DSC_0034

Konrad Wojtyła
Wiersze

[ dekapitacja ]

Sztylety i sztyletnicy. Skrzywiony
skrzydłokwiat i skrzydłokist, co skisł
i choroby liści i planet – lecą na nas
te wszystkie gwiazdy i gwizdy. Strach.
Nienasycona niezliczność – napisze
rosyjska poetka do niemieckiego poety,
potem włoży różne wersje wersów zza grobu
do grobu – sztylet ze wschodu do księgi
lodu i pra-obrazów. Gdyby była wojna,
można by to jeszcze uznać za niestosowność;
margines okopu, zwód–zawał, nagłe
przesunięcie linii frontu. A tak, atak
szczytowy po stromej stronie grani; luki
w podczerwieni. Coś kosztem czegoś,
nic kosztem wszystkiego.

 

[pustka po psotce]

Kulka żalu toczy się
i dotyka języka – czułej
przerwy między tu
a pomiędzy. Orzeł na rauszu,
reszka na reszcie. Guz
na tarczycy, więc wracamy
na tarczy.

I pola minowe i komora,
w której nie mieści się zbyt
wielkie serce. Przeszczepy,
wykroje. Już się boję,
jak to boli.

Szykujcie pierwsze strony
i brandy, towarzyskie agencje
reklamowe, czerwone paski
w czarnych telewizjach.

Groźby i groby, pogróżki
i dróżki donikąd. Pustka
po psotce – iluzja kontroli.

 

[pod czerwień]

Meleckiemu z Ośrodka Badań nad Nicością

Państwo ma czarne marsze i majteczki
w kropeczki. Opole – festiwal nie-piosenki.
Białe róże i słodkie swastyki z wafelków.
Obyczaje to chwalebne i nadto miłe. Skręt
kiszek. Panna święta siłą wzięta w aureolę
i wymarła.

Zaklęcia do klęknięcia. Połajanki. Protesty
i dąsy. W ostateczności dializowanie kremików.
Pokręcone złamanie kostki, wiesz – życie to dość
skomplikowana krzywa. Spis psów. Psotka
po pustce. Jakiś czuły odpust. Odpomnienie.
Spazmy uderzają w poduszki. Idzie po nas
krew.

Państwo ma czarne sondaże i białe miasteczka.
Pieni się pod czerwień. Się spełni w nie-pełni,
więc się wypełni, co się wykonało. Już łaskocze
ogniem ognia: afrontem do frontu z serduszek
i rac. Synaj wszystkiego wspaniałego. Diazepam
w diapazonie. Oksykodon i sufiks. Oksymoron
i krucyfiks – niezidentyfikowane obiekty
palące.

 

[zła godzenie]

To już ten czas, że żadna
sól nie będzie rany szczypać
tak bardzo, jak to, czego nie ma.
O rany, jak ty, gryzie już tylko
śmierć, co nie przychodzi
w momentach przewidzianych;
zza palców, znad psalmów –
nie z zaskoczenia, do góry
dnem, szeptem, szeptuchem
– mętnym zauroczeniem przed
odczynieniem; zjawą ust, co
objadły zabobon. Nadto kilka
słów, co dygocząc zechcą nam
zbiec poza słownik w nie-opisane
liturgie znaczeń. Nie ma
niczego nieważnego. Tylko
okoliczności zła godzące.

 

[koda]

Nowe nawyki, stare nałogi. Chciałoby się coś
jeszcze na-pisać, po-wiedzieć, przy-tulić. Zły
stan spraw; szemrany serwis napraw. Conocna

koda. Gdzie jesteś, gdzie. I tak w kółko. W krąg
bezsłów, w bezkrólewie liter. Rząd pauz. Melodie
dzwonka – głuche czekanie na przeczekanie.

Luki w latopisie. Wyciągam cię sprawnym ruchem
z wąskich gardeł butelek – sączenie i czytanie.
Tęsknota leśnych zwierząt. Tuż przed i zaraz po.

 

[po czucie]

Dla Zbigniewa Mikołejki

Tylko jedna druga szansa, by paść
i nie wstać. Wiesz, życie to wszystko

na co nas dziś stać, a to i tak nazbyt
dużo – jak na śmierć. Góra błyska się

i straszy. Rzekłbyś: rdzawe rany po
gwoździach; igraszki wietrzne i smutne.

Liturgia Heilsbergu – zapadnie żalu i
krzyż, co krzywi się o mroku do zmroku;

granit cięty światłem. Chmary chmur i
niebo, co stawia im opór. Na torach Tory

coś toczy się i drży. Rozkład do zbawienia
może ulec zmianie – w trakcie jazdy. Tak,

tu nie ma litości – objawy widać gołym
okiem. Przepowiednie nie na nasze zdrowie

i nie na naszą kieszeń – kaplica. Trwamy
zauroczeni nagłym odroczeniem wyroku.

Gdy biorą cię za kogoś innego do nieba,
w ogóle poczucia nie masz – humoru.

 

 

Konrad Wojtyła (1979) – autor kilku śmiertelnie poważnych książek z wierszami; ostatnio Znak za pytaniem (2017) oraz zbioru wywiadów Rewersy. Rozmowy literackie (2014).

Po drodze przełożył z jidisz na polski wiersze Eljasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015) i opracował (z Maciejem Meleckim) książkę Rafała Wojaczka Nie te czasy. Utwory nieznane (2016).

Publikował tu i tam. Tłumaczony tu i ówdzie. Antologizowany. Mieszka w Paryżu Północy.

PODZIEL SIĘ

Do góry