wilczy margines
chciałbym znieść wilczy margines kształtów
utrzymać siłą nie płakać wchłonąć w tkanki
ostatni z nich był astronomicznie okrągły
w krawędziach miękki z kostnymi wypustkami
zostawił słony posmak koniuszkom
kolejny pachnie mokrym szkłem
z jednej strony
rozkruszy się w lepkie resztki
inne wyją
kuleją
pamiętam nie przegapić nie pomijać kształtów
rozsuwać je robić zdjęcia pokazywać nieznajomym
pomieścić w ustach oczach ścięgnach dyskach
rozpuścić się
próbować
znieść wilczy margines kształtów
festiwal latających ryb
wielorybia piosenko
planeto z której zniknąłem
przepraszam przepraszam przepraszam
ale mówiłem
nie kręć się tak
jedz więcej białka
i nienasyconych kwasów tłuszczowych
wyglądałaś tak marnie byłaś koścista
a ja chciałem podotykać się po pośladkach
twardych od przysiadów
kobieto mężczyzno
poskładajcie wasze łokcie
klik klik do pokrowca i w kosmos
jesteście zwierzątkami swoich śmieci
a to festiwal latających ryb
więc śpiewamy wielorybią piosenkę
przecież nie jesteś zły ani dobry
zobacz
wcale nie jesteś
może byłeś zbyt zajęty żeby widzieć
co spotyka kości zmarłych ptaków
może trochę zawstydzony moją sylwetką
jedzeniem sojowych parówek
albo chudymi rękami które
ześlizgnęły się ze mnie
ty kupka atomów rozproszonych w porach roku
i ja twoja wielorybia piosenka
planeta z której zniknąłeś
śpiewam siebie
bo dziś jest festiwal latających ryb
podaj liczbę
masz [podaj liczbę] lat
pojawiasz się w stroju syrenki
w którym wyglądasz zupełnie jak syrenka
palcujesz okna szklanki lustra
łapiesz żaby
w dłonie i do butelek
w dłonie i do butelek
jesteś gatunkiem dziennym
masz [podaj liczbę] lat
jesteś płodnym mieszańcem
inwestujesz siedem procent ciała
niech mają niech mają niech
się zwróci
żaby zaczynają na ciebie wrzeszczeć
masz [podaj liczbę] lat
dziękujesz zwierzętom za narkotyki
mijasz półtłuste wieprzowe
usługi ubojowe coraz częściej
myślisz że szyby mętnieją
biegniesz łapią cię żaby
w błony i do wiaderek
w błony i do wiaderek
palce powieki kleją śluzem
wypatruj. węsz
każdy zna zapach twojego potu
rozesłano kopie wymacano ekrany
każdy widział jaki byłeś ciepły
lizałeś wszystkie stygnące zapalenia
stracone kilogramy nagrano
obgryzione łokcie
sarny w kagańcach
czerwone nadgarstki pocałowane kolana rozjebane
klatki gdzie szukasz kogoś kto napluje ci do oczu
i do ust błagasz
niech to będzie ktoś ładny
ale widzisz tylko swoje obgryzione
łokcie i sarny w kagańcach
każdy ma ból twoich oczu
nadejdzie z innej strony niż zwykle
wypatruj
węsz
