Kilka miesięcy temu, czytając jeszcze wtedy brudnopis nowej książki Jarka Skurzyńskiego – doznałam szoku. Niedawno wróciłam ponownie do lektury i wrażenia te same; muszę jednak dodać małe ALE. To był piękny szok. W takim stanie człowiek rzuca się w wiersze jak w przepaść i się nie boi, mimo, że teksty osaczają czytającą (mnie) i wydaje się, że nie ma wyjścia z tego kłębowiska. Poczucie nieodwracalności świata, który się pamięta, daremne próby wyjścia ze zgotowanych przez los ślepych uliczek, sprawiają, że wiersze pochłania ciemność. Zanim do tego dojdzie, trzeba do nich dotrzeć. Iść tropem Skurzyńskiego, mając do dyspozycji pokreśloną, dość zapętloną mapę poetycką Autora. I własną intuicję. Jak sami zobaczycie, to karkołomna, zaskakująca wyprawa. Dla cierpliwych i odważnych.
Mirka Szychowiak
Rozmach, czułość, brawurowo podane lęki. Jeśli się poszukuje wstrząsających i uciesznych doświadczeń, to tu. Do tej książki trzeba wymieszać sobie zmysły i szczególnie wyostrzyć czujnik ruchu. A najlepiej w ogóle ją czytać, kiedy się ucieka.
Katarzyna Michalczak