Hymn do empatii
.
Nie ma nic lepszego niż przyjaciel, który wyciągnie cię z łóżka
dokładnie, kiedy ci tego potrzeba.
I zmyje krew z twojego popołudnia.
Zlituje się nad twoją rozpaczą i jak twój bratni,
zgniły diakon z baru,
podaruje ci spacer po parku.
Czułość, której nie dajesz sam sobie i zrozumienie,
którego się bałeś
z jakiegoś idiotycznego powodu,
który na tę chwilę nie ma znaczenia.
.
.
.
Obraz
.
Zimowe słońce na czerwonych cegłach.
Wisi nade mną,
jak rozmowa ze starym przyjacielem,
która nie przypomina o niczym dobrym.
Albo cień Boga, który widziałem
zakopując się pod ziemię.
Myśląc, że wszystko w tym życiu potrzebuje swojego lekarstwa.
Czasem przez godziny czekasz na nic.
I nic do ciebie nie przychodzi.
Bo kto powiedział, że należy ci się nadzieja?
.
.
.
Warszawa 2
.
W jednym dniu się stały dwie tragedie,
ona odnalazła Boga a ja zasnąłem w dziurze.
I od tamtej pory
zostałem samotny.
Doba się podzieliła na pół.
W pierwszej połowie zbudowano bank,
w drugiej kamienicę,
gdzie był tylko pusty stół.
Chciałem podzielić godzinę,
żeby nie uciekła.
Pierwsze pół poszło na rozkminę
w sumie chuj wie o czym, a drugą spędziłem, wczołgując się
do tego samego rowu.
Podzieliłem minutę, bo zaraz muszę wyjść.
30 sekund na mycie zębów,
drugie żeby przygotować się mentalnie.
I wyszedłem donikąd i po nic do nikogo.
.
.
.
Nie ma to jak browning
.
Na dziesiątym piętrze bloku masz najlepszy widok na amfiteatr,
odkąd lekko na zachód przenieśli ulicę Wschodnią.
Łatwo wtedy się zatrzasnąć w środku zimy,
gdzie bycie szczęśliwym oznacza powolne samobójstwo.
A każda była matka wie, że nie ma nic gorszego
jak zakochać się w żołnierzu.
Dzieląc miłość między rodzinnym ogniskiem
a swoim browningiem.
Albo znaleźć syna, którego cały świat
to płaskie tła na zdjęciach budynków ze szkła.
Ale jeśli możesz wstać i wyjść na spacer,
porównując siebie z biurowcami,
to może i kiedyś się okaże,
że wystarczy ci przetrwanie
i trochę ładnej pogody
.
.
.
.
Kacper Kiejda, urodzony w 2002 roku Świdniku, małym przemysłowym mieście pod Lublinem.
Ostatnie kilka lat spędzałem, przeskakując pomiędzy niskopłatnymi pracami, potem bujając się po terapiach leczenia uzależnień. W 2024 przeprowadziłem się do Łodzi, żeby odciąć się od starego otoczenia oraz liznąć trochę lokalnej sceny artystycznej. Piszę głównie wiersze i piosenki ale od czasu do czasu machnę jakiś esej, bo każdemu w życiu potrzeba się czasem trochę rozpisać.