Henri Cole (ur. 1956), amerykański poeta, urodzony w Fukuoce w Japonii. Od kilkunastu lat uznawany jest za czołowego poetę amerykańskiego. W Polsce zupełnie nieobecny. Twórczość tę w pełni doceniono bodaj dopiero po publikacji przełomowego i nominowanego do nagrody Pulitzera tomu Middle Earth (2003). Następne zbiory utwierdziły krytyków w przekonaniu, że (jak to ujął kilka lat temu William Logan) Cole to „najważniejszy amerykański poeta przed sześćdziesiątką”. Choć wypada z ostrożnością odnosić się do tego rodzaju entuzjastycznych ocen, to pozostaje faktem, że mamy do czynienia z ważnym zjawiskiem na mapie współczesnej poezji anglojęzycznej. Nie chodzi przy tym o estetyczną rewolucję czy pojawienie się nowego, oryginalnego języka poetyckiego. Autor Nothing to Declare (tytuł ostatniego tomu z 2015 r.) to poeta, któremu i owszem, udało się wypracować własny idiom i który konsekwentnie odkrywa przed nami pokłady lirycznej wyobraźni i wrażliwości, czyni to jednak nader oszczędnie i bez ambicji wyważania jakichkolwiek drzwi. Żaden z niego obrazoburca, ikonoklasta czy kontestator – to raczej dyskretny obserwator, który ma wyborne oko do detali i równie świetne ucho do dźwiękowych niuansów czy ledwie zauważalnych efektów brzmieniowych.