– Dzień dobry! Oglądacie wydanie specjalne programu „Najobiektywniej” w telewizji Nudzimy24!
W lewym dolnym rogu ekranu mogą zobaczyć graficzny piktogram symbolizujący narodowy dramat, płonący papieski krzyż spadający na Wawel. W tle słychać marsz żałobny Chopina.
– Nadajemy na żywo prosto ze studia w Warszawie – relacjonuje smukła, długowłosa blondynka w garsonce koloru granatowego. – Mamy nadzieję, że zechcą państwo spędzić z nami ostatnią godzinę swojego życia.
W tle pojawia się duży zegar, który zaczyna odliczanie. Zmienia się kamera. Operator robi najazd na twarz prezenterki, która nieznacznie zmienia pozę i zwraca się w kierunku obiektywu.
– Ultimatum Federacji Rosyjskiej mija dzisiaj o godzinie 12, czyli dokładnie za 59 minut. Źródła rządowe donoszą, że nie ma możliwości jego spełnienia, zatem należy oczekiwać najgorszego. Jest z nami ekspert od stosunków międzynarodowych. – Pada nazwisko eksperta. – Panie profesorze, co to będzie?
– Witam panią, witam państwa przed telewizorami. Otóż opinie są podzielone. Jedni twierdzą, że Rosja postanowi zaatakować od razu po upływie terminu ultimatum. Inni spodziewają się jedynie formalnego wypowiedzenia wojny.
U dołu ekranu zapala się czerwony pasek z płynącym nań napisem „Nikczemny napad Rosji?”.
– A pan profesor skłania się ku której wersji?
– Biedni Rosjanie nie mają wyboru. Moim zdaniem zaatakują niezwłocznie, zaraz po dwunastej. Nie wróżę otwartego konfliktu, w końcu to nasi bracia Słowianie.
Treść na pasku zmienia się na „Eksperci: Rosja zaatakuje o 12”.
– Dziękuję bardzo. Teraz przenieśmy się do Gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdzie w tym momencie odbywa się nadzwyczajne posiedzenie. Jest tam nasz reporter. Arku?
– Witam państwa – mówi cicho Arek. Klęczy, trzymając ucho przyłożone do dużych drewnianych drzwi z etykietką „Kancelaria Premiera”. – Z tego co udało mi się dosłyszeć, to omawiane są kwestie podniesienia wynagrodzenia ministrom i… – Dziennikarzowi przerywają otwierające się drzwi. Wychyla się zza nich głowa wyjątkowo mało przystojnej kobiety, rzecznik rządu.
– Kto tu pana wpuścił? – denerwuje się kobieta. Wychodzi z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
– Jest z nami rzecznik rządu, Pani Izabella – relacjonuje miękkim, już normalnym głosem Arek U. – Jaka będzie reakcja polskiego rządu? – Wciąż klęcząc, podsuwa jej mikrofon pod brodę i cichym głosem dopowiada „Leci pani na żywo”.
Kobieta sztywnieje, energicznie poprawia włosy i zwraca się do kamery – Nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska rządu. Jak tylko takowe będzie, natychmiast zwołana zostanie konferencja prasowa. Dziękuję i proszę o opuszczenie tego miejsca. – Kobieta gestami nakazuje zejście z wizji.
– A jakie są najnowsze doniesienia wywiadowcze? – naciska dziennikarz.
– Wywiad donosi, że postara się coś ustalić. Mają problemy kadrowe. Wszyscy agenci zajmują się taśmami ze Starbucka, McDonaldsa i tureckiego kebabu na Świętokrzyskiej – mamrocze zmieszana.
– To ktoś nagrał premiera na kebabie?
– Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – urywa kobieta i ucieka z powrotem za drzwi.
– To była rzecznik rządu w specjalnym wywiadzie, specjalnie dla naszej stacji. Będziemy informować na bieżąco o nowych ustaleniach w tej sprawie. Z sejmu dla państwa Arek U.
– Dziękuję Arku U. – Prowadząca program przejmuje pałeczkę, a realizator wraca do studia. Komunikat na czerwonym pasku pokazuje teraz „Wywiad wie, że nic nie wie”.
Następuje seria reklam. Za politycznym kryzysem nie nadążyli marketingowcy, toteż prezentowane są bezglutenowe płatki do mleka, kredyty dla uśmiechniętych ludzi i obowiązkowo podpaski. Jedynie oferta na egzotyczną wycieczkę last minute wydaje się być adekwatną do sytuacji.
Po wznowieniu nadawania kamera robi najazd na prowadzącą, która z grobową miną oznajmia.
– Oglądacie państwo relację na żywo z totalnej zagłady ojczyzny w telewizji Nudzimy24. Do dwunastej pozostało zaledwie 28 minut. Uwaga! – Przyciska rękę do ucha. – Mamy nowe informacje! Strona rosyjska przekazała właśnie – za prezenterką pojawia się ogromny, czarny napis w języku rosyjskim – że jeżeli ultimatum nie zostanie spełnione, to zostaniemy zaatakowani za pomocą broni jądrowej! Bomba uderzy wprost w pałac prezydencki!
Technikom potrzeba zaledwie minuty, aby przygotować piktogram zagłady, cały czas widoczny w rogu ekranu. Tym razem jest nim grzyb atomowy nad Belwederem i modlącą się Maryją Zawsze Dziewicą.
– Udało nam się połączyć z magistratem stolicy. Apelujemy o wysłuchanie komunikatu!
Wzniosła muzyka cichnie. Cały ekran wypełnia mapa stolicy z wielkim czerwonym iksem wskazującym pałac prezydencki. Po chwili rozbrzmiewa zachrypły głos, mówiący przez słuchawkę telefonu.
– W dniu dzisiejszym ze skutkiem natychmiastowym została zarządzona natychmiastowa ewakuacja stolicy. Nie zaleca się korzystania z samochodów ani tym bardziej transportu publicznego. Metro na wszelki wypadek zostanie zamknięte. Prosimy wszystkich mieszkańców o pozostanie w domach.
– Dziękujemy za cenne wskazów. Mamy również informację, że nasze orły, eskadra F-16, otrzymała zadanie przechwycenia pocisku. Połączmy się teraz z bazą lotniczą w Łasku, w której jest już nasz korespondent. Oddaję ci głos Arku.
– Dziękuję. Jest ze mną pułkownik lotnictwa, który będzie pilotował jeden z samolotów, podczas tego jakże wiekopomnego zadania. Panie pułkowniku, jakich trudności się spodziewacie?
Pilot stoi w kombinezonie bojowym, z hełmem pod pachą. W tle widać lotnisko i otwarty hangar.
– Witam. Na wstępie chciałbym pozdrowić całą rodzinę i znajomych.
– Do rzeczy – naciska Arek.
– Tak, już. Głównym problemem będzie poderwanie samolotów z ziemi. Spośród naszych maszyn połowa przechodzi przegląd, a pozostałe czekają na naprawy. W tym momencie jest dostępny jeden samolot. O, ten – wskazuje za siebie. – Ale jak wiemy, polski pilot to i na drzwiach od stodoły poleci – śmieje się rubasznie.
W tle obsługa techniczna wytacza z hangaru połyskujący w słońcu myśliwiec.
– A jakich problemów spodziewacie się w powietrzu?
– Żadnych.
– Żadnych? – upewnia się Arek.
– Nie mamy odpowiedniego wyposażenia, by przechwycić rakietę balistyczną. Ale obiecuję, że spróbuję użyć karabinka maszynowego. No i będę miał doskonały widok. – To powiedziawszy, pułkownik macha telewidzom i biegnie w kierunku samolotu.
Zegar na ekranie wskazuje już tylko osiem minut. Program wraca do studia.
– Oglądacie państwo „totalną zagładę ojczyzny”, prosto ze studia Nudzimy24 – mówi posępnym tonem prezenterka. – Mieszkańcom stolicy i obrzeży zalecamy zejście do piwnic lub poszukanie innego osłoniętego miejsca. Jeśli wybuch zastanie kogoś na ulicy, zaleca się przykucnąć, schować głowę między kolana i nakryć ją rękoma. Tych z państwa, którzy chcą na własne oczy zobaczyć wybuch, zapewniamy, że będziemy na miejscu eksplozji do końca. Niech Bóg ma nas w opiece.
Ostatnie kilka minut wypełniają patriotyczne obrazy. Jasna Góra, pola Grunwaldu, Sobieski po Wiedniem, żołnierze Westerplatte. Swoją autorską wersję Mazurka Dąbrowskiego po raz kolejny proponuje Edyta Górniak, tym razem w duecie z Popkiem. Wybija dwunasta. Wszyscy w napięciu oczekują na to, co ma nastąpić. Kamery przeszukują niebo nad stolicą. W pewnym momencie, jedna z nich zauważa smugę sunącą po niebie z zawrotną prędkością. Gdzieś wokoło bezradnie lata nasz jedyny ef-szesnasty. Rakieta leci wprost na Belweder. Jest już zaledwie kilka sekund do uderzenia. Siedziba prezydenta czeka w bezruchu na przyjęcie ciosu. Rakieta jest tuż, tuż. Wlatuje w sam środek pałacu i…
Zaskoczona reporterka przyciska słuchawkę do ucha i coś konsultuje. Cały czas jest na wizji. W tle widać obraz pałacu ze zniszczonym dachem, znad którego unosi się dym.
– Wydaje się – mówi niepewnie – że Belweder jest cały. Tak! Potwierdzam. Nie nastąpiła eksplozja. Specjaliści wojskowi próbują ustalić co się właściwie stało. Zostańcie państwo z nami!
Czerwony pasek informuje: Niewybuch w Pałacu. Przez kolejne pół godziny chaos na wizji. Zmieniają się politycy, księża oraz celebryci – wszyscy mają coś ważnego do powiedzenia. Rozmowy są okraszone zdjęciami na żywo z miejsca zdarzenia. Rosja milczy. Orgię przerywa konferencja prasowa prezydenta.
– Obywatele i obywatelki. Jak wiecie, ojczyzna po raz kolejny nasza stanęła dziś nad przepaścią. Rosjanie po jakże bolesnym dla nas ultimatum, zdecydowali się nas zaatakować. Nie mogliśmy spełnić haniebnego żądania, oddania miasta Krakowa pod władanie rosyjskiej dyktatury. Integralność terytorialna naszego kraju musi być zachowana. Miasto Królów Polskich musi pozostać w naszych rękach. Dzięki Bogu, w tym miejscu chciałbym podziękować episkopatowi oraz prałatowi za wstawiennictwo, pocisk atomowy nie wybuchł! Jednak był on w pełni funkcjonalny! Rosjanie po prostu źle połączyli kabelki. Jestem już po rozmowie z rosyjskim prezydentem. Obiecał zaprzestania kolejnych ataków i jednocześnie zgodził się, aby w zamian za Kraków przyjąć miasto Pragę. Ze smutkiem zwracam się zatem z dramatycznym ultimatum do naszych braci Czechów. Do jutra, do godziny dwunastej, oczekujemy przekazania zwierzchnictwa nad Pragą, które przekażemy Rosjanom, a ci dalej. Mamy w pełni sprawną bombę atomową i nie zawahamy się jej użyć.
„Ojczyzna uratowana. Kryzys w Czechach” – głosi odtąd czerwony pasek.
Jarosław Księżyk, z wykształcenia informatyk, z zawodu menadżer, z pasji literat i fotograf. Nie akceptuje podziału na ścisłowców i humanistów, który uważa za sztuczny. Według niego, prawdziwa siła tkwi na przecięciu tych dziedzin.
Mieszkaniec Gliwic o śląskich i warszawskich korzeniach. Zakochany w międzywojennej polskiej modernie. Może godzinami dyskutować o historii, futurologii i militariach. Miłośnik motoryzacji i sportów motorowych. Nie ma kota, ale ma żonę, która podziela jego pasje i dopinguje. Lubi ludzi niebanalnych, docenia odwagę i posiadanie własnego zdania. Używa muzyki jak narkotyku. Przy niej pisze, pracuje i odpoczywa. Uwielbia tę nietuzinkową i międzygatunkową.
Pisze prozę niedającą się zakwalifikować do jednego gatunku, na ogół nacechowaną science fiction. Uważa, że dzięki stosowaniu fantastycznego sztafażu łatwiej pokazywać naturę człowieka.
Autor kilkudziesięciu opowiadań. Część z nich ukazała się w ogólnopolskich periodykach oraz antologiach. Obecnie kończy prace nad debiutancką powieścią.