawiamy je potem imbirem i jemy razem z głodnymi, a nasze niebinarne
płaszcze łaszą się do siebie i to wymaga rozmów, a czasami kłótni 1 na 0.

Gdy elektryczność zawodzi, można się poznać przez chropowate wybrzuszenia, kanty
osobowości albo dystans od siebie. Ty masz na przykład wypukłe znamię w kształcie
„nie, to nie jest serce”, ale na przystanku mnie nie znasz. Zapisuję sobie wtedy
tę ciemność brajlem na przedramieniu: to się zdarzyło naprawdę.

Od wczoraj jest kwiecień, noce są niestabilne, a chodniki wyłożono rakotwórczą substancją.
Mimo wątpliwości palimy węglem w brzuchach, by potem nieregularny metabolizm
przypomniał, że jednak jest się człowiekiem.

Na końcu składamy ofiary ciemności i łamiemy kręgosłupy, bijąc pokłony.
Okaż się za dnia tym samym, proszę, by drewniana hytta była cały czas domem.
Gdy wzejdzie czerwiec, będzie dużo sprzątania: co jest w piwnicach i w szafach?
Zmiana potrzebuje tych nocy: tylko to wiemy na pewno.

.

.

.

 

Wieżowce

.

Times Square stało się naszym domem na trzy noce.
Psy przy Radio City nie wierzyły w teatr, ale my tak,
podobno najlepsze opery były na szczytach
i to szczekało w nas, ujadało do świtu.

Jeśli mogłabym zatrzymać te noce,
zjadłabym kawałek tego miasta.
Przecież restauracja nazywała się
Pożarty przez Tłum i to było o nas, proszę,
upijcie mnie gazowane czasy, statuy, jabłka,
Dakota, Minnesota, Wyoming, Red Bulls
na koszulkach, glitter, mapy, pleksi i nasze ręce.

Przy Trump Tower widzieliśmy siwiejące kontury
naszych przyjaciół. W smutne wieczory wchodziły
szeptem, by nie zagłuszyć 57 ulicy – naszego tańca,

aż wreszcie to weszło w nas.
Metro przejechało pod skórą,
wieżowce wyrosły z naszych środków.

.

.

.

 

Emigracja

 .

Marcie

Kiedy rozpoczął się remont drogi pod moim holenderskim oknem,
chciałam być w tych wszystkich miejscach:
cichych mieszkaniach, delikatnych stajniach, budach
śpiących psów warczących do siebie, kawalerkach z szelestem
wytworzonym lekkim muśnięciem kota, domu z moją
słoną twarzą – brakiem, który znasz, kiedy nic nie mówię,

ale teraz są we mnie młoty pneumatyczne.

Uderzam nimi w przestrzeń, ściany – moje ciało.
Szczeka we mnie wszystko – oddaj mi mruczenie kota.
Groningen – jest we mnie eksplozja, nawet w moim śnie

odkurzacze, piły, darcie, przyczepy stukają obcasami,
robotnicy śpiewają, ulica się śmieje, więc stwarzam
w sobie ciszę mechanicznie – głaskaniem,
tak, żeby dźwigi

zaczęły płakać zamiast krzyczeć.

.

.

.

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Małgorzata Osowiecka (ur. 1990) – poetka, psycholożka, wykładowczyni. Mieszka w Sopocie. W lutym 2023 roku ukazała się jej debiutancka książka z wierszami „Plama na świecie” (tomik wydało Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie) będąca pokłosiem konkursu „debiutJana”. Publikowała w Odrze, Blizie, Akancie, Czasie Literatury, Wizjach, Helikopterze, Malkontentach, Drobiazgach, Stronie Czynnej, Tlenie Literackim, Stonerze Polskim, Liberte, teksty publicystyczne w Polityce oraz Newsweeku. Laureatka licznych konkursów poetyckich i slamów. W 2021 roku nominowana do Nagrody Głównej w konkursie im. Jacka Bierezina. W 2022 roku finalistka projektu Pierwsza książka wierszem Biura Literackiego.

 

PODZIEL SIĘ

Do góry