1.
trzech tenorów
na mickiewicza po wódce śnię zimę
idziemy wzdłuż linii tramwajowej do żabki
(są to rejony grząskie poetycko
ale żabka otwarta jest najdłużej)
pół tora i półtora to trzy litry czyli litr na głowę
tu jest zwrotnica tam zwrotnik koziorożca
a se ma for i dom literatury w łodzi
będziemy słuchać nirvany i tych panów
z wąsami z filcu nietypowo wiem
trzech mc i jeden dj
– boysband
– nie beastieboys
2.
libacja
skoro kształt definiuje istnienie przedmiotu
a wódka przybiera kształt naczynia
ergo wódka definiuje istnienie przedmiotu badań
przeprowadzając dowód na istotę rzeczy
tezą niech będzie kieliszek
antytezą przełknięcie
toast stanowi wyjątek
3.
biała dama
na końcu fugi gdzie skala spotyka się z niebem
pierwsze dźwięki son qual nave uderzają we mgle
o twardy komunistyczny beton
fasada pałacu rezonuje
w pustych oknach kierownictwa kombinatu
wiatr wyje jak ostatni kastrat
4.
na tym polega współistnienie
kiedy byłem mały każdy chciał być jak walter zenga
messi nie istniał jeszcze w zbiorowym szaleństwie
wiejskich orlików – gminne drogi nie zaprzątały
świadomości mas – ogólnie rzecz biorąc
orientacja rosła powoli jak ściany
elektrowni w żarnowcu
5.
antymateria
codziennie odkrywam w niej ślady wielkiego wybuchu
fragmentarycznie
popiół nieład asymetrię
rozszerzone źrenice
i ból głowy
niebezpieczną drogę
ostrze noża
na błękitnym szlaku
przepustowość żył
kiedy kroi mięso dla ekspres kebab
(obiecałem że wykorzystam tę frazę
jeszcze przed końcem świata)
z precyzją chirurga
6.
***
odpalam papierosa i oto jest
podmiot liryczny duch święty
i dym
gołębica opuszcza gniazdo
tu na górze jest zimno
wieje północny wiatr
zacina deszcz
papieros – cni mi się
przeciągam wiersz
przeszywam go chłodem
gołębica wraca z głowicą
żar parzy w usta
7.
tu nauka nie działa
na wietrze
kikuty drzew
matrwe płody trzód [zakop]
przy drzwiach obory
czarna magia na moc
w noce białe
jak mleczna droga
nad jeziorem
i czekolada
z orzechami od wujka
z ameryki
wszyscy obserwują
komu powodzi się
dobrze a komu źle
a licho wie
jak nie spało
tak nie śpi
Grzegorz Malecha, rocznik 1979, od 2000roku mieszkaniec Pomorza Środkowego. Wiersze pisze od czasu do czasu, publikuje tu i tam, większość czasu spędza jednak na czytaniu lepszych. Miłośnik miejsc opuszczonych i zapomnianych, fotograf amator, ojciec i mąż, właściciel domu z ogrodem i kota.