***
.
nigdy nie zajrzałem mojemu tacie w serce
nigdy nie znaleziono pocisku, który to zrobił
być może ciągle leci i pruje powietrze
dla mnie jest jak igła, która nawleka wszystko
wtorkowy poranek maila od drukarni
ulubione jezioro oraz urodziny córki
szukam pozytywów, na szczęście nie muszę szukać siły, bo
on ciągnie to wszystko za sobą i o wiele więcej,
ciągle leci w górę,
a jak nawet kiedyś trafi
to będę
już
wysoko
wysoko.
.
.
.
***
.
w końcu napadają słodkie deszcze,
wbrew wszystkim złowieszczym zawistnikom
wcale nas nie zatopią,
wiesz czym się obronimy,
naszymi płytkimi oddechami,
a przepastne zdradzieckie głębie zostawimy tym,
którzy nazywają gołębie
latającymi szczurami
za to zmokną elektroniczne listy
pogaszą błyski zapalniczek
a absurd tej sytuacji zaskwierczy ostatni raz
a my wcale nie będziemy budować arki,
wystarczy nam zwykły ponton,
wypełniony naszymi chuchnięciami i westchnieniami
oraz
wspólnym
kaszlem.
.
.
.
tatusiówa 2
.
jedziemy autobusem, dwie kolorowe egzotyczne papużki,
trzymam tę małą rączkę, łapkę,
jak pochodnię, bo inaczej się zgubię, choć wychodzę pierwszy,
codziennie wieczorem przychodzi wynik testu na ojcostwo
to mała karteczka, którą wyjmuje zawiniętą ze ściśniętej piąstki,
odczytuję raport, wszystko zostało ocenione, wiadomo,
nie mówię nikomu, tylko tym najbardziej obcym, trochę jak jakiś wariat,
a ja i tak
codziennie przenicowuję piwnice wyciągam podziemia na wierzch
i dodaję im skrzydła motyla,
tym jest dla mnie ta przygoda
samo się
dzieje
samorealizacja samotność samodzielność
trzy gnioty późnokapitalistyczne
same mi się dopisały na ostatniej karteczce.
.
.
.
***
.
codziennie rano patrzę w lustro,
i żadnego z tych z trzech zdań wypowiedzieć nie umiem,
chucham w taflę, zapisuję je póki co w parze palcem:
mój tata postanowił odejść
mój ojciec odebrał sobie życie
mój stary zabił
się
Za chwilę wszystkie się ulatniają, później tym na nowo oddycham.
Niczego nie udało mi się przepracować, od dzisiaj dopisuję jeszcze to:
Wstyd jest łatwiejszy ze strachem,
pojedynczo są nie do wytrzymania.
Od tego też się odbijam.
.
.
.
tatusiówa
.
oczy zachodzą mi tęczą,
ale powieka dalej wytrzymuje napór,
po wiekach prób
nazywania, ognia i komunikacji
wróżby z plastelinowej róży mówią
ciągle to samo,
że jeśli posypię rany brokatem
to będę dobrym ojcem
i jeszcze
lepszym
tatą,
a wszystkie tak zwane kobiece cechy,
rozpuszczą mnie jak lakier,
choć nie działa na hybrydę, którą mam od wczoraj w kolorze lapis lazuli,
a którą jestem,
bo zjadam płatki róży jak chałwę,
głaszczę meduzy,
chciałbym przyjaźnić się z pinkie pie
oraz
jestem lepszy niż tom hanks w bezsenności w seattle, bo
zasypiam
jak
dziecko
patrzy
na
mnie.
.
.
.
rycerki
.
protokół suszenia był tylko protokołem suszenia
a protokół kąpania był tylko protokołem kąpania
i nic ponadto
teraz widzę zaczerwienienia na nóżkach za długą grzywkę
i jutrzejsze mycie zębów
na każdy dzień idę jak na wojnę
a ja tylko rozpuszczam siniaki łatam serca
odcedzam litery ze słów
smaruję grubo cieniem kanapki
wyjadam kosmosy łyżeczką
zdrabniam nienazywalne
a jeśli nienazywalne musuje dzisiaj bardziej
to i tak nie mogę się cofnąć
bo nie ma
protokołu
cofania
jest protokół empatii
a poszerzenie empatii
to poszerzenie pola walki.
.
.
.
***
.
moja miękkość to jest
miękkość blachy porośniętej pluszem
drut kolczasy splątany z choinkowymi lampkami
to moje światło
gorączka mojego
dziecka
to moje ciepło,
które topi
wszystkie płytkie oddechy,
a moją opowieść
opowie czuły
na własnym punkcie
narrator.
.
.

.
Damian Piwowarczyk. Tata Poli. Urodzony przez mamę w Krakowie w 1987 roku, wychowany w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zawodowo związany z teatrem, także szkolny psycholog. Publikował teksty poetyckie m.in. w: „Twórczości”, „Odrze”, dwutygodnik.com oraz „Piśmie. Magazynie opinii”.