Poezja odwróconego porządku, w której wszyscy mogą wszystko. Gdybyście byli księżycem, chcielibyście to przeczytać. To coś w rodzaju królika, z którego magik wyciąga kapelusz, polecam. Gdyby ta książka była grą, w której wybiera się, kim chce się być, to ja byłabym wroną albo nogą.
Dorota Kotas
A kiedy już mi się zdawało, że rozgryzłem Żanetę Gorzką, wychodzi jej nowy zbiór wierszy. Cóż, będziemy rozgryzać dalej.
Jerzy Jarniewicz
Takie historie. Że niby dzieje się coś, ale nie wiadomo skąd i dlaczego, kto jest kim, no i gdzie. Ale śmieją się tu i dziwią, i korbka wpada do dziury, a ukrop zerka z gara. Płynie opowieść, krząta się, zawadza czasem o inną i wychodzić się z niej nie chce, o nie. Bo ładnie tu, strasznie ładnie. I żal, że trzeba czekać do następnego odcinka.
Jakub Kornhauser
Wiersze Gorzkiej podobają mi się coraz bardziej, wieszczę poetce wielką karierę. Problem polega tylko na tym, że Gorzka umarła. Zostawiła po sobie puentę, baszty, pośladki, rycerzy, przerośnięte hot-dogi, fosy, kęsy jajecznicy, duchy, kiwi, kapsułki z melatoniną, królów, przytułki dla bezdomnych, psy, drobne zdarzenia i dowody takiej wyobraźni, że tylko Jarocka wie, co to oznacza. To oznacza lanie sikiem prostym na wiersze Grzegorza z Sanoka, Piotra z Grudziądza, Marka z Opatowca, Marcina ze Słupcy czy Jacka z Fejsa.
Ewa Jarocka
Najszybsza obecnie poetka polska, jeśli wziąć pod uwagę częstotliwość publikacji, tym razem proponuje nam poezję dość statyczną, sytuacyjną. Pełną jednak interesujących, surrealistycznych obrazów, które przy wnikliwszej lekturze zaskakują konkretem i sprawiają, że obserwator, oczywiście zawsze „ten trzeci” w kolejce-tekście, zaskakująco dobrze odnajduje się w niby to powszechnie znanej, lecz faktycznie mocno zniekształconej miejsko-domowej przestrzeni. Namacalne przedmioty Białoszewskiego mieszają się tutaj z absurdalnymi i dalekimi skojarzeniami spod znaku Šalamuna i Kaczanowskiego („Szkielet małpy”), natomiast van Gogh i jego martwa natura – z wizjami Olbińskiego. Tak wiele nawiązań, a mimo to Żaneta Gorzka jest jedyna w swoim rodzaju. Bo nawet kiedy pisze, że „Goryl drapie się pod pachą. Peruka sztywnieje (…)”, czytelnik wie (?), że będzie ciekawie. Bo rzeczywiście jest (!).
Rafał Różewicz