Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Potencjały
Jacek Bierut

„Jedziemy, z paradą”, tym zdaniem kończy się „Wróć do Serrento”, opowiadanie Stanisława Czycza, jednego z najciekawszych polskich prozaików ostatnich dziesięcioleci. Nic w tym intrygującego, może poza tym, że twórczość Czycza (jak i kilku innych naszych czołowych prozaików drugiej połowy XX wieku) jest dziś pomijana, zapomniana i wydaje się nieważna do tego stopnia, że dostępne są tylko używane stare wydania książek niektórych z nich, zazwyczaj ocenzurowane, nawet pochlastane, jak w przypadku Buczkowskiego. Jakbyśmy posiadali w polszczyźnie nadmiar arcydzieł prozatorskich. Nie posiadamy. Z polską poezją jest całkiem dobrze, przynajmniej jeśli ocenia się z wewnątrz, czyli z perspektywy obcowania z nią w oryginale. Z polską prozą tak nie jest.

Nie chcę doszukiwać się tu przyczyn. Być może zwyczajnie nie potrafimy opowiadać albo opowiadamy nieciekawe historie, albo robimy to w nieciekawy sposób? A może jest inaczej i kiedy trafia się ktoś, kto opowiada ciekawie, zostaje pominięty lub unieważniony? Przez duże wydawnictwa, przez krytyków, przez jurorów ważnych nagród literackich? Albo wręcz przez czytelników, którzy nie podejmują trudu dowiadywania się o wartościowych książkach lub ich nie potrzebują? Przyczyn zapewne jest więcej lub są zupełnie inne, ale to, że dobry polski prozaik zazwyczaj nie ma żadnego wsparcia, wydaje się tezą do obronienia. Pojawia się zatem pytanie, czy można to zmienić? Nie można i dlatego postanowiłem to zrobić. Nawet nie spróbować. Zrobić.

Jeśli nie mogę pomóc finansowo (praca nad powieścią zajmuje dużo czasu, energii i często ogranicza lub wręcz wyklucza inne aktywności), nie znaczy, że nie mogę pomóc wcale. Tworzenie powieści to robota nie tylko katorżnicza, ale i samotna, czasami do bólu, częściej jednak bolesne jest to, że w samotności można nawarstwiać błędy lub ulegać iluzji chybionych rozwiązań. Jeśli do swojego świata przedstawianego (lub rozwalanego) wpuści się inne osoby, może to przynieść nadspodziewanie dobre efekty. Może też przynieść złe, ale w grupie łatwiej to oceniać. Przedstawianie (lub rozwalanie) świata jest też męczące z innego powodu, wymaga systematyczności i uporu (tak zwanej twardej dupy). Często zatem zostaje porzucone w trakcie. Systematycznie spotykająca się grupa w jasnym celu może pomóc przetrwać trudne momenty zwątpienia, zniechęcenia lub zmęczenia. W grupie też łatwiej stworzyć właściwą konstrukcję tego przedstawianego świata (lub ułożenia rozwalanego) i sposób jego przedstawiania (rozwalania). Głównie dlatego, że zyskuje się fachowe opinie odbiorców w trakcie „budowy” lub „demolki”, a czasem nawet któremuś z nich przyjdzie do głowy jakiś prześwit, który otworzy przed autorem nowe drzwi. No i kolejna ważna rzecz, coś z tym przedstawianym/rozwalanym światem, kiedy się już go przedstawi lub rozwali, czyli skończy powieść, wypadałoby zrobić. Duże wydawnictwa raczej na propozycje nie czekają. A wydawnictwo j, mimo mizernych możliwości, między innymi właśnie po to zostało powołane.

Prawda, że niezła inicjatywa?

Konkrety są takie. Wydział Kultury Gminy Wrocław postanowił nas wesprzeć. W sprawę także znacząco zaangażował się też Wrocławski Teatr Współczesny, udostępniając nam miejsce. To są wspaniałe informacje. Zaczynamy. Coś, co możemy nazwać warsztatami. Pierwszy raz zbierzemy się dziś. W sobotę, 14 września 2019 roku. Spotykamy się dwa razy w miesiącu i będziemy to robić przez dwa lata. To nie będą łatwe spotkania. Jeśli ktoś z uczestników pęknie, na jej/jego miejsce wskoczy kolejna osoba z listy rezerwowej lub ktoś, kto się nagle objawi. Uczestnicy wybrani zostali na podstawie subiektywnej oceny potencjałów i z klucza terytorialnego, czyli to dobrze rokujące prozaiczki i prozaicy z Wrocławia i Dolnego Śląska. Będziemy się starać, będziemy się uczyć i będziemy się wspierać. I zamierzamy zasuwać z robotą i nie pękać. Nie wiem, czy to wystarczy, bo może rzeczywiście Polacy nie potrafią opowiadać lub robią to w nieciekawy sposób, może nie mamy odpowiednio dobrych historii, ale wydaje mi się, a nawet jestem niemal pewny, że to nieprawda. Jedziemy, może bez parady, ale w konkretnym celu i bez niepotrzebnych wątpliwości. I będzie nas można z tego rozliczyć. Jeśli nie powstaną świetne powieści, stracimy po prostu dwa lata. Ryzyko spore, ale warte podjęcia.

I jeszcze jedno. Poprowadzę tę grupę. Wiem jak to zrobić i chcę to zrobić. Jeżeli te dwa warunki są spełnione, jak uczy doświadczenie, wszystko się udaje.

Do programu zostali zaproszeni i przyjęli zaproszenie (kolejność przypadkowa):

  1. Marta Kucharska
  2. Rafał Różewicz
  3.  Joanna Pawłusiów
  4. Gabriela Iwińska
  5. Aleksander Trojanowski
  6. Alan Weiss
  7. Agnieszka Kłos
  8. Wojciech Koryciński
  9. Barbara Elmanowska
  10. Maja Hypki

W pracach wezmą też udział dwaj wolni słuchacze:

  1. Tomasz Ważny
  2. Maciej Bobula

Jedziemy, paradę zostawiamy na koniec. Będziemy jednak w trakcie dawać sygnały.

 

Jacek Bierut

 

Jacek Bierut (ur. 1964), prozaik, poeta, dramaturg, autor pięciu powieści („PiT”, „Spojenia”, „Hajs”, „Pornofonia”, „Powstanie Grudniowe”), czterech tomów wierszy („Igła”, „Fizyka”, „Frak człowieka”, „Kocia wiara”) i dramatu „Poczucie ciągłości”, a także tomu esejów „Przesieka”. Laureat nagród literackich. Jego książki były nominowane do nagród Silesius, Angelus i innych. Laureat I nagrody Stref Kontaktu 2019. Współredaktor opracowania literatury dolnośląskiej po 1989 roku „Rozkład jazdy” i redaktor dwujęzycznej (polsko-ukraińskiej) antologii poezji wrocławskiej i podwrocławskiej „Nielegalny prąd”. Założyciel wydawnictwa j i dziennika literackiego w Internecie (wydawnictwoj.pl). Eseista, krytyk literacki, tłumacz, redaktor, wydawca.

 

 

 

 

 

 

PODZIEL SIĘ

Do góry