Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Martin Haim Edelist
Wiersze


hańba

. 

30 kwietnia 1945 poniedziałek obowiązkiem który sobie narzucam jest utrwalenie tego czego byłem dziś świadkiem ludzie klaskali i tańczyli na ulicach tu i ówdzie widywano fajerwerki co odważniejsi wypiekali słodkie rogale i rozdawali je na bulwarze keszawarz na twarzach można było dostrzec uśmiechy które dyskretnie rozcierało wiosenne słońce dzień był ciepły jednak wieczorem zrobiło się nagle chłodno chmury biegły po niebie i niecierpliwie tłoczyły się nad naszymi głowami strzał w skroń w usta w czoło wypadek różnie mówią to się zresztą jeszcze wyjaśni w gazetach nie żałowali nam słów których nie potrzebowaliśmy („niewiele narodów ma w swojej historii takie tragiczne karty ale my znamy uczucie szoku i pustki jakie w ludzkich sercach i w państwie pozostaje po nagłej utracie elity politycznej i społecznej po nagłej utracie bliskich i przyjaciół”) dopomóż nam panie boże żebyśmy nie wahali się gdy trzeba wytyczać granice żebyśmy nie doszukiwali się ludzi wśród demonów żebyśmy bezrozumnie nie wpadali w płomienie by się w nich spalić żebyśmy za garść srebrników nie oddawali tego co mamy najcenniejsze żebyśmy nie ważyli się więcej chłostać wychłostanych jeszcze wczoraj chwytaliśmy wszystkie wyciągnięte ręce nie bacząc na to że niektóre z nich należały do umarłych panie boże uczyń mnie poetą bo ja naprawdę muszę to zapisać ta hańba mogłaby się ukryć gdyby nie przepłynęła przeze mnie

.

.

.

ryby się duszą

.

bruno schulz pisze ażeby zrozumieć musi człowiek pomniejszać no więc pomniejszamy w teatrach król lew grany do upadłego w pałacowych ogrodach koncerty na cześć abby oddając wielkość naukowcom popełniliśmy błąd za który płacimy tym co zbigniew herbert nazwał małością snów mnożymy ponad konieczność urojone traumy i łzy a przy tym mylimy niepoliczalne z niewyczerpywalnym akceptujemy siebie głupich bo przecież wiedza jest na wyciągnięcie ręki niewielu po nią sięga ale to też akceptujemy choć bardzo pragniemy się różnić jesteśmy do siebie rozpaczliwie podobni jak najprędzej wracajmy do głębi w płytkiej wodzie ryby się duszą

.

.

.

we ain’t

.

jednym z największych grzechów naszego wieku jest samozadowolenie (complacentia) w drugim człowieku szukamy siebie i choć mówiąc zdobywamy szczyty łatwo godzimy się na kompromisy między tym jak jest a jak być powinno jeśli naciśniesz guzik zginie 10 osób jeśli nie naciśniesz zginie 10 innych można nie współpracować z tymi którzy każą wybierać odmówić i w ten sposób nie popełnić złego czynu zabawy przeznaczone dla wtajemniczonych przejmują celebryci prezenterzy pogody i gwiazdy disneya it is absurd to talk about revolution without nonviolence because all violence is reactionary pisze ira sandperl i myself would go for nonviolence if it was consistent if everybody was going to be nonviolent pisze malcolm x nonviolence is also violence there’s nothing like nonviolence at all według marxa pełna równość może nadejść dopiero wraz z komunizmem a że komunizm nie nadejdzie nie jest właściwie ani marxa ani naszą winą wszyscy ludzie są równi to deklaratyw performatywny kiedyś wzrok sięgał nie dalej niż do sąsiedniej wioski dziś wstydzimy się tego że nie umiemy fare l’impossibile pojęcie kręgu kulturowego właśnie znika za horyzontem #notthesame nie jesteśmy tacy sami pogardzam zamykaniem oczu na rzeczywistość ponieważ to nigdy nie jest rozwiązaniem ja na przykład chętnie zostałabym w łóżku ale albu wstaje pisze herta müller dać tyle ile się ma dążyć do tego by miało się więcej ale nie zaciągać pożyczek oto wyzwanie dla humanizmu zginie mniej ludzi będzie dostatniej będzie można wierzyć w co się chce nawet jeśli na murach będą nadal pisać swoje tyle można obiecać nie więcej widać tak musi pozostać skoro od zawsze tak było wyobrażone dobro nas nie zbawi nie zbawi nas łatwa miłość ani humanizm prokrustowego łoża jego hasło sprawimy byś stał się lepszą wersją siebie the dead are walking silently pisze charles reznikoff we ain’t

.

.

.

funia

.

tamtego dnia staliśmy z moszkiem w jednej z bram przy ulicy tuwima i patrzyliśmy jak sanitariusze wnoszą funię do zaparkowanej pod klatką schodową karetki kończył się styczeń i na wszystko było już wtedy za późno chociaż żaden z nas jeszcze o tym nie wiedział czas niezadanych pytań upłynął a nasza rodzina wciąż nie potrafiła znaleźć właściwych słów uważam że tracimy najwięcej kiedy skazujemy się na systemy pretendujące do całości w ten sposób coś się gubi coś nam wycieka ulatnia się duszyczka nie interesują mnie teksty z których można wyjąć mniejsze teksty tak jak wyjmuje się mniejszą laleczkę z większej nie potrzebuję przedmiotu osoby nie nasłuchuję o czym mówią ludzie ale staram się podążać za tym co kryje się za ich słowami jest czwarta rano nie ma hitlera ani obozu w płaszowie płacz to jedyne co możemy podarować bliskim po ich śmierci płacząc po obcych wyobrażonych nieistniejących nawet to im i sobie odbieramy łzami zdradzamy naszych zmarłych te łzy nigdy do nas nie wrócą być może tej nocy łamię jakąś zasadę gdy zapisuję coś co mogłoby wędrować bez tego kłopotliwego utrwalenia potem we śnie znowu byłem dzieckiem funia wychodziła z naszego domu pożegnaliśmy się już i kiedy otworzyła drzwi ktoś powiedział wśród ogromnej ciemności ברוכים־הבאָים

.

.

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

.

Martin Haim Edelist, ur. 1991, doktor nauk humanistycznych, pisarz i tłumacz. W swojej twórczości podejmuje tematy związane z kulturą żydowską, specyfiką pogranicza polsko-żydowskiego oraz polityką bliskowschodnią. Jego teksty dla teatru i wiersze koncentrują się na językowej oraz kulturowej analizie antysyjonizmu i antysemityzmu. Prezentowane fragmenty pochodzą z tekstu dla teatru pt. Nikt nie potrzebuje tu twoich łez (2025).

PODZIEL SIĘ