Proza współczesna. Pismo literackie, wydawnictwo, sklep internetowy.

Marcin Baran
Wiersze (1)

Kiedy umiera Pelletier*

 

opadające powieki
(jak łagodne ostrza
gilotyn z placu Grève)
ścinają głowy wszystkim
którzy jeszcze
pozostają

* Pelletier – rozbójnik, pierwszy stracony (25 IV lub 27 VI 1792) na gilotynie w czasie Rewolucji Francuskiej

 

 

wiosna

 

byłym
trawa
rośnie w oczach

kruche palce źdźbeł
posłańców wieczności
łaskoczą nieśmiało
rogate podeszwy

 

 

Ziemia poddana

 

Równiny pełne rzek i wiatrów,
sosen splamionych słońcem, płowiejących traw,
najpiękniejsze przestrzenie ziemskiego wygnania
przemienione w więzienia bez krat i bez murów.

Okrucieństwa przeszłości wydają się niczym,
gdy przemoc łagodnie przemija i powraca
zgodnie z rytmem pór roku,
wyplatając ze zmarszczek coraz starsze twarze.

 

 

* * *

 

potężne jest życie
wciąż nowe i nowe
wysychają łona

 

 

Tylko tak?

 

Niepocieszony, cóż z tego, że nie dość będą
opisane oczy – fiołkowe! i tak mało jest wieczna
trwoga – największa, bo teraz i moja? Dobra jest pamięć,
lecz nie ona sprawia, że była czułość i krążyła
krew. Wczoraj tak szybko przemienia się w domysł,
gdy z każdym dniem wydarza się świat.

 

 

Próba równowagi

 

Przyjąć wrogość serc, nieprzychylność ulic.
Świat jest, jaki powinien być, bo jest.
Tęsknota i pożądanie są także, i dość na tym.

Uwierzyć albo nie uwierzyć.
Zgodzić się albo nie zgodzić.

Nie mówić o ukojeniu.

 

 

* * *

 

Śnieg pomniejsza świat.
Coraz bliżej okien zastawki zamieci.
Brunatny chrust wydeptuje szlaki;
opleciona ziemia – stary,
pusty bukłak Falstaffa.

 

 

Między porami

 

Jak się zachować, gdy deszczowe chłody
znowu nas wytrącają z kolejnego lata,
aż nasze ciała stają się coraz bardziej nie nasze?

Co zrobić z omszałymi ustami i dłońmi,
żeby się stało to, co nie-wydarzone:
łatwe marzenia, zadowolone śmieci?

 

 

Strumień

 

Strumień moczu łączy penis rezerwisty
z murem kościoła, w którego cieniu
odpoczywa żebraczka umęczona żarem.

PODZIEL SIĘ

Do góry