miejsca
I
obudzone nietkniętym śniegiem zaczynamy się w autobusach
znaczy w urojonych porno klubach pięciominutową rozrywką
dla dziewczynki nastolatka nabrzmiałego jak kurwa na strunach
które poluzowane podnoszą się tylko w samogłoskach
powstaniemy na przystanku tego dnia zsunęła się skarpetka
tego dnia wietrzymy kadzidła kleimy liście po wnętrzach gardeł
II
a komu kolana zmarzły od uważania żeby nikogo nie spotkać
tak usprawiedliwiałaś sprężyny ciężki puch które jedyne wiedziały
co dobre że można tak powoli posiadać nie imać się słów a to
widziałam w monochromie żal że moje sutki nie są powodem
kolejnej rewolucji w twoich mogę szukać boga udowodnionego
na katedrze z Canterbury marząc podeszwą spod stopy zapłaczesz
III
potem wracałaś autobusem o piątej z rana kołysana z warstw
zdążyłam zapomnieć w którym domu mieszkał pies co pazurami
pisał litanie 0907 pin do telefonu wdychany za ostatni wdech
prawie jak numer na prevention hotline szlachetny bo nie zareagował
a nawet obcy ludzie wykonali gest palcami nieść echo po chodnikach
ogarnij swoją loszkę bo nie będziesz miała loszki
skoczyła
solanka wchodzi w drogę codziennym transakcjom
przyznaj że je oznaczasz wdychasz
obejmujesz błonką spod prześcieradła
w wypaloną świecę wsadzamy paluchy
rozcieramy wosk parzy dłonie uda rozgrzewa
pachnie jak zbawienie z wczorajszej mszy
zahacz się zębami w miejscu odpowiednim
zahacz wędzidełko spływaj po mnie
solanka cię unosi grzechy opadają na podłogę
naga prawda koniuszkami odbija się od dachówek
palce
zgięcie przewodu pokarmowego odliczało
palce do detonacji został jeden do niedotykania
natarłam z parapetu z framugi przez okiennice
jak z ambony udzielałam kazania
czemu mnie nie opuściłaś czemu cię omijałam
wiesz słowa łatwiej wpuścić po studencku do gardeł
póki atomy nie zderzą się kraść drżenie jak narkotyk
wziąć w garść epileptyczne ciągoty szeptem bo wstyd
że kropelki zabiegają o status katastrofy naturalnej
między nami popełniłam zadrapania na bliznach
gdybyś powiedziała wcześniej
nie musiałabym poruszać bolących części
Zuzanna Strehl (ur. 2001 r.) – początkująca autorka wierszy, pisze od sierpnia 2018 r. i ma ambicje poprawy swoich umiejętności. Czyta poetów współczesnych. Uczy się w drugiej klasie liceum. W wolnym czasie zajmuje się filozofią, z którą wiąże przyszłość. Mieszka w Zielonej Górze.