.
nałóg ma być kwestią zapomnienia
jak zasadą są ciągi pamięci
bez pamięci wyjdziesz na wiktuał
obory bez krów bungee bez miary
tego co upadło nie pamiętać
liczyć być komputerem i świetnie
halucynować własną trzeźwość i
władzę nad sobą nałóg to pamięć
a pamięć przemierza zmyślenie chęć
życia bycia z ludźmi teraz i tu
.
.
.
.
kiedy mówisz nie a to mówi tak
kiedy masz już dosyć a to mówi
więcej kiedy mówisz skończ a to he
he he usiądź na najbliższej skale
bo jesteś skalarem najpiękniejszą
rybą w tym akwarium choć masz ruchy
kiepskie to dostaniesz pokarm kiedy
powiesz tak tak i zostaniesz ptakiem
wybijesz nad wodę nad wodą to
ty będziesz śpiewać nie mówić tańczyć
.
.
.
.
piszą mi znajomi że tabletki
znów im nie działają z alko można
szkody narobić szkody na wieki
wieko otworzyć biegać jak wiewiór
po parku i domagać się łupin
nasion nieoddanych tabletek i
marzeń o spokoju pokoju nie
będzie będzie park drzewa i muldy
będzie ukrop będzie światło nie do
patrzenia nie patrz łykaj bo połknie
.
.
.
.
pogodo ducha ty wypogadzasz
pogodzenie z własnym młodym zgonem
bądź aerobikiem pojęć które
mnie wyniosą ponad nurt tej rzeki
będę słuchał twej muzyki skakał
na steperze z stuporem w uporze
aż odejdzie upiór upierzenie
pory która prze do poranków ty
dusisz potwory ty nie mówisz stop
patrz jak tańczę patrz jak tutaj pękam
.
.
.
.
powiesz że to już koniec że jest koń
ciągnący końcówkę powrozu i
mleka inne od tych które wyssą
obce dzieci powiedz że to matka
matka karmiąca złudzeniami swych
zwierząt myśli terytoriów to jest
twoja matka małpeczko córeczko
syneczku którego byśmy nigdy
nie chcieli ten koniec jest początkiem
bo chcesz to zaprzeczenie musisz być
.
.
.
.
twój ojciec sprawdzał ziarno takim go
zapamiętasz masz ten sam ruch gnieciesz
by sprawdzić czy dobre jak kamera
na grodzonym osiedlu jak żywy
algorytm pełnia słońca nawała
z wielkim deszczem twój ojciec sprawdzał cię
takim go zapamiętasz masz ten sam
ruch to samo spojrzenie rozgniatasz
ziarno idziesz przez pełne trawy las
miasto takim go kochasz widzi cię
.
.
.
.
jak wiatr przesuwający dźwigi jak
masa perłowa w oku demony
ci żyją jak na widoku świerszcze
gdzie masz światło ale wiara w światło
przypomina spalenie widmowej
cieczy kiedy jest się wodnistym więc
trzeba urodzić kolejne ruchy
bez wiatru bez dziczy bez uporu
demony w tobie żyją nie lubisz
ich nie chcesz boisz stałego wiatru
.
.
.
.
w czasie pełni urobiłeś glebę
na której stanie fundament chory
jako nów oraz nowe deszcze w tym
jesteś dobry we wstawaniu zatem
wstań aby jak najmocniej uderzyć
w ten stary fundament pod dom który
uczyniłeś chorym bo walczysz z złą
pamięcią skoro pamięć mówi to
milcz milczenie to ciepło jak duszek
który pyta o drogę do domu
.
.
.
.
Maciej Kulis – ur. 1985, poeta i prozaik, laureat projektu Połów 2012, autor książek poetyckich: Wodny świat (III nagroda ZŚP) i Zona. Publikował w „bibliotece” i „e-eleWatorze”. Mieszka w Szczecinie.