Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Alicja Regiewicz
Gaśnica

Wrocławiu, czy ci nie żal, że skazujesz mnie na rozpuszczenie się w betonowych murach, co ja poradzę, że tylko polską, naszą pogodę potrafię jakoś znieść, z obcą idzie mi trochę gorzej, ja czuję, że zaraz wybuchnie pożar, a kompletnie nie znam się na gaśnicach. Zaraz ciepło wybuchnie, bomba, kalejdoskop doznań tutaj mam, tylko drinka mi brakuje, tylko chłodu mi brakuje. Czasami mówię, o mamo, ale się spiekłaś, ale ona nic tylko siedzi w kuchni i nic nie mogę na to poradzić, siedzi w tych czterech ścianach brudnych od gniewu pokoleń i nawet już nie piecze.

– W taki upał nawet jeść się nie chce – mówiąc to, poprawia fartuch w liście sałaty, tak ją widzę właśnie, ale to nie ona, ona już go nie nosi, bo sałata wyszła z mody, trendów, od sztucznego materiału mówi, że jej grozi wysypka na skórze, mamo, ja się nie wysypię, z kieszeni tytoń mi się wysypuje i drobne, zamknij oczy. Widzisz? Tylko strop się sypie, poza tym wszystko jest tak jak mówiłaś. Nie, nic nie jest takie, jak mówiłaś, ale kto racjonalny się złości na ślepca, temu to lepiej podać rękę, ja bym ci papierosa podała jak trzeba, jak należy gasić papierosa, bym ci pokazała, żeby ominąć skórę, jak go zgasić, żeby nie wywołać pożaru w taki wrocławski upał jak dziś, ja bym ci wszystko, ale ty nie palisz. Ale ty nie palisz.

Ja to na przykład mosty lubię za sobą palić, jak byłam mała, wyobrażałam sobie, jak wygląda płonący most, a w Kamiennej Górze mało mostów było, czy w ogóle są, słabo już pamiętam, tam się raczej wybiera siedzenie pod mostem, a jak ktoś zapyta dlaczego, to się udaje, że się nic nie wie i się tak siedzi, bo do siedzenia nie trzeba mieć powodów.

Wracając do mostów palonych, pamiętam jak jeden strażak opowiadał o pożarze mostu Grunwaldzkiego, jak ratował go własnymi rękami, o tymi, tymi i tymi palcami, uszami i własną gaśnicą, z gaśnicą na most Grunwaldzki, ciekawe czego was uczą w tych szkołach, czego was uczą na tych studiach, co poszłaś po papier, gdzie jest papier, sortujesz śmieci, czy nadal pety rzucasz na ziemię? Ja nic nie rzucam, to zawsze mną rzucają o kamień, jak ciepło to zderzam się z betonem, nic tak nie rozgrzewa jak spotkanie z asfaltem twarzą w twarz.

Jak ten pan strażak opowiadał o pożarach to trzeba było przyznać, że jemu to akurat wierzą w to całe gaszenie, jak ja gaszę peta, to nikt mi nie wierzy. – I słuchajcie, jak dym się unosi do góry, to na górze jest najgorzej, uduszą się najbardziej, jak najgorzej, to wysoko, a dym wtedy zabójczy, jak z filmów zabójczy, wyciąga pistolet i robi, oj doskonale wiecie co wtedy robi, ja już wam tłumaczyć nie będę, jesteście duzi, oj tacy duzi z was ludzie już, ale o czym to ja… – chwycił leżącą nieopodal i nie z przypadku gaśnicę. – Gaśnica F jak Franciszek, można łatwo zapamiętać, bo od papieża, macie jakieś pytania, no zapytajcie mnie o coś, nie, nie ma gaśnicy od naszego papieża, tak się składa, że tylko Franciszek na stanie. D jak Danuta, gaśnica na duży pożar, jak gasicie, to musicie wybrać technikę. Jak się gasi pożar, to trzeba wszystko zabezpieczyć, żeby potem nie płakać, że pożar ugaszony, ale jakie straty, ale jaki biznes bym tu miał, gdybym to lepiej ugasił, ale jak bym żył wtedy, ale żyłka do biznesu nic nie da, jak źle ugasisz, straty wtedy nie do wycenienia, na przecenie będziesz kupować, bo tylko na to będzie cię stać. Pożar gasić trzeba umieć – odłożył gaśnicę.

– Każdy pożar jest inny, co oznacza, że nie ma dwóch takich samych pożarów, bo ogień różne płata figle, jak miłość, aż się ciśnie na usta, dlaczego się nie śmiejecie, przecież to śmieszne, chociaż niech wam kąciki drgną, bo jak nie, to będzie kuku, bo jak nie to wywołam huragan i wtedy będziecie drżeć, ale już nie na wesoło. Ale o czym to ja… No więc każdy jest inny, ale jak macie wiedzę i gaśnicę typu B, to poradzicie sobie bez problemu, ja wam mówię, popiół zostanie, problemu nie będzie. A skąd się biorą pożary, to lepiej nie mówić doprawdy, chyba że już wszystkie dzieci pójdą spać. Czy wszystkie dzieci śpią?

– Poniekąd – odpowiedzieli chórem zgromadzeni.

– I tak czas już dorosnąć. Na tych wsiach to ludzie zawistni, zawiścią przepełnieni, z zawiści wam podpalą, z zazdrości i jadu co ich polem płynie, jadowite nawozy na pola, ach to też nie przypadek, jak się ma tyle jadu w sobie to gdzieś musi znaleźć ujście, no więc zazdroszczę i podpalam, podpalają, wszystko wam spalą, polska wieś z piekła rodem – zamyślił się przez chwilę. – Czasem też jak chcą oszczędzić czasu na wyście na balkon, to w łóżku palą, zasną i klops. Wszystko pójdzie z dymem, na chwilę tylko oczy przymkniesz i już po tobie.

Już po tobie.

Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

 

 

Alicja Regiewicz (ur.1997) – absolwentka Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Współpracuje z agencją Frame Media. Redaktor naczelna magazynu internetowego Pismo Prywatne. W wolnym czasie pisze prozę i piosenki.

 

PODZIEL SIĘ

Do góry