Cezary Domarus Trax

Trax

//

Każdy oczywiście pomyśli, że Domarus napisał książkę o koronawirusie, a kiedy zobaczy jeszcze „prokuratora z modnym embrionem w klapie”, to będzie przekonany, że ma przed sobą najbardziej doraźną pozycję roku 2020. Tymczasem wiersze te powstały w latach 2015-2019 i choćby ze względu na to, że zaczęły się „sprawdzać”, powinniśmy traktować je na szczególnych prawach: Apokalipsy, której zapis na kamerach przemysłowych obejrzy sobie sztuczna inteligencja, Dezyderatów, które w opuszczonym kościele w Baltimore znajdą drożdże i paprocie.

Rafał Wawrzyńczyk

Nie wiem dlaczego i jak Cezary Domarus to robił, ale od dawna wyprzedzał świat. Tę książkę osadził na samym jego początku, ale dotarł nią, a jakże, do przyszłości. Naszej przyszłości. A nam zostaje usłyszeć jej brzmienie. Trax

Jacek Bierut

Każda strofa najnowszego tomiku Cezarego Domarusa jest jak wzniesienie do zdobycia, a wspinaczka odbywa się tu szlakiem żałobnej szarfy, rozwijanej przez bohatera tej mistrzowsko kodowanej dystopii. Paradoksalnie jednak, im wyżej jesteśmy, tym bardziej zawężają się widoki: z perspektywy kosmicznej przechodzimy w globalną, lokalną, a wreszcie – w prywatną. Wtedy dzieją się rzeczy potężne i kruche.

Z jakiej rzeczywistości zagaduje do nas ten głos, sceptyczny wobec mechaniki dziejów rozumianej jako ciąg procesów zachodzących między rewolucjami? Dlaczego „przyszłość jest wdową”, a „niewiedzy ostateczny brak” nie brzmi wcale jak entuzjastyczne, radosne „mamy to!”? I kim w tej postapokaliptycznej układance jesteśmy my, czytelnicy Trax?

Grzegorz Hetman

Na początku jest słowo. Nic nie znaczy. Potem przychodzi gatunek biologiczny. Przede wszystkim pragnie znaczyć. Kiedy gatunek nadaje znaczenie słowu − słowo znika. A gatunek przepada w znaczeniu, którego nie chciało słowo.

Książka jest krótka, trochę jak streszczenie.

/

/

/

/

Do góry