Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Miłosz Kamiński
Wiersze

Po wszystkim

 

Rok po roku z puzzle układa się rozsypka,
na białym obrusie znak, że zima nie odpuści
grzechów: kto nie ma w sobie natury boskiej,
nie stawia pytań, gdy gołębie krążą nad arką

Ktoś nożem ugodzony umiera i kraj raz-dwa
dzieli się na pół, demonstracje ciągną arteriami
do serca miasta, gdzie gaśnie po nich zapałka
i w gęstwie gwiazd rosną nowe konstelacje

Możesz pisać albo oddać krew, iść z ludźmi
i żądać, zmieniać i budować, albo nie zrobić,
czego nie zrobisz, bo nie stało się wszystko,
by ścierał się rewers monety w krwioobiegu

 

 

 

Rzecz o umarłych kochankach

 

Noce z granitu, gdy już będę budzić się z ciebie
kamień po kamieniu, końca do końca niepewna
Piszą znaki na niebie przyjaciele, których brakło,
gdy w przestrzeni rosły góry, dźwigały się miasta
W krzewach lament ziemi, w gałęziach i liściach
szept wygnany z ciała, łezka z cierpkich owoców
Jak chusteczka haftowana, gdy spełni się historia:
wszystkie cztery rogi, komu rzucam ją pod nogi

Śpiewam i w pieśni płynie wino przyszłego roku,
Przebudzenie, gdy srebrny dukat oświetla scenę
Czym zapłacić, odkąd nie mam już Śląska, pisze
do męża księżna Agnieszka, limes dzieli zmarłych
Wzruszenie po iluzję, przyniosłam w reklamówce
dwie butelki wina: żywe jak ryby i miały starczyć
Prężył się ogród w głębi rzeki, nabierał powietrza:
mało nas do pieczenia chleba, ciebie tu potrzeba

Wciąż na widowni, Śląsk pokazuje stare sztuczki,
i śmierć nie łamie miłości, zapewniają nas nagrobki
Oddech obok, dłoń zaciśnięta na mojej i zasypiamy,
gdy w Jaworze kogut pieje, światło rozlewa się deltą
Nic tu po Agnieszce, wszystko traci w śmierci Bolka,
myśli układają się gęsto, na nowo zapisuje tęsknota
Rośnie drzewo nie posadzone, zmysłowo kora śni się
na potęgę: my się go boimy, na palcach chodzimy

 

 

 

Południe, albo trochę później

 

Pierwsza kropla dorzecza Dunaju albo wina:
Bałkany na widnokręgu, tutaj Ziemia Kłodzka
nie dzieli losu Śląska, jest dziedziną osobną,
po stokroć twoją, gdy szukam swego słowa

Pasuje w podróży jak sfatygowany notatnik,
w którym od lat nie zapisałem linijki: głucha,
stara wieś nad potokiem, gdzie mija południe,
a pod sklepem opróżnia się dźwięczne butelki

W rytmie largo wije się taśma szosy, niesie
łotrzykowską nicość, pustkę znaczy w sepii:
dawno tu jesteśmy i wkrótce nigdzie, nucąc
bez słowa piosenkę wolno odchodzących

 

 

Miłosz Kamiński

 

Miłosz Kamiński

Urodziłem się w 1978 r., mieszkam w Jeleniej Górze. Pracuję jako urzędnik samorządowy. Publikowałem w Zeszytach Literackich, Tytule, Studium, Toposie. W 2004 r. wydałem tom wierszy pt. Przeszłość dla uważnych. Pracuję nad kolejnym. Byłem nagradzany w konkursach poetyckich: O Laur Kosmicznego Koperka w Nowej Rudzie, O Nagrodę im. K. Baczyńskiego w Łodzi, Krajobrazy słowa w Kędzierzynie-Koźlu, im. R.M. Rilkego w Sopocie.

 

PODZIEL SIĘ