Chciałbym urodzić się wężem
oto
wychodzę z jaja leżącego na piasku
ostre ciepło drapie mnie po brzuchu
koło mnie lęgnie się
gromada obcych sobie wężyków
– jak pasażerowie opuszczają puste wagony
każdy w swoją stronę –
żadnych matek żadnych ojców
dziadków ciotek i wujów
a zwłaszcza rodzeństwa
sam sobie rosnę i rosnę
wokół spokój i cisza
na polanie
dostrzegam tłustą krowę
ogarnia mnie głód coraz mocniej
ściskam ją serdecznie
i bardzo się cieszę że nie mam
rodzinnej konkurencji
Ucieczka
co by się stało gdybym ci wyznał
że wszystko co mówię jest tylko
cichnącym czasem
może krotochwilą
uciekam nie patrząc ci w oczy –
chłopiec który nie wyrósł z siebie
cyniczny starzec
: ze śmiechem powtarza
nic wielkiego nic wielkiego
wypijam twój płacz
i biegnę wolny
w opustoszałej hali dworca
czekam
na nieistniejące pociągi
niczym lew t.
List do pana B. z centrum pandemii
co u pana słychać
szanowny panie boccaccio
pewnie to samo co u mnie
siedzę zamknięty w pokoju a na zewnątrz
mrą mrą mrą – jak mawia nasz kot
czuję się świetnie w ten czas zarazy mam
nadzieję że pan także choć diabeł męczy
a piekła pozamykane na szczęście
mój stary zamienił się w łysego emeryta
i ogon mu nie dzwoni na żadne alarmy
pisze pan własne wspomnienia a także opowieści
zasłyszane choćby o czerwonych majtkach arcybiskupa
choć może byłoby lepiej tworzyć traktaty
filozoficzne rozwiązywać prawdy
ponadwirusowe które niczym insekty
łażą nam po włosach
to tak jak u mnie –
nadzieję mam w beznadziei
w odosobnieniu jeszcze jedna nadzieja
którą wyraża kot – bo to prawdziwie zabawne
kiedy ludzie biegają w panice i nie wiedzą
co wpierw założyć: maseczki czy majteczki
Sprawdzian
to wielki zaszczyt
uścisnąć dłoń goryla
poklepać po futrzanych plecach
jest prawdziwym człowiekiem
o szorstkich dłoniach murarza
odbudowującego niegdyś stolicę
spojrzeć mu w oczy
aż poza siatkówkę
– przed wymagającym profesorem
zdać egzamin
z siebie
Pijmy za cudze
pada deszcz przechadzam się
wśród drzew a liście
strzelają do mnie kropelkami
nic mi nie szkodzą
mam grubą skórę
może nie aż tak by uczestniczyć
w debatach sejmowych czyli
bijatykach w knajpie
ale dobre i to
jednak muszę przyznać
że nie mam nic przeciwko
kilku wódeczkom
gdyby padał deszcz spirytusowy
byłbym szklaną perłą w błocie
pośród szczęśliwych wieprzy
Dezynfekcja
czas
niczym spirytus paruje
my też parujemy – łączymy się w pary
i znikamy
z każdym dniem
głębiej
dalej
skuteczniej
staje się kolorowo –
kosmiczne wesołe miasteczko
w pełnym biegu karuzele
świat nie jest już policzalny
pogłębia zanik pamięci
odwirowane filozofie dekalogi religie
rymy rytmy dzieła wszystkie
tłusto spadają na podłogę
tak odwirowujemy
samych siebie z siebie
czas wysechł jego zapach
już się wytrzeźwia
jesteśmy –
złowrogie kratery
Kabaret współczesny
sami tragicy w kabaretach
z nieba spadają słone deszcze
jest coraz ciemniej
cisza pęcznieje
więc umieramy wciąż
ze śmiechu
śmiech to jest trumna
płacz – przyprawa
do zup i sosów
życie być musi wyraziste
w smaku zapachu i powadze
i tak zakwita
w naszej pustyni
kwiat egzotyczny
cięty
rżnięty
w pustynnym smutku
łut wesołości:
komik-artysta
w stanie rozkładu –
z żeber się klują
następni aktorzy
Makatka
święto makatki więc wszyscy dziergają
wszyscy igły w dłoń
nici plączą wyciągają z nich
wciąż nowe bardzo stare
obrazki żaden nie jest portretem
ani bitwą choćby pod
kołdrą co i tak na ogół banalne czasem tylko
zdarzają się zabawne układy
jednak coraz częściej
w miejsce zdania „gospodyni dobrze czyni”
zjawiają się „niech cię diabli” albo niezrozumiały tytuł
brazylijskiego serialu „mamwas wdupie”
dzwonią w kuchni dziurawe wiaderka
niebo pęka na dwie części
ze szpary wygląda twarz
twoja wasza moja
STEFAN JURKOWSKI – debiutował w 1967r. na łamach „Kierunków”. Utwory poetyckie, recenzje, szkice literackie, felietony, eseje publikował m.in. w „Akcencie”, „Autografie”, „Gazecie Kulturalnej”, kwartalniku „Hévíz” (Węgry), „Kamenie”, „Kierunkach”, „Kulturze”, „Literaturze”, „Metaforze”, „Migotaniach”, „Miesięczniku Literackim”, „Nowych Książkach”, „Odrze”, „Poezji”, „Polityce”, „Rzeczypospolitej”, „Twórczości”, „Współczesności”, „Więzi”, „Życiu Literackim”. Jego wiersze znalazły się w wielu wydaniach zbiorowych, m.in. w niemiecko-polskiej antologii „Glaube, Hoffnung, Liebe” (wyd. Patmos, 1981, pod red. i w tłumaczeniu Karla Dedeciusa).
Opublikował osiemnaście tomów poezji (w tym cztery wybory wierszy), m.in.: „Wibracje” (I.W.Pax, 1969), „Wysokie lato” (I.W. Pax, 1975), „Równowaga” (KAW, 1980), „Genesis” (Wyd. Literackie, 1985), „Codzienny plac zabaw” (Wyd. Adam Marszałek, 2007), „Poezje wybrane” (Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 2010 – w serii „Biblioteka Poetów”), „Studnie Andersena” (Wyd. Adam Marszałek, 2012), „Pod każdym słońcem” (Sofia, 2012) – wybór wierszy w języku bułgarskim, „Pamiątka po nieobecności” (Zaułek Wydawniczy Pomyłka 2015) oraz jubileuszowy „Spacer do siebie” (Oficyna Wydawnicza STON2, 2017). Jest również autorem książki krytycznoliterackiej o twórczości Elżbiety Cichli-Czarniawskiej „Słowo pełne milczenia” (Oficyna Wydawnicza STON 2, 2020).
Tom „Codzienny plac zabaw” nominowany był do Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida (2008). Poeta jest także laureatem Nagrody Młodych im. Włodzimierza Pietrzaka za tom „Wysokie lato” (1976), wyróżnienia XVI Międzynarodowego Listopada Poetyckiego za tom „Poszerzanie przestrzeni” (1993), Nagrody UNESCO (2006), nagrody im. Klemensa Janickiego za twórczość poetycką (2007), „Złotej Książki Wincentego Różańskiego” na Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu za najlepszy tom roku (2012). W 2013 r. reprezentował Polskę podczas Strużańskich Wieczorów Poezji w Macedonii.