Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Gadka Bartosza Nogi przez Sławomira Puchałę przepisana
Krystyna Czarnecka

 

 

Przy Psim Zrębie skręcili na meszną drogę. Wydarzenie poranka omówili już na gościńcu, ale nie było im chyba w głowach, żeby teraz iść gęsiego. Szli więc w milczeniu, lecz raźno, nie zważając na wysoką trawę, błotniste kałuże i że trącają się ramionami: Radomir Turzyc (wiosen 24) i Mikuł Kwasek (wiosen 26).

Niespodziewanie, chociaż takie mogło być tylko złudzenie w zwartej zieleni, zjawił się przed nimi starzec (wiosen najmniej 40). Brodę miał siwą i długą do pasa, a nogawice ubłocone do kolan. Nie posiadał torby podróżnej, kubka na wodę ani kostura zbrojonego skórką jeża. Gdyby ktoś go spotkał samojeden, może by się i przeląkł. Po Turzycu i Kwasku nie było znać strachu, mimo że nieznajomy zagrodził przejście pomiędzy drzewami. Przywitali się jednak po bożemu i starzec zagadnął:

– Dokąd to?

Kmiecie popatrzyli po sobie.

– Do Globli. Na msę świętą – odparł Turzyc, odważniejszy.

Starzec zmarszczył brwi, siwe i wilgotne, nie wiadomo, czy od potu, czy z przyczyny porannej mgiełki, i popatrzył chytrze.

– Nie wasza parafia to jest. Przewiną waszą będzie w obcym kościele modły czynić.

– Nasa, nie nasa. Idziem. Ustąp, starce – rzekł Turzyc i ucapił się krzyżyka wiszącego na własnej szyi.– W Mące msy dzisiaj nie będzie. Grabiec ubity! – dopowiedział.

– Ubity? – zapytał staruch, żeby rozmowę podtrzymać.

– Ubity.

– Idziecie jeno wy dwaj? – podpytywał jeszcze.

– Ano. Chłopy stoją, o tak – odparł Kwasek i rozstawił nogi szerzej. Odgarnął z czoła płowe strąki, wytrzeszczył oczy, rozdziawił usta, a potem dodał: – Aliści już sołtys pogonił Cmentarnego, co by zbierał Grabca z placu. Teraz pewnie chłopy się dziwują zbieraniu.

– Śpieszno nam – przerwał Turzyc, przestępując z nogi na nogę. – Ustąp, starce – powtórzył. Uśmiechnął się przy tym łagodnie, ukazując brak siekaczy i nadłamany kieł, pewnie na znak, że nie zawaha się nawet siłą torować drogę.

Starzec pokiwał głową i rzekł:

– Idźcie, idźcie. Bóg was błogosławi! – Przesunął się też od razu ku olszynom. Kmiecie ruszyli ochoczo, aż ziemia zamlaskała pod nogami.

Nic im więcej starzec nie powiedział. Bo i cóż miał rzec, że widzi do tyłu?  Mógłby opowiedzieć, jak Grabiec jedną ręką wąs podskubuje, a drugą kości ku sobie nagarnia, miętosi pod rękawem, a tak, żeby w grze wypadały na jego. Że widzi, jak pleban, podchmielon wielce, odgaduje to miętolenie, z ławy się zrywa,  kości precz rozrzuca i chwyta za kij: solidny, z dębczaka. I dalej mógłby starzec opowiedzieć, jak pleban do Grabca przyskakuje i wprost przez łeb chce go uczciwości nauczyć. Grabiec, oporny na wiedzę, z plebanii wypada, już po placu przed kościołem goni i opędza się przed kijem, jakby rój os go ułapił o świtaniu. I jak piwem i własnym duchem prosto w nos plebanowi na ostatku zionie. W to by może jeszcze Turzyc i Kwasek uwierzyli. Więc mógłby im to starzec opowiedzieć, ale właściwie po co?

Mógłby im starzec powiedzieć, że do przodu też widzi. Jakby im powiedział, że Radomira Turzyca i Mikuła Kwaska pleban z Grobli i nowy pleban, z Mąki, wyróżnią, bo jedyni z chłopów obowiązek mszalny wypełnili, to by może im było łatwo uwierzyć. Niechaj jednak i oni w nudnym żywocie jakąś siurpryzę mają.

Ale jakby im starzec powiedział, że tam daleko, setki wschodów słońca w przód, widzi kmiotków i uczone paniska, ha, białogłowy nawet, nie tylko jako te sroki w gnat wpatrzone, ale jeszcze jako te koty z pełnymi pęcherzami ganiające, żeby czyjąś juchę utrwalać na memento karcie, żeby ta jucha się wszystkim ludziskom  niczym w lustrze diabelskim objawiała, o, w to pewnie ani Turzyc, ani Kwasek by nie uwierzyli.

Tak więc starzec w milczeniu odsunął się, a gdy kmiecie zniknęli mu z oczu, popędził ku gościńcowi. Aż błoto spod wykoślawionych łapci pryskało i świeżymi plackami przyklejało się do tuniki po samą rzyć. Nie wiem, może i on zbieranie Grabca na żywo chciał zobaczyć.

 

 

Krystyna Czarnecka

 

Krystyna Czarnecka – średniowiecze nie jest jej bajką, ale wyzwaniem jednorazowego użytku; pisze opowiadania współczesne i wiersze.

 

 

 

PODZIEL SIĘ

Do góry