Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Bartosz Suwiński
Kotlina (18)

Kotlina. Przedwiośnie

 .

1.

I kolejne pola obsiadłe gawronami, czarnym kształtem, razem jedziecie, który to już raz?

.

2.

Nie wiesz, czy zrobiłeś dobrze, mówiąc przyjacielowi, że nie ma nadziei i tylko rozczarowania dodają się łatwo jak pierwsze matematyczne obliczenia na palcach jednej ręki, że impas trwa, a forsowanie stagnacji niewiele daje, no bo rozpacz jest naszą od życia dedykacją i niegrzecznie jest się na ten stan obrażać, ale przecież i miłość nie dłużej trwa niż chwila, i nie ma się co dziwić, kiedy prawda wcale nie musi obchodzić nikogo.

.

3.

Jak wstałem, to chociaż przegrzebię popiół, dołożę do pieca. Trzeba będzie łatać nie tylko to miejsce. Trzeba będzie w końcu zgodzić się na wszystkie niedociągnięcia, rysy, dobre uczynki.

.

4.

Miechunka odcina się od tła. Na kompoście zdublowane ślady kocich łap, w drewutni pies obsikuje kąty, a potem szczeka po nocy. Dziurawię kijem wodne oczko. Wybrzusza się farba, kolor uczepił się rantu rynny.

.

5.

Mróz skuł szybę, na której odciskasz kształt dłoni, ale zaraz ją zabierasz w rękaw kurtki i jeszcze przez chwilę czujesz chłód, nic więcej, tylko zimno, a potem piszesz, żeby rozgrzać zgrabiałe palce, choć i tak nigdy się nie dowiesz, co jest zapisane.

.

6.

A oddech wyprzedza jedną duszność dalej. Próbujesz swojej geometrii, ale jej wzory nie mieszczą stworzonej przestrzeni.

.

7.

Mgła wciska się w szczeliny, opatula kanty, gładzi powierzchnię. Światła toną w mroku rozedrganym jak kropla zmieciona przez wycieraczkę. Snop powiększa drobiazg i skraca pole widzenia do przymrużonej powieki. Mokro, całość paruje. Wilgotno, przesuwają się chmury. Nikogo nie obchodzą twoje życzenia, wystarczyć muszą drobne, z których brzęku nie będzie muzyki. „papieros to papieros / krew to krew / błoto to błoto / ból i tak nikogo nie ominie” (Maria Aniśkowicz).

.

8.

Ptaki obsiadły pola, gospodarz wymienia przepalone żarówki, rzuca widły w kąt, spluwa, podciąga portki. W myślach paruje mu zupa. Idzie się bawić w cały wszechświat, wrzuca do słoika pety gwiazd. Ale od tego nie ubywa niepokoju. Pancerze w szczątkach, kompost w natarciu. Zobacz, życie. Mówi: „Stoję niedaleko. Chodź”.

.

9.

Co stało się z wierszami rzuconymi przez matkę przypadkowo w ogień i czy popiół odjęty jest od twojej całości, czy może całość jest w niego wpisana? „jest tylko w ręce pióro / i ludzka noc pełna mrocznego inkaustu” (Marek Skwarnicki)

.

10.

Zamarznięte jezioro z rysami po łyżwach ciężkich bękartów nocy. I język mchem wybitym z wiatru. Gaszeniem żaru świecącym pustkami. Ciepło rozpuszcza chłód, stawia granicę między nami. „cień konia białą plamą w księżycu się roztarł / w czyichś oczach melodia na pamięć zamknięta” (Stanisław Swen Czachorowski).

.

11.

Powiększona o śmierć siostry, nie ma serca dla pojedynczej kopy piasku. Nie powołuj się na jego imię, nie odwracaj się od rzeczy, co ciebie chcą. Rysuj, nie przestawaj, jej serce. Nie bój się zimnej dłoni. Nie przestawaj szukać pocieszenia. Nie przestawaj wierzyć, serce.

.

12.

Nie powiedziała ani słowa, wyszła, wróciła sprawdzić, zamknęła. Siadła w polu. Patrzyła. Czasami schodziła na dół albo listowy zagaił. Klaksony przeganiały kaczki i kury. Odkąd wyszła bez słowa, można było rozkraść, co zostało. Pokręcić się po pogorzelisku, ocenić stropy, pomyśleć o kawie, o tym, co mówią inni, wspominając ogień. Czy go było słychać czy nie.

.

[Bartosz Suwiński]

.
.

Bartosz Suwiński

PODZIEL SIĘ

Do góry