Strona po stronie
.
W starym tekturowym pudełku znajduję
pożółkły już mocno zeszyt. Biorę go zatem do ręki,
wertuję strona po stronie. Pismo jest równe, przejrzyste,
staranne; zahacza o kaligrafię.
Za to rysunki wzbudzają niepokój: mnóstwo postaci
bez głów, rąk i oczu, scen wziętych żywcem z horroru.
Pytanie rodzi się raptem samo.
.
.
.
Lato w hamakach
.
Upał, lato w hamakach. Próbuję
odegnać pokusę, wreszcie zajmuję głowę
czymś innym:
rok temu przy jakiejś okazji zastałem
ją bladą przy zlewie. Oplotła go mocno rękami,
jakby się miała przewrócić.
Znała już wtedy diagnozę, kryła się
z nią od tygodni.
Ojciec nie mógł jej później wybaczyć:
„Została z tym sama jak palec”.
.
.
.
Znój
.
Słońce nad lasem już nie oślepia.
Wsłuchuję się w słowa sąsiada:
w nocy ktoś poprzewracał mu ule,
przetrzebił całą hodowlę.
Przykro mi teraz patrzeć jak płacze,
oddał jej w końcu sporą część życia.
Podniesie się z tego szybciej, niż myślę.
.
.
.
Raz w życiu
.
Pobiłem się jeden jedyny raz w życiu:
poszło o występ na akademii, rolę Feriego Acza
(Nemeczek zupełnie nie wchodził w rachubę).
Już wtedy ta męska chęć przewodzenia?
.
.
.
Zalążki zieleni
.
Sąsiad o kulach krząta się po obejściu, widać
go stąd jak na dłoni: w ciemnej kraciastej koszuli,
strzępiących się ogrodniczkach. Cudem przed laty
wygrał z chorobą, dziś patrzy już na to inaczej:
„Cudem prawdziwym była chęć życia – widać
mi jej nie brakuje”. Wokół zalążki zieleni.
.
.
.
MARIUSZ ROPCZYŃSKI – ur. w 1976 roku w Trzebiatowie. Poeta,
pedagog. Laureat konkursów poetyckich im. Georga Trakla i Kazimierza
Ratonia. Autor trzech zbiorów wierszy: Bez rezerwacji (Nowa Ruda 2015),
Kwestia wyboru (Nowa Ruda 2017), Obfitość traw (Kraków 2020). Publikował
w czasopismach papierowych i wirtualnych, m.in. w „Odrze”, „Wyspie”, „Frazie”,
„Akcencie”, „Helikopterze”, „Wydawnictwie J”. Mieszka w Nowym Sączu.