
Beata Kołodziejczyk
Wiersze
sprejem na warszawskich murach
sprejem na warszawskich murach
klapki spadają z balkonu
Cokolwiek powiem
jedno wolne miejsce
Zabić można tylko lokomotywą.
Musiałeś być nastolatkiem
Wszystkie choroby są w remisji
mylimy niepoliczalne z niewyczerpywalnym
oboje mieliśmy zły gust
chłopcy całujący inne
a zaczynał jako zwykła pięść
Żadnych myśli o pasiastych żyrafach
Nie wrócisz na plac zabaw
Zupełnie jak ludzie.
I nie uciekam