Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Ewa Frączek
Wiersze

recepta

 

to wszystko ułoży się w całość bez wielkich
liter. poranki kiedy czujesz się nikim, ale górujesz
wiedzą wysuwającą sie spod szkła spod chodników
szyldów salonów kosmetycznych: że płacisz
ale za co właściwie. kolejny kawałek szmaty
już kilka tygodni później oddany
do kontenera, bo w kącie
w którym leżał nie dało się oddychać
spokojnie srebrem w areozolu.

ja ginę, powtarzasz i dostajesz receptę, tę co wszyscy.
dziś to dziwactwo żyć w metropolii
bez założonej karty i nie kojarzyć łacińskich
nazw z szeleszczących blistrów. to jakby
nosić w majtkach dziewictwo po piętnastce.

ale jednak się wstydzisz, że ty także
jak byle celebrytka. to takie głupie
powtarzasz i rysujesz fikcyjny plan
fikcyjnej prowincji do powieszenia
na ścianie. oto nowa wiara, że
w miasteczkach bez sauny fińskiej i spa
z rybkami zjadającymi z pięt kobiecy naskórek
poranek miałby cię witać łagodnymi głaskami
słońca i leniwym dzień dobry usłyszanym
od sąsiada z powiekami opuchniętymi od szczęścia
pędzonego w stodole i też wątpliwego
ale przynajmniej pozbawionego chemii
od której ludzie nie potrafią
normalnie się przywitać.

 

 

 

o odżywianiu

 

tak szczerze to coś mnie wtedy boli, może jajnik
nie wiem, ale nie powiem proszę wyjdź
bo tak naprawdę nie chcę.

a mieliśmy obejrzeć film przyrodniczy i śmiać się
z ryb chodzących po lądzie i łuskowców, no przyznam ci
tak głupio wyglądającego zwierzęcia to na dnie
morskim nawet nie widziałam. żartowniś z tego noe
no no. zamiast tego leżę na plecach i myślę
że może to jednak pęcherz, tylko dlaczego pęcherz
zawsze taki zdrowy zero białka w moczu.
więc może jelito. na pewno. zjadłam garść ibupromów
zagryzłam czekoladą potem jeszcze wino i do osiemnastej
chciało mi się rzygać. wolałabym układ pokarmowy
ptaka. zanim połknie robala trzyma
go w wolu i ma pewność
że nikt mu niczego nie zabierze. ja nie mam.
jeśli nie doleję sobie odpowiednio szybko
widzę tylko pustą butelkę
i twoje wyrzuty sumienia.

 

 

 

zmiany biologicznie nieodwracalne

 

nie wiem kiedy mój język
owrzodział. to był chyba proces a może chwila
uśpienia. prezenter czarodziej robi pssst i budzisz się
już jako kloszard słowa, z gotowością szarpania mięsa na kawały
na kęsy ociekające życiem, w którym już nic nie jest
jak na obrazku jak robi krowa. muuuu.

nie wiem kiedy mój język pozbył się
usztywnienia, które w szkole podstawowej
oddzielało go od świata prawdziwych zdarzeń
bo oni z osiedla ty z domków, oni ja pierdolę
ty natenczas wojski, ale oni to w ogóle.
albo nie, ty to w ogóle.

nie wiem jak po dwudziestu latach dwie dźwięczne
spółgłoski w gładkim kurwa przyssały się macką
w podniebienie, jak zmarszczka w kącik ust, warzywa
w rosół, paznokieć lewego kciuka w kciuka
(o właśnie, panie dermatologu, bo on jak się
raz rozdwoił to już się nigdy nie zrósł. pani chyba
żartuje że tym mi będzie dupę zawracać).

– mamusiu, a pan doktor brzydko mówi.
– ale ty nie musisz. kochanie

 

 

 

Ewa Frączek

 

Ewa Frączek – autorka dwóch tomów wierszy, z czego jeden, Reorientacja (2017) to wynik konkursu o Złoty Syfon im. Scherfera. Publikuje także felietony i – jako filozof i historyk – artykuły popularnonaukowe. Zainteresowana głównie edukacją, na co dzień uczy i wykłada w różnych okolicznościach i konfiguracjach

PODZIEL SIĘ

Do góry