Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Joanna Pawlik
Wiersze

Alikwot

 

stojąc na straży niechybnych afazji przeczuwam,
gdzie pójdzie znów umierać
delta rzeki, w której chcieliśmy brodzić,
samorzutna posoka.

wyłzawiam dla ciebie pokrętne melodie
jakiś kord, jakiś cień, jakąś stratę.

po karbach pięciolinii przyjdź, mów jeszcze,
bo właśnie to nieustannie ocala
wszystkie bezdźwięczne miejsca we mnie,
staje się pierwszym alikwotem w tej wojnie.

 

 

 

Krem nivea I. Hokej

 

nasz solidny dom na kruchej
płaszczyźnie jeziora pośród
pajęczyn, metalowych płoz
i drewnianych kijów do hokeja,
kiedy torfowiska lodu pękały.

anioł czuwał i uroki matki wypluwane
ze śliną nie poszły w cholerę.
przeżyliśmy, zostali.
kiedy kruszy się kra, rozłóż ramiona,
a nie pożre cię czarna woda
mówił ojciec do dziewczynki, która wtedy była.
która ciągle jest.

 

 

 

Krem nivea II. Sklep

 

dziewczynka i chłopiec w łódce.
limitowana seria chabrowych wieczek
gdzieś na trzeciej półce. może czwartej.
osobni, choć wymierzeni w siebie.

asocjacje tak bliskie, że nie sposób
zostawić, nie chcieć dotknąć.
mieć. to tu. zatem biorę.
jak haust powietrza, jak twój ulubiony napój energetyczny.

teraz boję się mówić małymi słowami,
ignorując ciężar niewłaściwy przedmiotu,
wobec ciał i liter zastygam – tak czuła,
żeby zostać przy tobie aż siedemdziesiąt siedem razy.

 

 

 

40 lipców

 

wystarczy, żeby z nic migrować
do ktoś. tracić. wzbudzać mocne postanowienie
wyprawy.

jak struna przylega do gryfu,
pod naciskiem palców
wyrabia w hebanie szurfy, coriandoli,
jak pszczelarz w łupince z babiego lata
czeka na urodzaj miodu – właśnie tak pamiętać, że było
i że było ważne, całkiem bez znaczenia
i że zawsze jest się czymś większym
w odniesieniu do pyłu.

 

 

 

Przymierze wietrzne

 

nie zostało nic z twojego pisania palcem na korze, El
nieważki to gest, zbyt miałki
żeby złamać karbinową gładź rzeki, żeby skazać.
zatem próbuję skruszyć błoto z kolan,
kiedy klęcząc liżę mu szlic w bruzdach.
opieram głowę na murawie kałuży
dmuchając w łódki z liści, klonowy helikopter.

niebo brzmi woła na widok pękatych ćwierćnut
rugowanych przez chmury.
wtedy więc mocniej klinuję ramiona,
a on zostawia kształt języka
w zagłębieniu łokcia, w muszli ucha.
zawieramy przymierze wietrzne, rozniecamy morze.
nie możemy odpocząć na sobie, nie możemy zdążyć.

 

 

Joanna Pawlik

 

Joanna Pawlik – (ur. 1978), absolwentka Studium Literacko-Artystycznego UJ, muzykolog, wiolonczelistka, biegaczka. Publikowała w Babińcu Literackim, Ruchu Muzycznym, współpracuje z Literacką Polską. Mieszka i pracuje w Żywcu.

PODZIEL SIĘ

Do góry