Siła (nie)woli
.
Kiedyś zasiadłam upalona.
Wiersze mnożyły się jak króliki,
proza nie chciała stygnąć.
A ja mam we krwi napięcie
utkane z nadziei i lęku.
Że przychodzić może
tylko w bólach.
Inaczej się nie liczy.
.
.
.
Łamigłówka na miarę czasów
.
Przeglądam swoje stare posty i nic na to nie poradzę,
już w dwa tysiące piętnastym byłam taka fajna. Potem
żartów mi się odechciało, bo w głowie innej Beaty
powstała fantazja, że jest Matką Polską.
Szukałam analogii w Piśmie Świętym. Taka książka,
w której fabułę wierzą katolicy, chociaż większość
nigdy nie czytała.
Po dwa tysiące piętnastym rzeczy potoczyły się szybko.
Polakom zaczęło brakować jaj, a mojemu potencjalnemu mężowi
przybyła kolejna poprzeczka. Musi być lewacką szmatą,
żeby nam było ze sobą do twarzy.
A potem przestałam wchodzić na fejsa.
.
.
.
obędzie się bez ofiar
.
wystarczy, że usiądziesz
z ołówkiem w ręce
i zatrzepoczą skrzydła.
powtórzę za tobą
angielskie słówka,
przestanę wierzyć szlabanom,
które zatrzymują pomiędzy.
zasypiać będziemy dla snów,
a nie dla ciszy.
nie musisz już mnie wypełniać.
już jestem pełna siebie.
.
.
.
.
Beata Kołodziejczyk – odkąd pamięta, zapisywała świat słowami. Dawniej sprejem na warszawskich murach, teraz próbuje klawiszem.