DSC_0068

Barbara Elmanowska
Wiersze

pasaże

czasami wydaje mi się, że Księżyc wynaleźli ludzie,
a na Ziemi istnieje jedynie w postaci hologramu, regularnie
opłacany przez Stany lub Rosję, co w końcu i tak się zwróci.
kratery zazębiają się jak olimpijskie koła, ptaki wznoszą,
krawędzie dzielą światy, pierwsza kobieta staje się
ostatnia.

gdzie nie ma ludzi, nie ma, tam nie buduje się języka
nagości. mówi się – zostań. udaje się – nie rozumiem.
myśli się – przestań myśleć. i przechodzi do następnego
anonsu, a sieć pomiędzy gęstnieje, by przerwać pragnienie
podobieństwa.

czasami słychać inne strony świata. tam też nie ma niczego
poza nami. można by się przywitać na wiele sposobów. najtrudniej,
gdy nie ma tego, co w nas już jest. zabezpieczamy więc fragmenty
wspomnień, chcąc przeżywać je w innych czasach, kolejnymi
sercami.

 

tribute to your skin

zanosić pragnienie ciebie do domu, to naprawdę nic
nie waży. trzeba zamknąć drzwi, opuścić rolety, wyłączyć
domofon, ochronić myśli przed świadkami
Jehowy i innymi włamywaczami.
później wystarczy zaledwie mały
supełek, by zacząć nawlekać twoją odzież, może
kilka słów – czuwanie nad finezją to obowiązek
reżyserski, by dotrzeć do skóry i zacząć podszywać się
pod ciebie, skoro już na wstępie obiecałyśmy sobie
zaborczość. targane, balansujemy z wprawą linoskoczków.
oddechy to kolejne rewolucyjne zrywy na mapie
przewidzianej strategii. niczego tak szybko się nie nauczyłam,
jak twojej skóry, lecz czy mogłabym się nią najeść,
jak te biedne rybki w sanatoriach dla bogaczy?
chciałabym, abyś czasem mnie dotknęła
w obcym języku, żebym miała szansę
nie zrozumieć wszystkiego, byśmy mogły ostatecznie
porozumiewać się wyłącznie przez partytury, w rytmie
zszywania wrażeń, wykańczanych aktualnym kolorem.

even Paul Bowles’s wife

była lesbijką. wiem, że nie lubisz tego słowa,
w każdym razie wszędzie natrafiam na kobiety
kochające kobiety. a Bowles… polubiłabyś go. podróżnik
w dawnym stylu, płodzący długie eseje zamiast
tysiąca fotek i głupawych programów. gdybyś była w Polsce,
dodałabym, że można go kupić w Biedronce za niecałe
10 zł! czytałam już w drodze do kasy. i ta okładka.
streszczam Ci ją: front jakby udawał logo National Geographic,
urokliwy i znaczący grzbiet z rozwiewanym przez wiatr
pustym pismem. czy przecinałaś linię jego wędrówek?
A Jane… trochę namiętnych romansów… bla bla bla… i tu
cytuję dla Ciebie: „monogamicznie związana z Marokanką
o imieniu Cherifa, którą Bowles podejrzewał o to, że jest
czarownicą i trucicielką”. myślę, że mogła być
podobna do Ciebie.

 

***

chyba od dzieciństwa zataczałam te koła
wokół własnej osi, poświęcając ostrość i kształty.
pamiętam swoją pierwszą nagość w kącie,
spocone latarki, nadchodzące głosy, by przerwać,
odciąć skórę, zanim przedwcześnie się rozedrze.

ile w następnych latach zawrze w sobie ta skóra
dotyków i blizn? czy kartoteka odcisków
będzie rosła, jak małe miasto próbuje przeskoczyć
rzekę? czy znajdzie kompromis między niespełnieniem
a zamarciem?

sięgam do tej rany i nie znajduję żadnego pierwszego
krzyku. jedynie barowe głosy-zbiedzy
zza drzwi i luster. mała, pragnąca dziewczynka
macha do mnie, kusi umieraniem, chowa się i zapomina
o jednej nodze za fotelem bujanym.

 

***

wciąż chcę zdejmować mokre włosy z okładki
Jacka Bieruta. mam dużo takich, własnych,
w odpływie i na ścianach wanny, więc wciąż się mylę i martwię,
że zbrudziłam mu okładkę, a przecież to taki miły i ciepły
facet, w sensie – nie zasłużył.

mylę się często, bo noszę Bieruta w torebce zamiast
lusterka. od kursu szybkiego czytania czytam
coraz wolniej, więc wchodzę w książkę metodą
budowania poważnego związku.

by zmyłki uniknąć, odwracam czasem, ale wtedy widzę od razu te lasy
pełne sterczących kurew w makijażu, malowanym jakby w czasie
szorowania plecami po wilgotnym mchu. chcę wówczas myśleć,
że pieniądz nie śmierdzi, a wciąż obsesyjnie powraca,
że to włosy nie śmierdzą, zwłaszcza mokre włosy, nie śmierdzą.

 

 

Fot. Alan Weiss

 

 

 

Barbara Elmanowska – ur. 1981 roku, poetka, doktor nauk humanistycznych. Debiutowała w 2006 roku esejem Zawsze fragment, którym zajęła I miejsce w ogólnopolskim konkursie „Literackie Talenty 2006” w Świdnicy. Autorka tomików poetyckich: Tę drogerię mam po drodze (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Wrocław 2009), którego wydanie było nagrodą w konkursie na książkowy debiut poetycki oraz Próby generalne (Mamiko, Nowa Ruda 2014). W 2016 roku wydała książkę Czarny pegaz, pierwszy powojenny przewodnik szlakiem artystów pochowanych w Świdnicy. Laureatka indywidualnej nagrody za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej przyznawanej przez Prezydenta Miasta Świdnicy.

PODZIEL SIĘ

Do góry