Strach/Lęk
.
Dzień przed,
Dzień po,
Przyjmując
Jedną z tych tabletek –
Nie kocham cię.
Myślę o twoim,
W obcym spokoju.
Skrzywdzony przez,
Skrzywdzony,
Smakuję cierpliwości.
Dla czego?
Dla kogo?
Wiem –
Nie wiem.
.
.
.
Do Warszawy
.
Dwunastogodzinny
Bezruch.
Wczesnym pociągiem.
Tyłem do kierunku.
Przed celem.
„Wypadek z udziałem osoby postronnej” –
Ponownie głośnik się poprawia –
„Człowieka”.
Zabić można tylko lokomotywą.
Za moimi plecami.
Wtedy
Naprzeciwko mojej toalety.
Znużony pomyślałem.
Jeśli czyściec naprawdę istnieje, to niech trwa.
.
.
.
Idealna
.
Z pełnymi
Popatrzył na niego.
Jedyny chciał wszystkiego.
Jej.
Pocałował,
Wierząc w kobiecość.
Ją by pokochał.
.
.
.
Stolica za imigrantów
.
Zamknięte drzwi
Od pokoju,
A w kuchni kolejna mikrofalówka nad głową.
Kogoś.
Stolica dla imigrantów.
.
.
.
Kiedyś
.
Podniecenie niespełnione w centrum uwagi.
Obcość znajomego kupionego od zachcianki.
Oczekiwanie jedynego zapomnieniem jednego.
Wiara prostoty potrzeby.
Może to wszystko.
Wystarczy.
Kiedyś.
.
.
.
Wierni
.
Nie spalą mnie,
Dla dobra,
Ostatecznie.
Błędnego.
.
.
.
Praca w Mediowej
.
Odnajduję się w jednej trzeciej.
Ciepłej kawy o szesnastej.
Towarzyszącej w tramwaju,
Z powrotem
Nudności.
Odnajduję się w robieniu
Tyle, ile
Po się
Nie narobiłem.
Odnajduję się w ubiorze –
Obecny!
Pół godziny przed –
Spakowany.
Do
Widzenia,
Już
Mnie
Nie
Mieliście.
.
.
.
Konrad Wójtowicz,
urodził się w 1997 roku. Jeszcze – żyje – w Warszawie. Pisze od swojej pierwszej piosenki. Fascynują go surowość, minimalizm i brak wiary w siebie.