PATRZĄC NA MORZE
poznać pozornie twarz za zmarszczkami
pozornie zamieszkać na tej twarzy przywidzeń
pozornie w tym mieście – w cieniu plomb i koron
odleżeć kamień – dotknąć kamień – zamknąć
w tym świetle – na latarni z wędrującą gwiazdą
na wysepkach pierza na postoju w krtani
poznać pokłady ropy emisje dwutlenków
dryfujący plastik nad fałdami ciśnienia
pod palcami warg w gnieździe piskląt
rozpuszczone włosy zarzucone sieci
poznać pozornie brzeg odłamek cieśninę
kuć lód rzęsą wydobywać łuski – zrywać
być w czarnej górze jeszcze bez projektu
poznać pozornie smak strach – obojętnie
poznać pozornie – opłynąć – odsłonić
bladą żyłę fali w zatrzasku powietrza
nie zasnąć w przeczuciu na okręcie pięści
nie rzucać kotwicy na pozorny próg
SURREALIŚCI POSZLI SPAĆ
ponieważ noc jest biała a dzień jeszcze surowy
ponieważ świat nie jest taki ponieważ tak się zdaje
ponieważ ziemia w słońcu a wiatr w garści ma ogień
ponieważ kolor się rozwodnił a woda – a woda bywa czarna
ponieważ sklep z kryształami ukrywał zagubioną muszkę
ponieważ świt dzwonił w okno a drapała klamka
ponieważ wszyscy chcą po równo tylko nikt nie powie
ponieważ każdy na coś czekał ponieważ wiesz co to znaczy
ponieważ siedzieć jest lepiej – ponieważ kiedyś nadejdzie
ponieważ trzeba iść bez przerwy ponieważ nikt ci nie każe
ponieważ szarość jest cenna i jest jej wszystko jedno
ponieważ trzyma się mocno jakby sen nie mijał
ponieważ ziemia jest wolna a nogi wciąż nienasycone
ponieważ stąd – dotąd jest bliżej a dojść tam nie możesz
ponieważ lepiej wierzyć bo prawda znajduje się za rogiem
ponieważ niesie cię na plecach niczym plaster słowa
ponieważ brać grudy na plecy ponieważ nie podcinać grud
ponieważ mamy siebie ponieważ wszystko już było
A TERAZ
a teraz jesteś w pustym pokoju
a teraz
jesteś na progu
zębem trzonowym wiatru
a teraz
jesteś bez słów z językiem w klatce
jak pająk wspinasz się
rdzawym kosmykiem
chrząstką
a teraz pająk wspina się
w blask rdzy która otacza usta
a teraz
schodząc
nie wychodzi
a teraz huśta się
nitka
JAK DOBRZE
kiedy pisze się do ciebie
trzeba mieć twardą rękę
jak się ma miękkie serce
trzeba pompować sprawnie oponę
dwukołowca by leciał taak długo
ponad tym szarym i długim
w przypisach
na tabliczce słodkiej
białej
w nawiązaniu
do znanego angielskiego
poety
jak dobrze kiedy jesteś
i robisz to bez znudzenia
tak jakbyś pierwszy raz
miał gorączkę
NAJLEPIEJ JAK MOŻNA
mów byleby nie stracić siły
serwuj przytaczaj wiąż by nie było resztek
rób dania wybitnie przepalone
gęste od przypraw z zapałem do wielości
syć się przewlekłe
tylko na miłość nie doradzaj mi
w sprawach przeszłych
o których nie śnił
żaden z filozofów a mnich
modlił się w wolnym czasie
NA ŁODZI
bunt się wypalił
stal
sączy noc
nie wiosłuję na siłę
ziewasz
na plażę
nie obiecuję niczego
na końcu w nawiasie
jest przecież twoja
przestrzeń ( nie bronię cię za to
kocie)
i nie woła mnie żadna broń
gdy sama nią jestem
a swąd i dym
rozpuszcza się we włosach
gdy cierpka myśl
zatrzymana na klamce
nie zapada
– zrywając się jednak
znów będziesz rozkazywać
– choć za daleko jestem by usłyszeć
a bunt się znów tłoczy
może przyspiesz?
Agata Litwin – urodziła się w 1976 roku w Przemyślu. Autorka trzech książek poetyckich.