Glock
.
wtulona w chłód ulicy
rozpłaszczam się
wnikam w chodnik
ludzie przechodzą
nie widzą
klapki spadają z balkonu
iloraz zdarzeń i wyłupanych ptasich oczu
rozrzucona kostka brukowa uwiera
za śmietnikiem kamienicy
nastolatek dopala papierosa
jakaś kobieta
przechodzi po mnie w szpilkach
boli
podnoszę się twardsza
mrok krąży w żyłach
glock pasuje do dłoni jak sutanna do księdza
wychodzącego z kościoła
módlmy się
jest niedziela
prostuję ręce
lekko zginam w łokciach
.
.
.
Pokuszenie
.
pierwsze oblicze
błysk rybiej łuski
dżungla gęsto porośnięta
pięćdziesięciometrowa bertolecja
schyla się ku mnie
no zerwij orzeszka
szeptem odganiam kostrączynę
strzepuję z ramion popiół
dmucham na twój policzek
drugie oblicze mniej surowe
puszysty piesek
przywiera łebkiem do łydki
chcę pogłaskać
ale przyjmuje kształt bazyliszka
gdy widzę ogon tężeję
nie patrz w oczy
tylko nie patrz mu w oczy
.
.
.
Substancja
.
poezja nie zawsze jest piękna
czasami składa się z liter
oblepionych gęstą substancją
sklejone w wyrazy
krzyczą do ciebie
uciekaj!
skutek jest odwrotny
nic bardziej nie przyciąga
niż swąd nadpalonych wersów
pachnących jak włosy
czarownicy płonącej na stosie
wyciągam papierosa
odpalam
a ty kaszlesz
oczy patrzą zachłannie
zlizują litery
zardzewiałe podskakują
chrzęszczą
stają ci w gardle
gaszę papierosa na ostatniej strofie
ucieka z dymem
czujesz niedosyt
wiem
wrócisz po więcej
.
.
.
Erotyk neurotyczny
.
śpieszno ci w moim kierunku
wkładasz do kieszeni komiks
i jak Spiderman
pokonujesz dzielącą odległość
rzucasz na mnie sieć
rozplatam pojedyncze nitki
przyklejone do rąk drażnią
swędzą
chciałbyś pobawić się w dom
drzwi i okna zarosły bluszczem
można tylko skoczyć na bungee
bez liny
a ja mam lęk wysokości
łapiesz mnie
lecimy głowami w dół
osmoleni
turlamy się wśród gwoździ
szkieł z rozbitych okien
krwi z rozdartych naskórków
.
.
.
Spacer po Barcelonie
.
Katalończycy noszą uśmiech na ustach
idę La Rambla w stronę Kolumba
i też niosę
tłum płynie w obu kierunkach
bezdomny zakłada spodnie
czterdziestolatek w garniturze
delektuje się skrętem
mijam nastolatka z Lewandowskim na koszulce
i starszą wytatuowaną parę
młody Hiszpan zaczepia mnie
-do you need something?
w Dzielnicy Gotyckiej
gładzę średniowieczne mury
robię zdjęcie tłumu siedzącego
przed katedrą
przy Sagradzie kłaniam się Gaudiemu
sypnął kolorem na Barcelonę
Casa Batlló i Casa Milà
potwierdzają że był czarodziejem
stoję przed fontanną w której tańczyła Shakira
wody nie ma bo susza
ale krzyczę loca loca
.
.
.
Esencja
.
rozsypuję się
jak piasek po powrocie z plaży
tylko po to
żebyś mnie zebrał
ulepił od nowa
nabieram nowych kształtów
w twoich dłoniach
chcę być makiem z makowca
który przykleił się w kąciku ust
żebyś go zlizał
nosisz mnie dumnie
jak drogie perfumy
uczepiona twojego kołnierzyka
nie chcę się ulotnić
.
.
.
Momenty krytyczne
.
niekiedy odrywanie plastra
boli bardziej niż szycie
powiesz chrzanienie
mentalna wyliczanka
to nie może skończyć się dobrze
trzeba mieć mięśnie jak Banot
żeby wejść na Globant Tower bez zabezpieczeń
utrzymać cały ciężar w palcach jednej dłoni
czasami warto się puścić
prosto w amazońską dżunglę
pozwolić ukąsić żararace
wtedy ktoś przyłoży kojące usta
wyssie jad
pogłaszcze policzek
zapewni
trwam
.
.
.
Świat jest pełen dupków i naiwnych kobiet (18+)
.
masz trzydzieści lat
i ani myślisz dorosnąć
wygodnie chodzisz w butach nastolatka
kobiety zrywają komplementy z twoich ust
rozgryzają jak orzechy
delektują się rzuconym ochłapem
później stoją w kolejce po stoperan
dobrze je pieprzysz
nacierasz pazerne skóry
owocowym nektarem
wpatrzone w ciebie jak w Dawida
z językiem na wierzchu aportują patyk
(do nogi suko do nogi)
twarzy jak grzechów nie pamiętasz
wycierasz buty łzami
następna
następna
następna
i tylko czasami przed snem
powtarzasz w głowie ich imiona
jak pacierz
.
.
.
Laura Alszer – pseudonim literacki.
Zadebiutowała w 2024 r. w miesięczniku „e-kreatywni”.
Publikuje m.in. w „Akancie”, „ Ypsilon”, „WOBEC”, „Cztery Zeszyty and after”. Jej wiersze można usłyszeć w Radio Magma.