Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Sylvia Cuervo
Kartka z dziennika

Dynamit

 

Czas w marynarce dynamizuje:
dynamit rozpada się na części
a jego kieszenie niosą eteryczność.
Jestem ubrana w elementy.

 

 

 

Odurzona kartka z dziennika

 

Skok do klatki schodowej „Ostatnia przygoda z Benzydaminą” Oderwane niepamięcią.

 

 

Fragmenty

 

Wypowiedź jeżdżącego krzesła na temat swojego stanu zdrowotnego.

– jestem popsuty – sarkastyczny śmiech ekscentrycznego zeszytu rozchodzi się po korytarzu papier

– nic dziwnego skoro jesteś niepełnosprawny

– oznajmiam czekając na jego następczą reakcję.

– jestem mechanikiem                                                                                                                – no to weź się napraw

 

 

Kochana Julko,

nie byłam zaszokowana nieświadomością mojego wózka. Czy powinnam była? Poczęstuj się popcornem, bo oto nadchodzą ostatnie jego słowa – lubię tylko w samotności.

Pozdrawiam

Twoja Sylvia (rybka)

 

 

Nosi mnie Niepełnosprawność

 

Brak kontekstu z powodu niepamięci.                                                                                – poszukaj o benzydaminie, wpisując w internecie hasło midabsurdalna – powiedziała kołdra w formie wielkiego „Stich”

 

„Nie znaleziono żadnych wyników wyszukiwania dla hasła midabsurdalna”

 

Kochana Julko,

wujek Google ma inwalidzką wiedzę. W załączniku znaczenie słowa „midabsurdalna”

Pozdrawiam

(nie) erudytka

 

 

 

Neologizmy

 

 

Midabsurdalna

 

Absurdalne sytuacje, spostrzeżenia, sugestie […] podczas tripu. Pochodzenie od słów „absurd” i „middle” Dlaczego middle? Powód absurdu/absurdów – odurzenie substancją psychoaktywną, to także mocno ograniczony/ograniczone czasowo nonsens(y).

 

W tym przypadku benzydaminą

 

Zakrzywiony świat roztworu dopochwowego przeniknął do uzębienia mojego brata.

– to kiedy płyniesz na tym rejsie? – zapytałam zaciekawiona nową informacją.

-już byłem.

Czy on zapomniał, że ułamek minuty temu pochwalił się najnowszą nowiną? – powiedziałam do własnej osoby. Pod koniec rozmyślań znienacka usłyszałam :

-Sylvio, dzwoń do mnie, kiedy chcesz.

 

Możesz na mnie (nie) liczyć

 

Benzydaminowy zwierzak mówi o swojej potrzebie.

– podasz mleko? – biaława kartka popatrzyła na swoje ciało „jestem w odcieniu gryzońskiego płynu”

– przecież jesteś wytworem odurzonej

wyobraźni – warknęłam zaplątana w psychice chomika.

– i co z tego? – pauza|dyskusja|pauza

– poczęstuję cię mlekiem, jeśli pójdziesz ze mną do kuchni i z powrotem „logiczna ja” Czasowo miałam  kilkusekundowe wyobrażenie rozlanego napoju po kołdrze mish-mash.

 

[zegar tyka w minutach]

 

Zniecierpliwione echo rozeszło się po ścianach zeszytu „trzymasz mnie w napięciu”

-panie, trzeba było czekać z książką w rękach. Wysyłam zakończenie na kartonie mleka.

Odpowiedź : byłam w kuchni sama.

 

Pozdrawiam

 

 

Ta bardzo logiczna

 

Na niebieskiej pościeli jest stado myszek „nie będzie niebiańskiego snu”

– nie położę się na materacu – piszę do przyjaciółki – wyobraź sobie te pazurki chodzące po tobie albo jeszcze te potencjalnie przerośnięte siekacze. Jeszcze by coś mnie ugryzło.

 

Messenger Sylvia & Neo (gdzie twoje ego z lego?)

 

One chodzą, czasem jedzą i jeszcze urodziły myszeczki.

 

Śmieję się XDDDD

 

Liczba zwierząt. Trzydzieści dorosłych myszek, kilkanaście maluszków oraz nieruchome miniaturki dzikich zwierząt : wyglądały realistycznie, mimo że było jasno, nie trzeba było skupić wzroku, a nie jak u :

 

Pana Szympansa

 

Tamtego dnia mój plecak ukształtował umiejętność zmiany wyglądu. Cierpiąc przy okazji na rozdwojenie jaźni. Hipotetyczna myśl „będę teraz mędrcem w formie goryla”

– czemu nie odwrócisz się do mnie na wprost?

– wstydzę się – gulgotał smutnawo szympans, niepewnie dodając – potrącono mnie jako dziecko, kiedy wracałem na rowerze do domu.

– też jestem po wypadku – powiedziałam powoli ściszonym głosem – jeżdżę na wózku „czego może się krępować małpa?”

[cisza]

– mam zamputowane nogi – miała rację.

 

Małpa opowiedziała mi wiele o sobie bądź komuś innemu w mojej obecności.

– dzień dobry, ja specjalnie dzisiaj na trip – powiedział szympans do lekarki zza okna. Niestety mówił ściszonym głosem, na domiar złego

 

Moja pamięć była mocno zachwiana

– Julko Ty tutaj? – spytałam, chodząc kulawo

po pamięci „może faktycznie była w Lu?”

– przecież tak – powiedziała nieco rozbawiona sytuacją. – Mogę dotknąć to zielone światło pode mną?

– ale jak to możliwe? Nic nie brałaś – zaakcentowałam obu z nas „a może?”

– nic a nic – nie czekając na odpowiedź, uklęknęła i przycisnęła rękę o dyskotekową część podłogi. Stanęła podskokiem i pobiegła w moją stronę.

– Julko, ty teraz jesteś ninją – „to nie ty”, nie nadążając z dezorientacją, stałam wciąż  osłupiona, a mówiono mi w szkole: uciekaj albo walcz. Ninja rozprysnął się w powietrzu.

 

A może to był bandzior?

 

Trzymałam palcami screenową fotografię obrazu „uśmiechnięty księżyc”.

– niech stanie się magia. Czary mary.

Abrakadabra.

 

Do uśmiechniętego księżyca,

zmień się w grę zdjęciową. Pamiętasz? Była w stylu starych gier komputerowych z lat osiemdziesiątych. Czy wiesz jak nią być?

 

pozdrawiam

pseudo zakochana w grach

PS Opowiedz mi chociaż na czym ona polegała (zapomniałam). Czy jest gdzieś w terenie tego świata? Możliwe, że to tamten złodziej ze śródmieścia zwinął grę….

 

Konfabulujesz?

 

„Zaraz, zaraz, ale tak właściwie kto jest tu prawdziwy?” Mierzę wzrokiem w wiele istot ludzkich – i nie mam za grosz pamięci w głowie.

– ta dziewczyna jest dzisiejszego dnia taka jakaś znajoma i jeszcze ten jej chłopak ziom – mówię sama do siebie, kalkulując w echo. W myślach surfuję: czy to w restauracji uzgadnialiśmy naszą wspólną wycieczkę w zakamarkach roztworu dopochwowego?

 

  • spiknięcie
  • pstryknięcie
  • tripnięcie
  • zniknięcie (zostałam tylko ja – mam wyhodowany talent do odurzyńskich pomyłek?).

 

(Prawie) pytanie retoryczne

 

Przystanęłam na końcu krańca ściany i popatrzyłam w stronę obrazu. Czekałam na pobudkę przeciwsłonecznych okularów :  naprzemienne przekształcenia raz w jedne, raz w drugie cętki. Przyznam, że kiedy spacerujesz ramię w ramię z benzydaminą, należy chronić się od nadmiernego światła „nie traćmy jej blasku”

– halo nie tym razem – powiedziała kobieta ze zdjęcioobrazu – nadmienię ci w kolorze wiele współczesnych sztuk. Nie rozpoznasz ani jednej z nich „rozkochiwana Sylvia w czasoprzestrzeń”

– nie znam tych płynnie zmieniających się ilustracji i tym podobnych – stwierdzam do kobiety – aczkolwiek może to tylko moje wrażenie braku punktu odniesienia.

 

Nagląco i znienacka wyłonił się przed komodą pewien dziadziuch.

– to pan Olaf sławna postać. Czy chciałabyś mieć z nim zdjęcie wraz podpisem? – zapytała modelka pewna swoich słów. Dezorientacja wzięła górą i zniekształciła Sylviowate rysy twarzy na ciekawość.

– a czy ono będzie istniało po benzydaminie?

– oczywiście, że tak to będzie wieczne –

oznajmiła kobieta. Przestraszona Olafem odeszłam do tak zwanego wtedy

 

Pomieszczenia „miara”

 

W garderobie, tuż obok łazienki panoszą się robotnicy.

– to nie twoja toaleta.

– jak to nie moja? – ignorując ich spostrzeżenie, weszłam do pomieszczenia, wywąchując, że jest spowite inną miarką powietrza, „czemu to takie zmienione?” zdezorientowana powróciłam do miejsca, w którym byłam. Przemądrzali panowie zademonstrowali mi nowe zasady panujące w moim mieszkaniu.

– jeśli przesuniesz drzwi do końca, to będziesz w naszej łazience, a jak tylko do siedemdziesięciu pięciu procentach, to we własnym królestwie.

 

Połknęłam wskazówki herbatką. Ale co krok byłam nie w tej toalecie, której poszukiwałam. Nadmienię, że testowałam pójść w stronę prysznica, zmysłem dotyku : ściana naprzemiennie

 

„Jest i nie ma”

 

Jestem bez klucznikiem we własnej kuchni : sfera się zmienia, mimo że nie planowałam transformacji indywiduum. Moja odrębność wykonała zwrot w kierunku sweterkowatego kubka. Uznałam przed sobą : jesteś lekko zmieniony.

– ale czemu jest w tobie woda? – powiedziałam do przedmiotu, nie oczekując odpowiedzi. Niema cisza i mój wskazujący palec tknięty przez wścibstwo już bulgotał zimną wodą „trochę mi się rozlałeś”

 

Zapalam światło by wyczyścić blat do domowych obiadków. Moje zaskoczenie: nie było śladu po lodowatym płynie.

 

To Zakrawało o Rose Red

 

Krawcowaty niemowlak zmienia scenerię :

– abrakadabra moje legowisko

Pies księżyca włączyło na korytarzu białawe światło. Teraz byłam w niemowlęcym pokoju a przede mną stało lustro. Dałam po hamulcach przed zwierciadłem. Jego szkło miało w sobie szarawą falującą otchłań jakby z innego wymiaru.

– chcesz pograć w naszą grę? – powiedziała niepamięć ubioru.

– o tak – oznajmiłam, patrząc na niego pi razy drzwi „czemu tak mnie straszysz niczym?” Pobiegnę jednak do

 

Game over

 

– pośmigasz się ze mną? – powiedziało do mnie białawe krzesło udekorowane myślami wielkościowymi : jestem lepszym sprinterem niż ty, moja droga […]

– przecież siedzisz w bezruchu – odparłam nieco zaskoczona „chyba go nie krzywdzę, mówiąc mu, że istnieje w porażeniu”

– chcesz się przekonać?

– nie – odpowiedziałam, uciekając impetem z

pokoju. Tamtego dnia niemal wszystkie przedmioty inaczej się prezentowały. Coś jakby w nich oddychało. Czyżby benzydaminą?

 

Jak nie z liczone omamy słuchowe 

 

  • nie czyli Boga kip, dlaczego ją obgadujecie?
  • Paulina nie kłam gdzie tu faceci?
  • bez recepty nie będzie Pani miała leków. może napiszę receptę na serwetce?
  • chłopaki walić je.
  • mamy mało SMS i mało limitów […]
  • dajcie włosy.
  • jesteśmy supernową […]
  • to musisz zakończyć.
  • Laleczko […] wiem tyle, że to był błyskotliwy żart sytuacyjny.
  • Reklama na komórki to znaczy roślina.
  • lubię Tarzana. Ja też lubię Tarzana. Również, go lubię

 

Masowe postępowania przeciwko benzydaminy :

 

  • uszkodził nam wzrok
  • mieliśmy lęki
  • ładziły nam po skórze robaki
  • mieliśmy okropne skutki uboczne
  • pogłębił nam bezsenność
  • mieliśmy ostrą niewydolność nerki

 

Umorzenie postępowania. Uzasadnienie : kto połkną kogo? No właśnie […] strzeżcie się zakamarków płynu dopochwowego.

 

 

 

 

Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

 

 

Sylvia Cuervo, 29 lat, Lublin.

PODZIEL SIĘ

Do góry