Marylin
.
emerytowana Marylin dopija kawę
w popielniczce gasi kolejnego papierosa
na ustniku i filiżance czerwony ślad szminki
siwe włosy spięte w kok na plecach dekolt
przesadzonych rozmiarów piersi
cień pod oczami kryje lata siedemdziesiąte
nadal jest piękna w tej swojej czerwieni
i piosence
.
.
.
***(Mała)
.
Ona już tam
gdzie przy drodze sad
i ruskie pierogi
soczewica i barszcz
pajączek ją głaszcze
ptak się zrywa
nie śpiewa już nikt
że za długie dni
że za daleko
za górą i rzeką
choć trochę ich dzieli
ona tam w mroku
w błękicie i różu
w fiolecie i brązie
w każdym kolorze
zielone spodnie
i trawa zielona
pachnąca i mokra
ona tam czeka
nie odchodzi od okna
.
.
.
***(bez trybu natychmiastowego)
.
między faktami a głosem serca
trochę więcej czasu na rozmowę telefoniczną
rezerwację biletów na koncert
później łóżko ciasne
mieliśmy okazję poznać i zrozumieć
że nie ma tego złego co by
było gdyby było złe
w naszym interesie i publicznym
w obronie tradycyjnej rodziny w której dziecko utwardza się na
moher twardszy niż beton
dobrze że ja nie jestem w stanie idealnym
.
.
.
***(gra)
.
rewolucja zdechła, spaliła w progach
gramy w piłkę na polu minowym
terroryści miłości, my w bramce
przy samej siatce, liczymy na cud
cudzym kosztem, w cudzym domu
na czystym prześcieradle i puchu
brudzimy się sokami i czekamy na noc
telefony dzwonią o szyby, o ściany
o próchniejące w progu drzwi do lasu
o puste pudła na śmietniku i dach
jest i deszcz, po południu zawitał
mija spokojnie, bezpiecznie można
obejrzeć tęczę nie wstając z fotela
tylko na chwilę przymykając oczy
.
.
.
Mówię
.
mówię ci o miłości, między reklamami,
między innymi a nami już rzadziej,
między faktami a głosem z podwórka,
w drewnianej chacie, na drzewie,
w skrzypiącej skrzyni i huśtawce,
między kojcem a orzechem.
ma na sobie białe kropki pasty na ospę.
zlizuje z psiego nosa kurz i afty.
psy szczekają pod oknem, inaczej kochają.
wszystko ma lekkość wiatru.
słowa rozkładają się na trawie.
trawa chce więcej bytu.
.
.
.
Jeremiasz
.
Na krótko wyszedł ze skorupy
ma jeszcze brud za paznokciami
w oczach piach
dzika oślica w swej namiętności
chwyta powietrze ubogich
Jeremiasz i ja w pustym pokoju
oślica i świątek przy ścianie
ten co późno wyszedł na świat
na ślepego jeszcze kapie łaska
uwiódł mnie swoją miłością
.
.
.
Nie ma różu między nami
.
nie ma błękitu
ściana stara i odrapana
droga jest za wąska
choć i tak się mijamy
nie ma talerzy które czekają
nie ma wódki i sałatki
został sam kwas
brudna popielniczka
nie pierwszy raz
jest pusto i obco
woda w rurach gra
oprócz krzeseł i słoików
niczego między nami nie ma
.
.
.
.
Robert Skrzypek, (ur. 1977) – debiutował w undergroundowym wydaniu tomiku Wejdź we mnie (2000). Potem zniknął na parę lat. Podróżował po ciemnych celach człowieczeństwa. Wrócił kilka lat temu, publikując w „Obszarach przepisanych”, „Poeci.pl” czy „Wytrychu”. W kwietniu 2019 roku ukazał się jego „drugi” debiut Brudne wiersze, nakładem wydawnictwa Liberum Verbum. Oprócz tego, że pisze wiersze, śpiewa teksty innych poetów, jak i swoje, akompaniując sobie na gitarze. Mieszka i tworzy w uroczej wsi Wisówka, koło Rawy Maz.