Nauczyciel
.
wyszedłem z samochodu
zdążyć na obiad przed korepetycjami
owad na kostce
powolny ruch
ja w stronę swojego
on swojego życia
napięcie między mężem i żoną
nie odebrałeś paczki
nie przełączyłeś na tryb letni
szedł w kierunku ogródka
być może w morderczej podróży
spadł na kamień
w czasie styczniowego ocieplenia
osłabiony przez niską temperaturę
ratował się przed śmiercią
lekcja
I have a pain in my finger
w tym zdaniu ból jest policzalny
minimalne wzniesienie
zbyt duża przeszkoda
koniec zajęć
kąpanie dzieci
noc
umarł na zmrożonej trawie
w deszczu i ciemności
upierając się że obejrzę film do końca
historia mafijna w powojennej Ameryce
straciłem przytomność na wersalce
.
.
.
Kilka kilometrów stąd
.
o jego śmierci
dowiedziałem się w poniedziałek rano
telefon
Paweł się powiesił
zaskoczenie
dochodowy interes
murowany basen przy domu
jeśli zrobił to wczesną nocą
mogłem myć podłogi
częsty zwyczaj
w niedzielę po uśpieniu dzieci
jeśli później
być może uparcie szukałem
interesującego serialu
w płatnych aplikacjach
Kavin Spacey i zakłamanie Białego Domu
niezły
ale nie lubię politycznych
potwory w tajemniczej wiosce
z której nie można uciec
w miarę
ale kilka takich widziałem
wschodnioeuropejskie
do obejrzenia w weekend
silna postać kobieca
a niech tam
z kategorii wciągające i nagradzane
wybieram potwory
.
.
.
Nauka prostoty słów
.
nauczyciele w nazwie z końcówką icy
niezachwiani stoicy
mądrzy ławnicy
perfidni cynicy
uczą jak doprowadzić głos
do barwy krańcowej czyli niemożliwej
ona dobrze wie co robi
pieniądze nie śmierdzą
ty go nie broń
Zośka do niczego nie zmusza
sam jest gnój
wiecznie chybione próby
nawet najgłębsza czerń
czerpie z wieloramiennej palety pigmentów
a każde ramię bliskie drugiemu
podobno w słowie skurwysyn
odnaleziono cząstkę czułości
używaną w odcieniach zaognionych policzków
dobieram słowa ostre i jednoznaczne
chodzę po dzikim ogrodzie
słucham ptaków
w rozkładającej się myszy
ślady ścieżek i radość po zdobyciu pokarmu
w krwiożerczych szczękach robactwa
pochwała czegoś co trudno nazwać
nazywam po imieniu
językiem szorstkim
zbudowanym na twardym gruncie
jak dom którego mieszkańcy
powtarzają tekturowymi ustami
nic
wszystko
nic
wszystko
ze skali dźwięku znikają wartości pośrednie
bez półtonowych przebarwień
nieswoistych uszkodzeń
skóry krwistej a zatem wieloznacznej
stopniowo zamieniam mowę w watę
lecz nawet ją porywa wielobarwny wiatr
zaraża przenoszonym drogą kropelkową śmiechem
i znika w oddali
.
.
.
Ojciec
.
zszedłeś z deptaka
w zarośla za ławkami
dzieci w helikopterach na monety
kolejki do lodziarni
miejsce gdzie przekroczyłeś granicę
wracam do pracy
za więcej niż średnią krajową
ostatni dzień
na przegląd techniczny samochodu
i znowu
drzwi do odcinka cieni
między rzędami restauracji
proszę o wstęp
aż otworzy się przede mną
nic
jak coś
trzy litery
skrzydła spółgłosek i korpus samogłoski
staw i księżyc
motyla i ćma
które nigdy się nie spotkają
.
.
.
Wariatka wykupiła pół ogrodniczego
.
zabierze ze sobą brudnopis
przepis na syrop i ciasto z kruszonką
wszystkie sprawy w których miała rację
dzieci na złych warunkach
wzięły dodatkowy kredyt
karton po mleku
kubeł tworzyw sztucznych
syntetyczna powłoka od wewnątrz
zdjęcie męża
kochała
czeka na spotkanie
zaniedbany ogród
kwiaty niech sobie żyją
ale jeszcze przy nich chodzić
chyba że z nudów
ile poezji można czytać
szukać wartościowych pozycji
w spisie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
przyciąć hortensje
odrobaczyć wierzbę
od tygodnia
szaleńczo
doły na głębokość i średnicę wiadra
słońce
ciepły deszcz
.
.
.
.
Michał Kaczmarek, ur. w 1986 w Głogowie. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego. Publikował w pismach i na portalach, m. in.: „Afront”, „artPAPIER”, „eleWator”, „Epea”, „Format Literacki”, „Kalejdoskop”, „Migotania”, „Ósmy Arkusz Odry”, „Pole”, „Pro Libris”, „Protokół Kulturalny”, „Suburbia”, „Śląsk”, „Tlen Literacki”, „Wytrych” oraz w języku angielskim: „Versopolis” i „Highland Park Poetry” . Laureat konkursów poetyckich.