***
drzewa chcą unieść więcej niż mogą
dlatego splatają gałęzie
w zawiłość i gęstość lasu
pierzyna liściastych trampolin
od których odbija się życie
***
las nie zwleka z wdzięcznością
przywykłszy do piętrzących się warunków
związał swe usta z milczeniem
wzrastając służebnie w górę pnie się
na nic nie licząc
prócz opadłych liści
pocztówek z wakacji pomnażając swą siłę
lgnie do ludzi
by okryć śpiewem łagodnych nawoływań
śpieszcie się śpieszcie
wdzięczność odda siły tym słabszym
***
las nie dogoni wiatru
targany przezeń
liściem przyspieszeń
przemieni przestrzeń
huśtawką przynagleń
poniesiony powiewem
w nim słychać szept lasu
zarośla postękują tylko
czekając na prześwity koron
dość świetlistych promieni
czekam tych liści
aż przepchną się przez okno
***
ich gałęzie to splot tajemnych przejść
pomiędzy jedną a drugą porą roku
żwawo tylko wiewiórki znajdą pożywienie
pomiędzy liśćmi a ziemią
tam korzeniami przebija się życie
paręsetleciami dziejów i temperatur
stare drzewo pamięta
***
u źródła wziąć głęboki oddech
tchnąć w myśli czyn
odkryć zaczęte krojące się cicho
u źródła zatopić się w zdziwieniu
że nie ode mnie zależność wszelka
zaczyn i przyczyny
u źródła wziąć to co jest mi przypisane
do życia spożywania i ożywienia
zmarszczkami skrytość i wielość
u źródła spamiętać że jestem u Niego
że jest mi jak u Pana Boga za piecem
że gdzieś jest mój dom za miedzą
u źródła gdzie drabina do niego
u rozlanego zielenią talerza gór
nie bije już żaden dzwon
u źródła gdzie nie słychać
struny targanej na wietrze trzciny
cisza lazurem rozbiega się w ton
Katarzyna Nandzik – ur. 1988, pochodzi z Katowic. Autorka książki poetyckiej Kiedy wypowiem (2020 r.). Obecnie pracuje nad nowym zbiorem wierszy. Mieszka w Pławniowicach.