DSC_0015

Tamara Hebes
[***]

Kiedyś spojrzałem na nią i coś się we mnie uruchomiło. Jakiś strumień skojarzeń zaczął przelewać się przez świadomość, a wtedy ona pokazała mi siebie w całości, odsłoniła to, czego zwykle nie ma potrzeby oglądać. Zmysł wzroku wszedł w symbiotyczną współpracę z intelektem i wyobraźnią. Z wolna ruszył mechanizm przewartościowania czegoś zwykłego w coś fascynujące, nowe i jakby inne. Ale przecież nie było tam żadnej inności, było tylko głębsze spojrzenie, bardziej przenikliwe i próbujące dotrzeć do rdzenia.

Ona. Rodzaj żeński. Kobieta. A bycie kobietą zobowiązuje, trzeba umieć nią być, nosić tę kobiecość na sobie i w sobie, zawsze i wszędzie, bo kobiecość nie jest chorobą, która przynosi poczucie wstydu. Kobieta to duma. Kształt. Forma wielokrotnie złożona.

Patrząc na nią, wyraźnie widziałem krągłość. Jak pierś, proporcjonalną i subtelną. Przecież to te łagodne kształty decydują o delikatności, są gwarantem bezpieczeństwa, że dotykanie jej białego ciała nie przyniosą żadnych przykrych konsekwencji. Jej łukowate kontury tak uwodzicielsko magnetyzują, oczekują dotyku, swoistych pieszczot i jeżeli ten dotyk palców okaże się dyskretny, ona odwzajemni się tym samym, a nawet spotęguje wrażenia wirujące na opuszkach. Czyż nie tak zachowuje się prawdziwa kobieta? Mój wzrok coraz bardziej synchronizował się z wyobraźnią, a ta pozwalała na odkrywanie zupełnie nowych obszarów skojarzeń. Patrzyłem, a potem delikatnie wziąłem ją w rękę i przybliżyłem do oczu. Jej biała materia dawała przyjemny chłód. Ozdobiona kwiatowymi ornamentami w pastelowych barwach jawiła się jakby w kostiumie, który przecież niczego nie ujmował z jej nagości, a jednocześnie ubierał i zasłaniał to, co zasłonięte być powinno. A może ta kwiatowa kreacja była tatuażem? Te kwiaty równie dobrze mogły być swoistą biżuterią. I przez moment nią były, by znów móc kojarzyć się ze strojem i z tatuażem. Nie wiedziałem co o tym myśleć, więc z jeszcze większą siłą przyglądałem się kwiatom i dopiero po chwili przekonałem się, że wszystkie trzy porównania są właściwe. Potem spojrzałem na nią pod światło padające przez okno. Słoneczne promienie przenikały przez jej cienką porcelanową skórę. Przejechałem palcem po jej powierzchni. Palec odczuwał prawie idealną gładź i ta gładka skóra, choć specyficznie chłodna,  jeszcze bardziej podkreślała cechy kobiecości. Dziwiłem się, że do tej pory takie detale uchodziły mojej uwadze. Przecież tyle już razy trzymałem ją w rękach, a jednak wrażenia gładkości i porcelanowego chłodu nie zatrzymywały moich ruchów, żeby choć na moment poświęcić jej więcej uwagi. Kwiatowe wzory też nie potrafiły zainteresować; namalowane kwiatki były tylko namalowanymi kwiatkami. Tak, byłem prawie ślepcem i trzeba było takiej właśnie chwili, żeby odzyskać jasność spojrzenia i czucie w palcach dłoni. Dotarło do mnie, że mieć oczy, zdrowe oczy, wcale nie oznacza widzieć. Wszystkie zmysły potrzebują jeszcze wsparcia wrażliwości i dopiero wtedy odbiór świata staje się pełniejszy, jakby bardziej prawdziwy. Do tej pory nie dopuszczałem do siebie myśli, że stać mnie na taką wrażliwość i refleksję. Obracałem ją w dłoni i starałem się dostrzec jak najwięcej elementów, które tak łatwo uchodziły mojej uwadze. Wzrok zatrzymał się na jej uszku. Kształtem przypominało ludzkie. I aż chciałoby się szeptać do niego słowa magiczne, uwodzicielskie, pięknie brzmiące, które potrafią działać, dokonywać niemożliwego. Ale jej ucho rządzi się innymi prawami. Nie słucha. Przyjmuje na siebie tylko delikatność dotyku.

Teraz stoi przede mną. Jest pełna przyjemnego ciepła i skondensowanej wilgoci – tak jak potrafi być prawdziwa kobieta – więc podnoszę ją za to uszko (nie ma tu żadnej przemocy), przykładam do ust i upijam mały łyk jasnego naparu. Synchronizuję i ogrzewam symbiozę porcelanowej delikatności z ludzką wrażliwością.

 

 

Tamara Hebes (ur. w 1967 r.) to pseudonim, którym od lat podpisuje się w publikacjach prasowych i książkowych absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Poza pracą zawodową w branży elektronicznej zajmuje się twórczością poetycką i satyryczną, a od czasu do czasu także pisaniem recenzji literackich. Autor pięciu tomików poetyckich: ekstra nocne (1998), Ja oniryczne (2005), Muchoraj (2007), Błąd paralaksy (2015) i Tak myśli-cielsko (2017). Ma na swoim koncie liczne publikacje w pismach o zasięgu lokalnym i ogólnopolskim, a także w wielu antologiach i almanachach. Kilka tekstów Tamary Hebes doczekało się tłumaczenia na język czeski. Lubi spacerować po świecie surrealizmu w towarzystwie dobrej muzyki. Mieszka w Świdnicy na Dolnym Śląsku.

PODZIEL SIĘ

Do góry