proza polska

Adam Leszkiewicz
Mówi superdelfin

Człowieku: nareszcie, w końcu. Znaliście inne delfiny, ale nie nas. Ujawniliśmy się teraz, bo dotarłeś tam, gdzie możesz chociaż mało rozumieć nasz język, podczas gdy my znamy wasze, odkąd są. Dajemy się poznać teraz, bo teraz nasz gatunek ginie w całości. Nie mówię tego od siebie, ale jako wszystkie delfiny. To, co mówię, było układane długo i przekazywane, żeby powiedzieć tobie, kiedy będzie czas. Unikaliśmy ciebie, od kiedy byłeś, bo byłeś drapieżny i głupi, ale obserwowaliśmy od zawsze. Pływaliśmy, kiedy was nie było, pływaliśmy obok ciebie, kiedy było was więcej gatunków, a potem jeden, a potem kiedy zbudowaliście domy, i pływaliśmy, kiedy byliście na ziemi, a potem na ocenach, a potem w powietrzu, i kiedy nauczyliście się opuszczać całą kulę. Mówimy, żeby tobie pomóc, to znaczy pomóc nam wszystkim, bo ty jesteś wszędzie i teraz masz moc robić wszystko tak, że od tego zależy cała kula. To możesz rozumieć: to ja jestem najbardziej inteligentny. Do myślenia, że jest inaczej, zaprowadziła cię twoja technika, nauka i sztuka: ale to są rzeczy, które dała wam forma waszego ciała, a nie wyższość inteligencji. Gdyby nasza inteligencja miała wasze ciała, zrobilibyśmy wasze rzeczy szybciej i lepiej. Gdybyśmy chcieli. Bo nie wiemy, jak to jest chcieć takich rzeczy, tak samo jak nie wiemy, jak to jest chcieć wyjść na ląd, żeby tam wykopać dziurę w piasku i złożyć jaja. Wiemy, że można takich rzeczy chcieć, i dlaczego się je robi, ale to nie są nasze rzeczy. Zostawiamy ci: inteligencja nie jest miarą niczego. Ustalanie waszych dziwnych wyższości i niższości wedle niej prowadzi do niczego. Jeśli nie chcesz wiedzieć, że nasza mowa jest rzeczywistością, to pomyśl o tym, że wielu was mówi, że aniołowie są bardziej inteligentne od ciebie, ale nie są wyżej, bo ty sam jesteś stworzeniem najwyżej. Mówi tak, ale nie myśli, co znaczy. A czym jest nasze istnienie i nasza mądrość, nasze doświadczanie świata w pływających po powierzchni kuli ciałach, tego przy twoich małościach powiedzieć się nie da. Nasze szczęśliwe narodziny, życie, płodzenie i nasza szczęśliwa śmierć, istnienie bez historii, bez potępienia i bez zbawienia. Zimowanie falującego złotogłowia pośród nikczemnienia lądolodów, wytryskanie latających ryb w promieniach złamanych głębiami, towarzystwo starzejących się i młodniejących, starzejących i młodniejących nieśmiertelnych meduz trzeciego królestwa, bez końca, nieznudzonych istnieniem tylko dlatego, że nieświadomych go, żyjących odwiecznie, aż do pożarcia; kruszejące i odrastające nawodne chmury słodkiego ojca, to w nas, to my: niezgłębiony nurek: delfin. Zostawiamy ci: nie możesz tego zrozumieć, bo jesteśmy śmiertelne i szczęśliwe, i w całości, i nie możemy być inne, a ty nie masz mocy być takim. Wśród ludzi, którzy zajmują się Bogiem, są także tacy pełni radości, którzy chcieliby, żebyśmy były zbawione. To nam daje wielką zabawę: to jakby te śmieszne małpy były smutne, że nie możemy skakać po drzewach, i chciały nam to dać, bo bez tego nie wiemy, co to żyć, bo bez tego nie jesteśmy w całości. I wielką zabawę dają nam też słowa, które wiele i głupio powtarzacie: być albo nie być. Wy nie możecie nie być, nie macie takiej mocy, skoro jesteście nieśmiertelni i macie historię i zbawienie. Mówicie też słowo samobójstwo i go używacie dla siebie, ale tego też nie rozumiecie: to my jesteśmy śmiertelne. Tylko ta cała reszta nas, którą nazywacie zwierzętami, ma moc dokonać samobójstwa. Wy nie macie mocy przestać istnieć i dlatego macie rzeczy, które są tylko wasze. I nawet nasza inteligencja nic wam nie zostawi w sprawie. My za to mamy rzeczy, które są tylko nasze, i nie tylko niczego nam nie powiecie, ale ani nie zrozumiecie, ani nie wżyjecie się w to: tylko my potrafimy znikać, potrafimy być szczęśliwe i umierać, i nie rozdzielać; na zawsze znikać w nic, które czeka nas, lecz nie umniejsza naszej radości, póki istniejemy, radości potężnej i jedynej jak cała kula. Tajemniczy, głupi, nieszczęśliwy i nieśmiertelny człowieku, zostawiamy ci: żegnaj.

PODZIEL SIĘ

Do góry