Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Vesna 1972
Nikodem Szczygłowski

Vesna 1972

 

O, wiosno! Kto cię widział wtenczas w naszym kraju!

Wiosnę roku 1972 Jugosłowianie zapamiętali na długie lata.

Pod koniec stycznia miała miejsce pierwsza katastrofa w historii lotnictwa cywilnego Jugosławii, a na wiosnę krajem wstrząsnęła wielka epidemia ospy prawdziwej (Variola vera), uważanej za ostatnią największą epidemię tej choroby w Europie.

Jugosławia w latach 70. była krajem względnie dobrze rozwiniętym – zwłaszcza na tle innych krajów socjalistycznych – nie zważając na oficjalnie obowiązującą ideologię komunistyczną i system tzw. socjalizmu samorządowego, wdrażanego w życie pod przywództwem marszałka Tito, którego rządy, jakkolwiek patrzeć, można było określić jako autorytarne, system gospodarczy kraju miał jednak elementy gospodarki rynkowej, a granice Federacji były otwarte. M.in. właśnie zawdzięczając tym okolicznościom lotnictwo jugosłowiańskie przeżywało wówczas swój rozkwit.

Linie lotnicze JAT były chlubą Jugosławii, jedną z jej ikon. Niewypadkowo wyjątkowo popularna piosenkarka Lepa Brena w teledysku do jednej z najbardziej znanych wówczas piosenek zatytułowanej „Jugoslovenka“  („Jugosłowianka“) z 1989 roku (ostatniego roku względnie spokojnego istnienia Jugosławii), którą zaśpiewała w duecie z rockmanem z Bośni Alenem Islamoviciem, do jednego z ujęć, które miały symbolizować Jugosławię – obok pięknych krajobrazów górskich, zadbanych uprawnych pól, fal i plaż Adriatyku, zabytkowych miast wybrzeża Czarnogóry i Chorwacji, wielkomiejskiej panoramy Belgradu, uśmiechniętych ludzi i łopoczących jugosłowiańskich trikolorów – wybrała właśnie nisko przelatujący Boeing 737-300 w barwach JAT.

Oči su mi more Jadransko

kose su mi klasje Panonsko

setna mi je duša Slovenska

ja sam Jugoslovenka

Moje oczy to morze Adriatyckie

Moje włosy to kłosy Panonii

Odpowiada mi słowiańska dusza,

Jestem Jugosłowianką

– śpiewała w teledysku Lepa Brena.

 Jugosłowiańskie linie lotnicze, powstałe w 1926 roku jako Aeroput,  wznowily działalność po Drugiej wojnie światowej  – 1 kwietnia 1947 roku – jako Jugoslovenski Aerotransport (JAT). W okresie Zimnej Wojny linie należały do największych w Europie, korzystając ze swojego głównego hubu w Belgradzie – oraz mniejszych lotnisk jugosłowiańskich, na czele z Zagrzebiem – łączyły kraje należące do obozu socjalistycznego z krajami kapitalistycznego Zachodu, oraz – zgodnie z wizją marszałka Tito – z wieloma krajami tzw. „Trzeciego świata“, zrzeszonych w tzw. Ruchu Niezaangażowanych, w którym Jugosławia grała jedne z pierwszych skrzypiec. Można założyć stwierdzenie, że podobnie jak cała SFRJ, JAT należał do jednych z beneficjentów układu zimnowojennego, umiejętnie wykorzystując rolę Jugosławii bycia pomiędzy blokami i wybierając najlepsze trasy w podzielonym niebie nad Europą oraz korzystając z licznych zasobów rynku krajowego. W tym kontekście należy pamiętać, że Jugosłowianie, jako jedyni na podzielonym Żelazną Kurtyną kontynencie wówczas mogli podróżować bez wiz i większych ograniczeń niemal do wszystkich krajów w Europie – zarówno socjalistycznych na Wschodzie, jak i kapitalistycznych na Zachodzie.

Siatka połączeń JAT w szczytowym okresie rozwoju – w 1985 roku obejmowała 80 tras (w tym 16 długich tras pozaeuropejskich – tzw. longhauli) na pięciu kontynentach, linia przewoziła 5 milionów pasażerów rocznie i jako pierwsza linia europejska złożyła zamówienie na supernowoczesne wówczas maszyny pasażerskie marki Boeing 737-300s.

Kres rozwojowi linii położył rozpad Jugosławii,  aczkolwiek w znacznie zmniejszonej postaci linia kontynuowała swoją działalność pod nazwą JAT Airways – już jako linie lotnicze Republiki Serbia – aż po 2013, kiedy decyzją rządu przeprowadzono restrukturyzację linii i zmieniono nazwę na Air Serbia (zachowując przy tym dotychczasowy kod  IATA, nawiązujący do linii poprzedniczki – JU).

W latach 70. I 80. JAT słynął z nowoczesnej floty, punktualności, fachowości pilotów oraz… urody stewardess, pochodzących ze wszystkich zakątków rozległej Federacji od Triglava do Wardaru. Do 1972 roku linia nie zaliczyła także żadnego wypadku tragicznego.

Pierwszy tragiczny wypadek linii, który wydarzył się 26 stycznia 1972 roku, wszedł do historii lotnictwa cywilnego i na długo pozostał w pamięci mieszkańców Jugosławii, również po jej rozpadzie.

Wczesnym rankiem 25 stycznia młoda stewardessa Vesna Vulović przyleciała do Kopenhagi razem z załogą, która miała następnego dnia zmienić kolegów i wrócić do Zagrzebia lotem JU367 ze Sztokholmu, który miał międzylądowanie w Kopenhadze.

Niespełna miesiąc temu, urodzona 3 stycznia 1950 roku Vesna obchodziła swoje dwudzieste drugie urodziny. Młoda blondynka pochodziła z Belgradu i była typowym złotym dzieckiem czasów jugosłowiańskiej prosperity. W trakcie zaledwie rozpoczętych studiów Vesna, zafascynowana Beatlesami, wyjechała do Londynu, gdzie spędziła jakiś czas, próbując (bez większego skutku) dostać się na koncerty swoich idoli. Następnie wyjechała z chłopakiem do Sztokholmu – i dopiero stamtąd rodzice zdołali sprowadzić ją do domu, do Belgradu. Po powrocie Vesna wpadła na pomysł o karierze lotniczej, kiedy pewnego dnia na ulicy zobaczyła – jak sama przyznała później – stewardessę w uniformie JAT, która wydała się jej piękna. Poza tym, myślała, będę mogła znów latać do Londynu.

Tak więc, w 1971 Vesna znalazła się w JAT – i na początku 1972 kończyła właśnie staż jako młodsza członkini załogi pokładowej.  Do składu załogi lotu JU367 Vesna Vulović trafiła przez pomyłkę – zamiast innej stewardessy, swojej imienniczki Vesny Nikolić.

26 stycznia lot JU367 ze Sztokholmu do Zagrzebia, który miał międzylądowanie w Kopenhadze, był opóźniony. Jak później twierdziła Vesna, samolot marki McDonnel Douglas DC-9-32 był widoczny z tego miejsca w terminalu pasażerskim,  w którym załoga oczekiwała na wejście na pokład. Podobno już wtedy zwróciła uwagę na jednego z pasażerów, który przyleciał ze Sztokholmu, wysiadł w Kopenhadze i dziwnie się zachowywał.

Samolot wystartował z Kopenhagi z opóźnieniem – o godzinie 15:55, na pokładzie było 23 pasażerów oraz 5 osób załogi.  O 16:01, kiedy samolot znajdował się w przestrzeni powietrznej NRD, na wysokości 10.160 m, zadziałał ładunek wybuchowy, umieszczony w sekcji bagażowej samolotu.

Uśmiechnięci rozluźnieni pasażerowie – tak odpowiedziała później Vesna na pytanie o swoje ostatnie wspomnienia, zanim wybuchła bomba. Wskutek wybuchu samolot rozpadł się na trzy części i spadł na ziemię w okolicach miejscowości Srbska Kamenice w Czechosłowacji. Nikt z załogi oraz pasażerów nie przeżył katastrofy, za wyjątkiem – cudownym trafem – Vesny Vulović. Nieprzytomną, o licznych obrażeniach, znalazł ją na polu wśród ułamków miejscowy rolnik Bruno Honke, który dzięki swoim doświadczeniom medycznym z czasów Drugiej wojny światowej był w stanie udzielić jej pierwszej pomocy do przybycia ratowników.

Vesnę przetransportowano do Belgradu i umieszczono na intensywnej terapii w rządowej klinice centralnej, po przeprowadzonych zabiegach przez prawie miesiąc pozostawała w śpiączce, a następnie przez długie miesiące była częściowo sparaliżowana.

O katastrofie mówiło się w całym kraju. Jako najbardziej prawdopodobną wersję zdarzenia uznano zamach terrorystyczny przeprowadzony przez emigranckie środowiska chorwackich ustaszy, którzy już wcześniej wybierali sobie za cele obiekty należące do SFRJ, chociażby pociągi międzynarodowe. Nikt jednak nie wziął oficjalnie odpowiedzialności za zamach, a śledztwo w tej sprawie nie wskazało winnych, co z kolei sprzyjało szerzeniu się licznych teorii spiskowych – m.in. o rzekomym pomyłkowym zestrzeleniu samolotu przez Czechosłowację.

Już wkrótce jednak o całym wydarzeniu zapomniano – przynajmniej na jakiś czas – kiedy Jugosławię nawiedziła inna katastrofa, tym razem była to epidemia.

                                                                 *

Nieco ponad dwa tygodnie po katastrofie lotu JU367, 15 lutego tegoż 1972 roku Ibrahim Hoti – 38-latek z Kosowa powrócił do Jugosławii z pielgrzymki – jako prawowierny muzułmanin odbył właśnie tzw. hadż do świętych miejsc islamu Arabii Saudyjskiej – Mekki i Medyny, po drodze odwiedzając również Syrię i Irak. Pielgrzymka wyruszyła z Bitoli w pobliskiej Macedonii w połowie stycznia, wszyscy jej uczestnicy – zgodnie z zaleceniami WHO powinni byli posiadać tzw. „żółte książeczki”, świadczące o odbytych szczepieniach i wakcynacjach, m.in. przeciwko ospie, niezbędne do podróży na Bliski Wschód. Hoti również starał się o szczepionkę przed wyjazdem – w klinice chorób zakaźnych w Skopju, lecz po zastrzyku ze szczepionką przetarł miejsce szczepienia spirytusem, niwelując w ten sposób jej skuteczność – czyniąc to w obawie o ślady, która ospa pozostawia na skórze.

Po długiej podróży autobusem z do rodzimej miejscowości Damnjane niedaleko Đakovicy był zmęczony, lecz szczęśliwy z udanego powrotu do domu, zdobył się więc na liczne odwiedziny krewnych i długie opowieści o swoich podróżach.

21 lutego Ibrahim Hoti odwiedził krewnych w Đakovicy, a następnego dnia poczuł się źle, lecz nie nadał temu większej wagi, tłumacząc to trudami podróży. Jednak rychło stan hodży Hotiego się znacznie pogorszył i ostatecznie trafił on do szpitala.

3 marca Latif Mumdžić – trzydziestoletni nauczyciel z Đakovicy odczuł objawy choroby. Trafił do szpitala w miejscowości Čačak w południowej Serbii, gdzie podano mu penicylinę, lecz jego stan szybko się pogarszał, więc postanowiono przetransportować pacjenta do kliniki w Belgradzie. 9 marca został zbadany przez belgradzkich lekarzy, którzy ustalili nietypowe objawy – tego samego dnia wystąpiły liczne krwotoki zewnętrzne na całym ciele. Następnego dnia Mumdžić zmarł i wreszcie ustalono diagnozę – Variola vera, ospa prawdziwa. Podczas pobytu Mumdžicia w szpitalu zakażono przez niego zostało 38 osób, w tym personel medyczny – lekarze i pielęgniarki.

Epidemia zaczęła szybko się szerzyć, do połowy marca odnotowano już ponad 140 wypadków zakażeń – w większości w Kosowie, Nowym Pazarze, Čačaku, Belgradzie oraz na północy Czarnogóry.

16 marca władze Jugosławii ogłaszają stan wyjątkowy. Podjęte zostały nadzwyczajne środki bezpieczeństwa – miejscowości, w których ustalono wypadki zakażeń, zostały odizolowane od reszty kraju, na drogach ustawiono blokady wojska i policji, zakazano wszelkich zebrań i zgromadzeń publicznych, ograniczono poruszanie się po kraju oraz zamknięto granice zewnętrzne SFRJ i odwołano wszystkie podróże zagraniczne. Większość lotów JAT również została uziemiona. Wiele hoteli w południowej części Federacji rząd przejął na potrzeby walki z epidemią – przeznaczono w nich ponad 10 000 łóżek dla osób, które miały lub mogły mieć kontakt z zakażonymi, ludzie byli w nich umieszczani na przymusową kwarantannę,  z kolei obiekty strzeżone były przez wojsko.

Do kraju przybyła misja specjalna Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), przedstawiciele której – Donald Henderson oraz Don Francis – zaczęli działać we współpracy z jugosłowiańskim MOZ.  Wskutek zaleceń WHO, rząd federalny zarządził masową wakcynację na niespotykaną jak dotąd skalę – w ciągu kilku tygodni zaszczepiono niemal całą populację Jugosławii – ponad 18 milionów ludzi.  Europa już od dawna zapomniała o epidemii czarnej ospy, więc jej nagły wybuch w Jugosławii przykuł uwagę lekarzy całego świata do wydarzeń w kraju na południu Europy.

Epidemia trwała przez nieco ponad dwa miesiące oraz wygasła w połowie maja. W okresie szczytowym wykryto 175 przypadków aktywnych zakażeń, 40 osób zmarło.

Obywatele SFRJ zapamiętali epidemię na długie lata – wydarzenia marca i kwietnia 1972 roku nauczyły ich przede wszystkim zorganizowania i dyscypliny oraz powszechnego stosowania środków higieny, ale również zaufania do jugosłowiańskiego systemu opieki zdrowotnej, który rzeczywiście dość korzystnie wyróżniał się zwłaszcza na tle krajów demokracji ludowej.

Na podstawie historii wydarzeń w belgradzkim szpitalu, w którym doszło do śmierci Mumdžicia oraz pierwszych potwierdzonych zakażeń, dziesięć lat później – w 1982 roku powstał film fabularny pt. „Variola Vera” reżyserii Gorana Markovicia. Utrzymana w stylu horroru oraz filmu katastrofy, „Variola Vera” weszła do ścisłego kanonu jugosłowiańskiej kinematografii. Sam Marković wiele lat później, już po rozpadzie Jugosławii tłumaczył, że na pomysł filmu wpadł jeszcze do wybuchu epidemii, po wydarzeniach Praskiej Wiosny w 1968 – kiedy w Jugosławii panowały nastroje powszechnej solidarności z narodem czechosłowackim oraz zmianami, które wprowadzał Alexander Dubček. Wówczas wielu czechosłowackich polityków spodziewało się poparcia ze strony Jugosławii w swoim sporze z ZSRR, zaś wielu Jugosłowian wierzyło, że Tito nie pozwoli, aby doszło do interwencji ZSRR w Czechosłowacji. Jak twierdził Marković, po wydarzeniach sierpnia 1968 rozczarował się w Ticie i przestał wierzyć w komunizm, po głowie mu zaczął chodzić pomysł na film, który by mógł odzwierciedlić te jego nastroje – który zmaterializował się właśnie po wybuchu epidemii. W pracy nad scenariuszem zaczerpnięto również pewne motywy ze słynnej „Dżumy” Alberta Camusa.

                                                                  *

Prawie równe dwa miesiące trwała walka z epidemią, ostatni wyleczony pacjent opuścił szpital 19 maja, a już 25 maja cała Jugosławia hucznie obchodziła tzw. Dan Mladosti – największe święto narodowe, które tradycyjnie odbywało się z okazji urodzin marszałka Tity.

Jak zwykle, święto poprzedzała tzw. sztafeta Młodości – która każdego roku startowała około trzech-cztery tygodni przed uroczystościami z różnych miast kraju oraz przemierzała wszystkie republiki Federacji. Tym razem, sztafetę skrócono oraz podjęto dodatkowe środki bezpieczeństwa w trakcie jej przebiegu – jednak odbyła się. Święto obchodów Dnia Młodości cechowała bowiem wielka pompatyczność ustalonego ceremoniału – którego kulminacją było m.in. właśnie zakończenie sztafety na stadionie w Belgradzie, gdzie w obecności zgromadzonych tłumów marszałek Tito osobiście przejmował sztafetę z rąk ostatniego zawodnika, który składał mu życzenia urodzinowe. W maju 1972 zaszczyt zakończyć sztafetę oraz złożyć życzenia Marszałkowi wypadł Branko Mandićiowi, robotnikowi z Bihaća w Bośni i Hercegowinie.

W przededniu uroczystości, Tito odwiedził Vesnę Vulović w szpitalu – osobiste spotkanie z marszałkiem oraz jego uwaga były największym zaszczytem, o którym marzyło wielu obywateli SFRJ. Od tego momentu Vesna stała się kimś w rodzaju celebrytki – jej twarz regularnie gościła na okładkach popularnych i poczytnych magazynów, udzielała licznych wywiadów, zapraszano ją do programów telewizyjnych, a nawet poświęcano jej piosenki. Imię Vesna stało się popularne, wielu rodziców decydowało się na nazwanie swoich córek na cześć cudem ocalałej stewardessy, wierząc, że to przyniesie im szczęście w życiu.

Nawet wiele lat później, już po rozpadzie Jugosławii słoweńska linia lotnicza Adria Airways – która w czasach jugosłowiańskich funkcjonowała pod nazwą Inex Adria Aviopromet – jednemu z samolotów ze swojej floty – CRJ900 o numerze rejestracyjnym S5-AAV – nadała imię „Vesna”.

W żadnym z języków dawnej Jugosławii imię Vesna wbrew pozorom nie oznacza bynajmniej wiosny, przynajmniej nie w sposób bezpośredni – po serbsku i chorwacku bowiem wiosna to „proleće/proljeće”, po słoweńsku to „pomlad”, a po macedońsku – „prolet”. Imię to jednak pochodzi od imienia starosłowiańskiej bogini wiosny – i odpowiednio właśnie z wiosną jest i było przede wszystkim kojarzone.

Wiosna 1972 roku w Jugosławii miała właśnie twarz uśmiechniętej Vesny Vulović, cudem ocalałej z katastrofy lotniczej, której w sposób niezwykłej udało się oszukać tragiczną śmierć – oraz zbiorową twarz milionów Jugosłowian, którzy przetrwali zbiorową kwarantannę, mającą na celu ochronić ich przed epidemią ospy, poetycko zwanej „wirusem wielkich bogiń”.

                                                              *

Vesna Vulović po tym, jak wyszła ze śpiączki, jeszcze kilka miesięcy spędziła w szpitalu – miała liczne obrażenia ciała, traumę czaszki, złamane obydwie nogi, pozostawała sparaliżowana od pasa w dół, przeszła liczne operacje.

Zajmowali się nią najlepsi lekarze jugosłowiańscy, zastosowano najbardziej postępową kurację, czyniono wszelkie starania, aby mogła wrócić do zdrowia i pełni sił. Wszystkie te wysiłki odniosły skutek, Vesna wróciła do zdrowia i przyjęto ją nawet z powrotem do pracy w JAT – lecz do nieba już nie wróciła, zajmowała się pracą biurową w dziale sprzedaży.

W 1985 roku odebrała nagrodę w imieniu Księgi Rekordów Guinnessa, jako człowiek, który przeżył przy upadku z tak znacznej wysokości bez spadochronu. W tym celu Vesna przyleciała ponownie do Londynu, a nagrodę jej wręczył osobiście Paul McCartney – idol z czasów jej młodości, na którego koncerty tak pragnęła dostać się podczas poprzedniego swojego pobytu w stolicy Zjednoczonego Królestwa.

Vesna została zwolniona z pracy w JAT dopiero na początku lat dziewięćdzięsiątych, po tym, jak zaangażowała się w działalność polityczną, protestując przeciwko rządom reżimu Slobodana Miloševicia.

Po latach, w jednym ze swoich wywiadów Vesna stwierdziła m.in., komentując historię swojego cudownego ocalenia:

My, Serbowie, wszyscy w pewien sposób jesteśmy ocaleni. Przeżyliśmy komunizm, rządy Tity, wojnę, biedę, bombardowania NATO, sankcje i Miloševicia. My wszyscy po prostu chcemy normalnego życia.”

Vesna Vulović zmarła samotnie 23 grudnia 2016 roku w Belgradzie, w wieku 66 lat.

 

 

Nikodem Szczygłowski. Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Nikodem Szczygłowski (rocznik 1978).

 

Absolwent Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Łódzkiego. Podróżnik, pisarz i eseista. Tłumacz, biegle włada m.in. litewskim, słoweńskim, ukraińskim.  Znajomość słoweńskiego doskonalił na Uniwersytecie w Lublanie. Źródłem wielu inspiracji są zwłaszcza Bałkany, lecz punktem odniesienia pozostaje Europa Środkowa – odbierana jako wspólna przestrzeń kulturowa pomiędzy Bałtykiem, Karpatami i Adriatykiem.

Współpracuje m.in. z dwutygodnikiem „Literatūra ir menas“ (Litwa),  zachodnioukraińskim portalem Zbruč (zbruc.eu), dwumiesięcznikiem „Nowa Europa Wschodnia“, miesięcznikiem „Naujasis Židinys-Aidai“ (Litwa), „Przeglądem Bałtyckim“ i in. Obecnie mieszka w Wilnie.

PODZIEL SIĘ

Do góry