a18

Wrocławski Szlak Rafała Wojaczka w opracowaniu Jacka Bieruta

Przez ostatnie sześć lat swojego życia mieszkał we Wrocławiu. Wpisał się w to miasto. Odcisnął na nim swoją legendę. Żywą do dziś. A nawet z dekady na dekadę wciąż bardziej żywą. Napisał tu swoje najlepsze rzeczy i tu umarł śmiercią samobójczą (lub tylko przypadkową przy pozorowaniu samobójstwa). Rafał Wojaczek (1945-1971). Nie wymyślił literatury na nowo, niczego w niej nie wyczerpał. A jednak jest to ważny dla polskiej poezji autor. Początkowo za sprawą tej nieco rimbaudowskiej legendy. Do dziś „po mieście” krąży o nim sporo przekazów i pijackich opowieści. Więcej o nim mówiono, mniej go czytano. Jeśli już go czytano i o nim pisano, zbyt często robiono to przez pryzmat tego, co o nim mówiono. Na szczęście teraz zaczyna być odwrotnie.

Główny trop to barokowa proweniencja jego wierszy, widoczna od razu, przy pierwszym kontakcie. Nieszczęśliwa śmierć autora wpisała go jednak w szereg poetów „przeklętych”. I z tej strony padł na niego cień sekretarza własnej tragedii i osobniczego cierpienia. Bez trudu daje się (oczywiście) te wątki w jego wierszach znaleźć. Sporo w nich brudu, wydalin i wydzielin, cielesności i upadku. Wszystko podane w sugestywnych, przejmujących obrazach i ich sekwencjach. Bez trudu jednak znajdziemy tam także wątki i obrazy odmienne. I właśnie one sprawiają, że z biegiem lat poezja Wojaczka staje się coraz ciekawsza.

Wojaczek swoją najlepszą książkę zadedykował, „Mistrzowi Mowy Polskiej – Tymoteuszowi Karpowiczowi”. Karpowicz stał za debiutem Wojaczka. Przeprowadził go tak, że w tym czasie nie można było sobie wymarzyć bardziej spektakularnego wejścia w obieg wydawniczy. Wojaczek tą dedykacją nie spłacał jednak długu. Ta dedykacja była gestem, ale nie samym ukłonem w stronę „mistrza”, tylko wyraźnym zaznaczeniem intencji. Gdyby w miejscu „Mowy” pojawiło się „poezji”, a nawet „Poezji”, nie warto byłoby zwracać na tę dedykację uwagi. Wojaczkowi w całej twórczości chodziło właśnie o „mowę”, a nawet o „Mowę”. Ten debiut zbiegł się w czasie z szeregiem ważnych debiutów pokolenia poetów urodzonych w okolicach roku 1945. Większość z nich poruszała się po tropach „poezji prywatnej”. Wojaczek też mógłby być czytany razem z nimi, miał przecież i ten rys. Jemu jednak najbardziej chodziło o „głos”. To czystej wody poszukiwacz „czystości”, idei czystości w wierszu i poza nim. Także czystości w sensie brzmienia, ale przede wszystkim „czystości bycia”. Cała jego poezja to szukanie właściwych, najlepiej brzmiących rejestrów. Ustawianie własnego głosu. I nasłuchiwanie głosów z zewnątrz, włącznie z tymi najbardziej metafizycznymi. Poszukiwania zakrojone na szeroką skalę, bo kierowane wysoko i nisko. A nawet najwyżej i najniżej. Jest w tych wierszach tak wiele pasji, wręcz zachłanności, tak wiele uległości i brutalności, i tyle językowej, wręcz zmysłowej witalności, że w czytelniku dość szybko zaczyna kipieć od adrenaliny. Ale jest tam też tyle zmysłowości, tyle dobrze nakładających się na siebie harmonii, tyle zapachów, świateł, smaków, tyle rytmu i taki poziom odczuwania wszystkiego, że endorfiny skaczą równie wysoko i szybko, a serotonina zaczyna płynąć w odwrotnym kierunku. I jeszcze jeden rys, czystość na poziomie zestrojów akcentowych, spotykana w poezji coraz rzadziej, porządek w tonacjach i tematach (muzycznych), choćby najbardziej dzikich, że (zupełnie bez konieczności uświadamiania sobie tego) mamy przyjemność z obcowania z wierszem na sposób najbardziej klasyczny. A że do tej przyjemności Wojaczek w trakcie lektury dokłada nam mnóstwo nieprzyjemności, wychodzi się z tych czterech książeczek poruszonym na wskroś, jakbyśmy połączyli doznanie szczęśliwie zakończonego, ale karkołomnego wypadku samochodowego z samotnym nocowaniem w ciemnym, zamkniętym kościele i nielegalną zimową kąpielą w przeręblu w którymś z Parków Narodowych.

Czytajmy Wojaczka. Ale poznajmy też Wrocław z jego perspektywy. Zapraszam na spacer.

  1. Dworzec PKP, tu kończyła się zwyczajowa wędrówka Rafała Wojaczka po mieście, nazywana wówczas „szlakiem”. Na dworcu funkcjonowała wówczas jedyna we Wrocławiu knajpa otwarta po północy, „Bomba”. Naprzeciw kas. Serwowano tam barowe jedzenie i alkohol. Piwo można było również kupić w owalnych kioskach na peronach (4 złote za kufel). Kolejki były długie. Spotykało się w nich wiele ważnych dla artystycznego życia miasta osobistości. Wojaczek wielokrotnie spotykał się tu z Jerzym Grotowskim (Grotowski pracował do późna i o tej porze nie było już we Wrocławiu gdzie zjeść), Mieczysławem Orskim, Januszem Styczniem i innymi tuzami wrocławskiej sztuki. Typowy „zlew”, miejsce, w którym schodzili się niedopici artyści. Istnieją relacje zaświadczające fakt zjadania przez Wojaczka niedojedzonych resztek z pozostawionych przez podróżnych talerzy.
  2. Kino Dworcowe – Wojaczek często bywał tu na nocnych seansach. Także ze Zbyszkiem Cybulskim (Cybulski miał tu swoje ulubione miejsce w czwartym rzędzie i był tu także w dniu swojej śmierci, przed odjazdem feralnego pociągu).
  3. Murek za „Pałacykiem” (ul. Kościuszki 34) – najczęstsze miejsce biesiad „pod chmurką”, schodzili się tu nie tylko artyści, również zwykli „żule”. Pito głównie „jabole”, zazwyczaj godzinami. Rafał Wojaczek był tu stałym gościem. Cieszył się dużym szacunkiem wśród stałych bywalców. Wielokrotnie właśnie tu odbywały się premierowe publiczne czytania jego nowych wierszy. Charakterystyczne jest to, że we wspomnieniach „bywalców” nie pojawiają się relacje z awantur, raczej było to miejsce, w którym „się rozmawiało”, a Wojaczek mówił tu przede wszystkim o poezji, nie tylko swojej. Nie przychodził tu z żadną ze swoich dziewczyn. Tu się rozpoczęła słynna „stypa po Wojaczku”.
  4. „Pałacyk” (ul. Kościuszki 34) – miejsce odwiedzane przez Rafała Wojaczka przed zajściem „na murek”. Czasami zachodził tu na kabarety, odbywające się w „Piwnicy pod Edulem” (gdzie narodził się w tym samym czasie Teatr Kalambur), zazwyczaj jednak po prostu na węgierskie wino. Zdarzało się, że kierowniczka placówki wzywała do awanturującego się Rafała Wojaczka Milicję Obywatelską, była jednak na tyle „życzliwa” poecie, że prosiła o wywiezienie go „za miasto”, a nie do Izby Wytrzeźwień, żeby podczas długiego spaceru miał okazję wytrzeźwieć. Wojaczek „zaliczył” kilka takich nocnych spacerów zza Bielan Wrocławskich, a nawet spod Tyńca Małego.
  5. ”Cyganeria” przy ulicy Kościuszki 35-37 (dziś w tym miejscu znajduje się poczta), knajpa charakterystyczna, z zachowanym w dobrym stanie „poniemieckim” wystrojem. Miejsce picia mocnych trunków. Bardzo charakterystyczny opis znajdziemy w prozie Ernesta Dyczka. Tu się odbyło jedno ze słynnych wyjść Wojaczka przez szybę. Po pogrzebie poety stypa z „murka” przeniosła się właśnie do „Cyganerii”. To był prawdopodobnie wrocławski melanż XX wieku.
  6. Klub MPiK, „Empik” przy placu Kościuszki 21 (dziś Biedronka), spotykała się tu „śmietanka” artystyczna i naukowa miasta, głównie dlatego, że można tu było przejrzeć zachodnią prasę (choć tylko lewicową i komunistyczną), zobaczyć zdjęcia „kapitalistycznej” ulicy, dostrzec trendy w modzie itd. Nie podawano tu alkoholu. Jednak niejednokrotnie wnoszony był nielegalnie. Tu się odbyło jedno najsłynniejszych „wyjść” Wojaczka przez szybę. Tu również miał miejsce znamienny epizod rzucenia przez Wojaczka popielniczką w Ludwika Gułaja-Korzeniowskiego. Wojaczek „dobrych” poetów cenił, „złych” miał w pogardzie. Skończyło się to sprawą sądową.
  7. Po drodze do Klubu Muzyki i Literatury koniecznie należy „rzucić okiem” na arkady (podcienia ciągnące się wzdłuż obu stron ulicy Świdnickiej) i przypomnieć sobie przejmującą scenę z filmu Lecha Majewskiego „Wojaczek”, kiedy to Krzysztof Siwczyk (odtwórca postaci Rafała Wojaczka) z nagim torsem i białym obrusem (przypominającym skrzydła) rusza nocą w symboliczną samotną wędrówkę po mieście.
  8. Klub Muzyki i Literatury, plac Kościuszki 10 – 29 października 1970 roku Wojaczek (ubrany, bez obrusa) wszedł na spotkanie autorskie Mirona Białoszewskiego (już w trakcie jego trwania) i ostentacyjnie je zakłócił.
  9. Klub Dziennikarza, skrzyżowanie Świdnickiej i Podwala (dziś Dom Handlowy „Podwale”), najważniejsza obok „Związków” wrocławska knajpa. Wojaczek nie mógł tu wchodzić, bo nie był członkiem Związku Literatów Polskich, jednak ten zakaz można było obejść, jeśli zaprosił go lub wprowadził któryś ze zrzeszonych twórców, co wielokrotnie miało miejsce. Tu 15 maja 1968 Wojaczek skruszył i zjadł szklankę, następnie „wyszedł przez szybę”. Został aresztowany. Żeby uniknąć procesu, zapłacił za wstawienie nowej szyby.
  10. Promenada Staromiejska na Podwalu, pod rzeźbą „Amor na Pegazie” wielokrotnie odbyły się nocne spontaniczne spotkania autorskie Wojaczka, czytanie wierszy.
  11. Redakcja Odry, Podwale 62 – tu miał miejsce pierwszy kontakt Rafała Wojaczka z Tymoteuszem Karpowiczem, „odkrywcą” jego talentu, promotorem, osobą, dzięki której Wojaczek miał tak głośny i zauważony debiut, w pierwszym numerze „Poezji”. Tymoteusz Karpowicz tak wspominał ich spotkania: „Ostro się odszczekiwał i często wychodził, zbyt głośno zamykając za sobą drzwi, ale ja się tym za bardzo nie przejmowałem. Wiedziałem, że na pewno jeszcze nieraz te drzwi otworzy” (w: Wojaczek wielokrotny, s. 203). Wojaczek często tu zachodził, było to jedno z ostatnich miejsc, które odwiedził w dniu śmierci. Sekretarka chciała mu pożyczyć pieniądze, ale odmówił.
  12. Świdnicka (róg ul. Bożego Ciała). Rafał Wojaczek podpierający nie na łopacie. W tej pozie i w tym miejscu był widywany przez znajomych ze „szlaku”. Działo się to w czasie, kiedy trafił do aresztu (Zakład Karny i Ośrodek Pracy Więźniów przy ulicy Fiołkowej 38) za ubliżenie szatniarzowi w Klubie Związków Twórczych i naruszenie jego nietykalności cielesnej (wyrok – dwa miesiące, odbyty w terminie 20 października – 20 grudnia 1967). Więźniowie zmuszani byli do pracy, głównie prac porządkowych na terenie miasta. Wojaczek (prawdopodobnie „ze wstydu” uchylał się od tych prac, przez co trafił na 26 godzin do tzw. „ciemnej celi” dla szczególnie opornych – cela dwa metry na dwa, bez okna, z wyłączonym oświetleniem).
  13. Knajpa „Bałtyk”, ul. Ofiar Oświęcimskich 46, jedna z wielu odwiedzanych regularnie przez Wojaczka i jego kolegów.
  14. Knajpa „U Dreptaków”, ul. Ofiar Oświęcimskich 13-15, prowadzona przez Witolda Pyrkosza i jego żonę (zwana również „Dreptakiem” i „Deptakiem”). W dniu śmierci Rafał Wojaczek (prawdopodobnie, jak ustaliliśmy na podstawie wielu relacji) wypił w tym lokalu ostatnią w życiu dawkę alkoholu – gramatura i rodzaj trunku nieznane.
  15. Poczta w Rynku, róg ulicy Świdnickiej – stąd Rafał Wojaczek regularnie wysyłał matce paczki; z zawartością: brudna bielizna i inne rzeczy do prania. Tu także odbierał paczki od matki; z zawartością: czysta bielizna, czyste ubrania, jedzenie. Tu też odbierał przekazy pieniężne od ojca.
  16. Teatr Laboratorium, Rynek-Ratusz 27. Wojaczek podziwiał Grotowskiego, przyjaźnił się aktorem Teatru Laboratorium Stanisławem Ścierskim (kompanem ze „szlaku”), często tu przychodził, na niektórych spektaklach bywał wielokrotnie („Książę Niezłomny”). Darzył atencją (bezowocnie) aktorkę tego teatru, Renę Mirecką.
  17. Klub Związków Twórczych, Rynek-Ratusz 24, tu zaczynał się tzw. „szlak” (żeby zakończyć się w nocy na Dworcu PKP). Spotykało się tu wielu twórców ówczesnego Wrocławia. W „Czarnym Salonie”, bocznej sali klubu, przez wiele lat (od lat dziewięćdziesiątych) z inicjatywy wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Mieczysława Orskiego (redaktora naczelnego „Odry”) odbywał się coroczny, bardzo prestiżowy Turniej Poetycki imienia Rafała Wojaczka (kontynuowany od kilku lat w innymi miejscu). Także w latach „szlaku” wykorzystywano klub w celach literackich. 20 października 1967 odbywał się tu bankiet na zakończenie spotkania pisarzy Wrocławia i Drezna. Rafał Wojaczek nie był członkiem Związku Literatów Polskich i nie został wpuszczony przez szatniarza, niewielkiego garbatego człowieka. Następstwem tego była sławna scena, ujęta także w filmie Lecha Majewskiego, w której poeta powiesił tegoż szatniarza na szelkach na wieszaku do wieszania płaszczy i wszedł na imprezę. Podszedł do Zbigniewa Kubikowskiego, ówczesnego prezesa wrocławskiego oddziału ZLP, przełożył go sobie przez kolano i wymierzył mu kilka klasów. Wezwanej Milicji Rafał Wojaczek pokazał „żółte papiery”, wypis ze szpitala psychiatrycznego. Trafił jednak do aresztu, następnie został skazany. Wyrok odsiedział w Zakładzie Pracy Więźniów (20 pździernika-20 grudnia 1967).
  18. Kościół św. Elżbiety, północno-zachodni narożnik rynku (za Jasiem i Małgosią). Lech Majewski nakręcił tu piękną sakralną scenę filmu „Wojaczek”.
  19. Rzeźnicza 24-25, jedno z wielu miejsc czytania wierszy w przestrzeni publicznej, tu podobno po raz pierwszy wypowiedział publicznie pierwsze wersy wiersza „Ojczyzna”. W tym miejscu także w ostatnich tygodniach życia wielokrotnie czekał po spektaklu na swoją ostatnią miłość, krakowską aktorkę gościnnie grającą w Teatrze Współczesnym. A także na swojego przyjaciela, poetę i aktora Teatru Współczesnego, Bogusława Kierca.
  20. Dom Aktora przy Nowym Świecie 4, mieszkanie Danuty i Bogusława Kierców – spokojna przystań Wojaczka. Przychodził tam zawsze trzeźwy, dostawał wsparcie jako człowiek i jako poeta. Daj nam Panie wszystkim takich przyjaciół.
  21. Teatr Kalambur, ul. Kuźnicza 29a. Wojaczek bywał tu wielokrotnie; w 1967 r. na przedstawieniu „Męczeństwo i śmierć Macieja Gyubala Wahazara”(zamknięte przedstawienie, wystawione jedyny raz, zakazane przez cenzurę).
  22. Ossolineum, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, ul. Szewska 37. Wydawnictwo (redakcja mieściła się wówczas w Rynku, na roku z placem Solnym, obecnie to siedziba Banku Santander) które odważyło się opublikować pierwsze książki Rafała Wojaczka. W bibliotece znajdują się tu najważniejsze niewydane dotąd teksty Rafała Wojaczka, choćby listy do Teresy Ziomber. Spadkobierczyni, córka Rafała Wojaczka, nie zgadza się na ich publikację. Można się jednak się postarać o zgodę na ich przeczytanie na miejscu.
  23. Łaciarska 23/1, w tym bloku na parterze Rafał Wojaczek wynajął pokój (w mieszkaniu kapitana Milicji Obywatelskiej). To trzecia z wynajmowanych przez poetę sublokatorek we Wrocławiu.
  24. Nabrzeże Odry w okolicy ASP, Bulwar Xawerego Dunikowskiego – ulubione miejsce nocnych spacerów Rafała Wojaczka. W 1968 miała tu miejsce nocna popijawa – Edward Stachura, Ryszard Milczewski-Bruno, Rafał Wojaczek i Aleksander Rozenfeld. Kiedy pojawił się patrol Milicji z pytaniem „Co panowie tu robią?”, z ust Milczewskiego-Bruno padła odpowiedź: „My? My, panie sierżancie, zbawiamy ojczyznę”!
  25. Ostrów Tumski, ul. Katedralna 5, przed budynkiem Kanonii. Można tu stanąć dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał Rafał Wojaczek i spojrzeć na świat jego oczami. Zachowała się fotografia jego autorstwa, na pierwszym planie pomnik świętego Jana Nepomucena (z główkami dwóch fałszywych aniołków, autoportretami twórcy pomnika), na drugim planie po lewej fragment Centrum Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej, po prawej fragment kościoła Świętego Krzyża. Trzeba stanąć dokładnie w miejscu hydrantu (aktualnie czerwony), kilkanaście kroków w stronę Katedry od wejścia do Kanonii, następnie lekko przechylić się w prawo i zwolnić migawkę. Zdjęcie porównać z oryginałem [można go znaleźć w: Stanisław Bereś, Katarzyna Batorowicz-Wołowiec, „Wojaczek wielokrotny”, s. 255].
  26. Trzebnicka, tuż za wiaduktem (idąc w kierunku Karłowic), tu po raz ostatni Rafał Wojaczek pożegnał się z Bogusławem Kiercem – po długiej rozmowie podczas wspólnego spaceru od Teatru Współczesnego, przez ławeczkę pod kostnicą szpitala przy ul. Prusa (róg Poniatowskiego), przez knajpę na Dworcu Nadodrze. Pożegnali się tuż za wiaduktem na Trzebnickiej. Rafał poszedł do siebie, na Lindego 12. Napisał, prawdopodobnie niedługo po tym rozstaniu, pożegnalny list (fioletowym długopisem) do Bogusława Kierca (nieopublikowany) z dopiskiem na kopercie: nadawca nieznany. List dotarł do adresata już po śmierci Rafała Wojaczka.
  27. Klinika Psychiatryczna, ul. Kraszewskiego 25 – Rafał Wojaczek przebywał tu dwukrotnie, obie kuracje (a właściwie tylko badania diagnostyczne) były krótkie, dwutygodniowe. Pierwszy pobyt w dniach 7-22 maja 1965. Zgłosił się sam, być może po wyrok, przeświadczony, że jeśli okazałoby się, że nie jest chory psychicznie, to znaczy, że jest poetą. Istnieje też domniemanie, że traktował swoją iluzoryczną chorobę psychiczną instrumentalnie, jako element autokreacji. Podczas pierwszego pobytu w Klinice poznał swoją przyszłą żonę, matkę swojego dziecka, pielęgniarkę (na stażu) Annę Kowalską (ślub 11 stycznia 1966). Zetknął się tu też ze swoim późniejszym przyjacielem Aleksandrem Rozenfeldem, pracownikiem Kliniki.
  28. Willa przy ul. Lindego 12 – ostatni w wrocławskich adresów Rafała Wojaczka, tu w czasach wrocławskich mieszkał najdłużej (od września 1968 aż do śmierci), w pokoiku (wąska klitka) sąsiadującym z pokojem Grażyny Lisowskiej (wieloletniej przyjaciółki i dziewczyny). Miejsce jego śmierci. Nastąpiła w nocy z 10 na 11 maja 1971, na pewno po godzinie 22.00 dnia 10 maja. Zostawił kartkę z wypisanymi nazwami i dawkami zażytych leków (Tardyl – 15, Glimid – 10, Karoten – 5, Phanadorn – 5, Anticol – 5, Thioridazin – 10). Ktoś prawdopodobnie miał nadejść, wezwać karetkę pogotowia. Zapis na kartce miał pomóc lekarzom podjąć skuteczne środki zaradcze. Ten ktoś jednak (istnieje relacja, że miał to być Stanisław Ścierski z Teatru Laboratorium) nie przyszedł. Rafał Wojaczek rzucił popielniczką w ścianę oddzielającą jego pokój od pokoju Grażyny Lisowskiej. Zajrzała, pomyślała, że Rafał znów jest pijany i wyszła. Potem zajrzała jeszcze raz. Pomyślała, że Wojaczek śpi. Ostatnie słowa jakie wypowiedział skierowane zostały do niej – „znikąd pomocy”.
  29. W domu obok, przy Lindego 10 mieszkała Anna Kowalska, potem przekazała dom prof. Hernasowi. Bywali tam m.in. Maria Dąbrowska, Jan Parandowski, Czesław Miłosz i Kazimiera Iłłakowiczówna.
  30. Grób Rafała Wojaczka – cmentarz św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida. Na wprost od głównej bramy, po lewej stronie, trzy rzędy za charakterystycznym nagrobkiem ze śmigłem. We wspomnieniach z pogrzebu powtarzają się niektóre charakterystyczne wątki: wiele kobiet, dyskretnie trzymających się z boku; fakt, że Rafał Wojaczek nie mieścił się w trumnie (z racji wzrostu), a trumna nie chciała zmieścić się w grobie (przygotowano zbyt krótki dół). W kolejne rocznice śmierci poety (11 maja o godz. 22.00) jest to miejsce spotkań młodych wrocławskich twórców i „artystycznej” młodzieży (organizowana przez wiele lat przez Darka Sasa Akcja „Wojaczek”, happening polegający na piciu wódki, zapalaniu zniczy i czytaniu wierszy Rafała Wojaczka, nadal kontynuowana). Bywało, że okoliczni mieszkańcy podczas tych wieczorów wzywali policję, administracja cmentarza zwykle musiała posprzątać puste butelki, damską bieliznę, wiersze, zużyte prezerwatywy i pety. Ale także inne przedmioty, choćby pończochę wypełnioną płatkami róż.

 

Trasa fakultatywna

  1. Willa rodziny Wojaczków przy ulicy Przelot 17 na Krzykach (po wojnie otrzymał ją ojciec Rafała Wojaczka w ramach rekompensaty za pobyt w obozie koncentracyjnym, ale do 1945 roku dom należał do brata ojca Wojaczka, który po 1920 wybrał obywatelstwo niemieckie i mieszkał we Wrocławiu, był lekarzem). Na zasadzie pierwszeństwa zajęta została przez starszego brata Rafała Wojaczka – Piotra (dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej). Rafał mieszkał tam przez jakiś czas, jednak z powodu odmiennego trybu życia musiał się wyprowadzić. Rafał następnej nocy stłukł szyby w oknach. Innym razem Rafał aktorsko zemdlał przed domem, a kiedy wniesiono go do środka, zrobił awanturę z rozbijaniem mebli, szyb w oknach i lamp. Miała też tu miejsce jedna z nieudanych prób samobójczych poety z użyciem żyletki.
  2. Stolarska 76 – pierwszy pokój sublokatorski wynajmowany przez Wojaczka po wyprowadzce od brata (listopad 1965)
  3. Zakład Karny i Ośrodek Pracy Więźniów przy ulicy Fiołkowej 38 – co najmniej trzy razy trafił tu po różnych ekscesach, szczególnie wychodzeniu przez szybę, najdłuższy wyrok – dwa miesiące, 20 października – 20 grudnia 1967 (za ubliżenie szatniarzowi w Klubie Związku Twórczych i naruszenie jego nietykalności cielesnej), na 26 godzin trafił tu do tzw. „ciemnej celi” za uchylanie się od pracy – dla szczególnie opornych – cela dwa metry na dwa, bez okna, z wyłączonym oświetleniem. W więzieniu pisał, miał brulion, naczelnik wyniósł mu go po odsiadce.
  4. Nasturcjowa, mieszkanie Chacińskich, przytulisko, do którego mógł przyjść o każdej porze dnia i nocy. Wyskoczył tam z okna, drugie piętro – zwichnął sobie tylko palec u nogi.
  5. Śniadeckich 2 na Zaciszu, kolejny po Stolarskiej pokój sublokatorski wynajmowany przez Rafała Wojaczka.

 

Niewykorzystane „stacje”

  1. Jedyna i krótkotrwała praca w MPO (Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania), na dyspozytorni, podobno praca spowodowana wyrokiem sądu, kierującym do pracy przymusowej
  2. Izba Wytrzeźwień na Sokolniczej, trafiał tam wielokrotnie, ale raz się zdarzyło, że trafił tam dwa razy w ciągu 24 godzin

 

Brakujące punkty:

– Inne knajpy, gdzie przebywał: „Ratuszowa”, czyli „Spiż” (samookaleczenie szklanką w maju 1969), „Bałtyk” (Ofiar Oświęcimskich 46, ostatnio mieściła się tam pierwsza knajpa discopolo we Wrocławiu, hehe), „Monopol” (gdzie to było?), „Centralna” (W Pedecie?)

 

– Klub „Inco” na Podwalu. Prowadzony przez Janusza Stycznia. Przychodzili tam prócz Wojaczka, m.in. Dyczek, Wolniak, Dróżdż. Urządzali tam turnieje pingpongowe. Pojawił się tam z pociętą twarzą Wojaczek po akcji w Jeleniej Górze. USTALIĆ DOKŁADNY ADRES

 

– Kino Dworcowe – Wojaczek często tam przychodził, (Cybulski też, miał swoje ulubione miejsce w czwartym rzędzie, podobno w dniu śmierci też był w tym kinie, tuż przed)

 

– Wojaczek Film. Kadry Wrocławskie (Kościół Marii Magdaleny, arkady na Świdnickiej przy księgarni, klinika na Kraszewskiego – ale nie wiem, czy to tam kręcili) na 30:11, 1:23

 

– W Teatrze Kalambur Wojaczek był w 1967 r. na przedstawieniu „Męczeństwo i śmierć Macieja Gyubala Wahazara” (zamknięte przedstawienie, jedyny raz pokazane, zakazane przez cenzurę].

 

Tekst można znaleźć w: „Przesieka”, Jacek Bierut

Jacek Bierut – Przesieka

Jacek Bierut. Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

 

 

Jacek Bierut (ur. 1964), prozaik, poeta, dramaturg, autor pięciu powieści (PiTSpojeniaHajsPornofoniaPowstanie Grudniowe), tomu opowiadań (71), czterech tomów wierszy (IgłaFizykaFrak człowiekaKocia wiara) i dramatu Poczucie ciągłości, a także tomu esejów Przesieka. Laureat nagród literackich. Jego książki były nominowane do nagród Silesius, Angelus i innych. Laureat I nagrody Stref Kontaktu 2019. Współredaktor opracowania literatury dolnośląskiej po 1989 roku Rozkład jazdy i redaktor dwujęzycznej (polsko-ukraińskiej) antologii poezji wrocławskiej i podwrocławskiej Nielegalny prąd. Współzałożyciel Fundacji na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza i powołanych przez nią księgarni Tajne Komplety. Założyciel wydawnictwa j i dziennika literackiego w Internecie (wydawnictwoj.pl). Eseista, krytyk literacki, tłumacz, redaktor, wydawca, edukator. Prowadzi kursy pisarskie dla zaawansowanych i początkujących na Uniwersytecie Jagiellońskim w ramach podyplomowego Studium Literacko-Artystycznego, w Maszynie do Pisania, a także w powołanym przez siebie we współpracy z Gminą Wrocław projekcie pisarskim dla najzdolniejszych pisarzy dolnośląskich Potencjały/Stajnia.

PODZIEL SIĘ

Do góry