Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

Marcin Pierzchliński
Poematy prozą i Bajka

Pasaż

 

Świat aktualny postrzegać jako zdekompletowany atlas. Dryfować w ciągu zmiennych atmosfer skończonego miasta, którego powietrze emancypuje; pozwala intensywniej przemierzać czas, wyzwalając błysk docierający aż tutaj – do nas mówiących z niedalekiej przeszłości; marudzących u złóż, które odcisnęła już przyszłość.

 

 

 

Kalibracja

 

Na początku nieśmiało mapowałem teren. Kalibrowałem dla siebie sprzęt, sprzęt kalibrował mnie. Potem uczyniłem się administratorem; wypełniałem podległe mi strony podejrzanym kontentem.

Wszystkie treści wycelowane były we mnie i wszystkie były celne.

 

 

 

Error

 

Sklepy nieczynne. Niektóre apteki uzbrojono i poświęcono – Kyrie eleison! – a my jesteśmy znudzeni i wściekli. I nagle kuria eksploduje; z miłą muzyką przykrywa nas tabernakulum.

A teraz wchodzi obsługa, rozdają wszystkim koce.

 

 

 

Będą zawsze strzały bryzy

 

Do tunelu wchodzimy przez otwór w nielegalnej sztolni. Po wejściu teren osuwa się pod stopami, ukazując sieć powiązań tak skomplikowanych, że od razu kręci się w głowie. Po chwili magnetyczna kolej zabiera nas do Rezerwatu. Przyglądamy się gatunkom zagrożonym wyginięciem oraz zwierzętom wymarłym, które powoli stąpają pośród zarośli, lecz z czasem nikną jak wrażenie. Z głośników rozstawionych wzdłuż drogi dobiegają słowa litanii:

…Będą zawsze strzały bryzy.

A jeśli nie będzie dmuchanych figur,
Będą zawsze drobne zwierzęta.

A jeśli nie będzie baterii,
Będą jakieś bakterie.

A jeśli przestaną działać wiatraki…

Hamujemy z gwałtownym uderzeniem glitchu; pojazd wzbudza chmurę różowego pyłu, który lekko odkleja się od tła. Znajdujemy się na zewnątrz.

Teraz zmiana perspektywy: na zdjęciach satelitarnych widać nasze sylwetki kroczące w pobliżu rozległych plam paliwa – opalizujących i tak pięknych, że pracownikom w sterowni odebrało mowę.

 

 

 

Bajka

 

Oto makieta z drenażem doliny;
sieć kanałów wyrżniętych w skale

i żelowy opad sponad,

ale skąd smród palonych opon
i ten fort z torfu płonący stale?

 

 

 

Mały poemat prozą dla Jet Propulsion Laboratory

 

Voyage, voyage.

 

 

 

Poezja współczesna. Pismo literackie i wydawnictwo.

 

Marcin Pierzchliński – ur. 1987, poeta, prozaik, artysta wizualny. Laureat projektu „Połów 2018”, nominowany do nagrody głównej w XXIII konkursie im. Jacka Bierezina. Publikował m. in. w „Lampie”, „Wakacie”, „Opcjach 1.1”, „Ricie Baum”. Pracuje w Białogardzkiej Bibliotece Publicznej im. K. Estreichera, gdzie prowadzi m.in. Dyskusyjny Klub Książki i organizuje spotkania autorskie. Mieszka w Białogardzie.

PODZIEL SIĘ